W ramach 37. Światowego Dnia Młodzieży abp Józef Kupny spotkał się z młodzieżą z Wrocławia i okolic na modlitwie w archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela.
Uroczysta Msza Święta w niedzielę 20 listopada otworzyła wrocławskie obchody 37. Światowego Dnia Młodzieży, które odbywają się w uroczystość Chrystusa Króla. W tym roku w archidiecezji wrocławskiej święto młodzieży równolegle zostało zorganizowane jeszcze w Oławie i Wołowie.
- Cieszę się z naszego spotkania, młodzi przyjaciele Pana Jezusa! Świętujemy dzisiaj uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata i Światowe Dni Młodzieży. To wasze święto, wasz czas w życiu Kościoła powszechnego i diecezjalnego. Czas radości i spotkania z Jezusem, naszym Panem - mówił abp Kupny.
Zachęcał, by w świetle Ewangelii spojrzeć na życie, plany i marzenia.
- Jesteście w takim wieku, że wszystko jest możliwe, wszystko stoi przed wami otworem. Tylko od was zależy, jak ukształtujecie swoje życie, jakimi będziecie w przyszłości. Macie już pierwsze doświadczenia walki i znaczenia swoich wyborów. Wiecie, że nie wszystko zależy od rodziców, wychowawców, nauczycieli, księży - stwierdził hierarcha.
Jak dodał, młodzi codziennie podejmują decyzję, dokonują wyborów - to nieuniknione. Dotyczy to spraw błahych, ale również ważnych - wykształcenia, rozwoju duchowego i religijnego.
- Tak jak w świecie dorosłych, tak i w waszym życiu najtrudniejsze są wybory moralne - między dobrem a złem. Tym bardziej że współczesny świat to zło podaje w pięknym opakowaniu. Ono jest bardzo kuszące. Dobro nie jest takie krzykliwe, trzeba być bliżej dobra, żeby poczuć, że przyciąga. Nasze wybory nas definiują, określają, jakimi jesteśmy ludźmi - wyjaśniał metropolita wrocławski.
Tłumaczył, że oceniając kogoś w oparciu o jego postępowanie, ostatecznie sięgamy do kryterium moralności.
- Nikt nie nazywa dobrym kolegą kogoś, kto kradnie, wyśmiewa, hejtuje. Nikt nie nazywa dobrą koleżanką takiej, która obgaduje, oczernia, nie pomoże. Dla takich ludzi mamy jedno określenie: zły człowiek. A zatem od tego, jak postępujemy, co mówimy, jak odnosimy się do drugich, zależy, jakimi jesteśmy ludźmi. Nie od wykształcenia, od zawodu - nauczał abp Józef.
Zwrócił uwagę, że najważniejsze jest postępowanie. A dzisiaj musimy dokonać wyboru. Stoi przed nami Chrystus, którego królestwo jest nie do pogodzenia z królestwem grzechu. I musimy wybrać: królestwo miłości czy królestwo zła.
Kiedy mówimy o królu, od razu mamy skojarzenie z obrazem monarchy jak we współczesnej Europie. Ale to folklor, godny zauważenia, ciekawy, który nadaje trochę kolorów szarej codzienności.
- Drugie skojarzenie to monarchia, w której obraza króla karana jest śmiercią albo więzieniem. Do dzisiaj są na świecie tacy monarchowie, którzy rządzą twardą ręką. Nie znoszą sprzeciwu i decydują o wszystkim. To dwa typy współczesnych królestw. A od tego, jaki mamy obraz Jezusa jako króla, zależy pojmowanie naszej religijności - mówił kaznodzieja.
W pierwszym przypadku religia będzie jakimś kolorytem, dodatkiem, folklorem, który nie ma wpływu na wybory i postanowienia. Religia jest potrzebna, bo dzieci warto ochrzcić, wysłać do Pierwszej Komunii Świętej, potem zawrzeć ślub kościelny. Dobrze, żeby jeszcze pogrzeb odbył się według tradycji katolickiej. Ale nic poza tym.
W drugim przypadku zaś, jeśli widzimy Jezusa jako króla, który rządzi twardą ręką, to świętując tę uroczystość, możemy upomnieć się, by reguły chrześcijańskie wpisać w prawo państwowe. Historia uczy, że takich przypadków nigdy nie brakowało. To pokusa, żeby sięgnąć po środki, którymi dysponuje państwo.
- Wielu chciałoby tak postępować, bo uważają, że to jest droga do budowania królestwa Bożego na ziemi. Ale nie zrozumieli, że królestwo Boże buduje się na Boży sposób. Chrystus jest królem, ale nie ma złotej korony, lecz cieniową, a jego tronem jest… krzyż. Swoje królowanie rozpoczął od… śmierci na krzyżu. W oczach Ojca Niebieskiego to ogłoszenie Jego powszechnego panowania w naszych sercach - opowiadał abp Kupny.
Królowanie Chrystusa nie jest polityczne. Nieważne są zamki, insygnia królewskie. Królestwo niebieskie odnosi się do rzeczywistości naszego serca. Jezus tam chce królować.
- My często szukamy Go w świecie, a Jezus pyta: „A ile mnie jest w tobie? Ile mnie jest w relacjach z innymi?”. Zamiast narzekać, że On nie pokazuje swojej władzy, zobaczmy, czy my, gdy mamy władzę decydować i wybierać, mamy odwagę powiedzieć: „Panie, króluj. Niech to będzie zgodne z Twoją wolą” - tłumaczył pasterz Kościoła wrocławskiego.
Przypomniał, że według św. Pawła istnieją dwa możliwe sposoby życia: dla siebie albo dla Pana. Żyć dla siebie to znaczy prowadzić życie egoistyczne, zmierzające dla własnego zaspokojenia. Żyć dla Pana oznacza żyć dla Jego królestwa.
- My musimy wybrać dzisiaj, czy chcemy zaprosić Jezusa do naszego serca, czy chcemy je w całości Jemu ofiarować. Czy chcemy, żeby pomagał nam czynić dobro? Pozwolicie Jezusowi królować w waszym sercu? - pytał kaznodzieja.
Przypomniał, że Jezus nie przymusza, szanuje nasz wybór. Jezus prosi, zaprasza, bo spragniony jest miłości człowieka.
- Niech wybór Jezusa będzie wyrazem naszej miłości do Niego, zobowiązaniem do dawania świadectwa tej miłości i do życia zgodnego z nauką Ewangelii. Amen - zakończył homilię abp Józef.
Młodzi podziękowali metropolicie wrocławskiemu za wszelkie inicjatywy prowadzone dla nich w Kościele wrocławskim.