Czterech franciszkańskich braci złożyło dziś wieczystą profesję. Uroczystość odbyła się w kościele pw. św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach. W tym miejscu znajduje się siedziba prowincji wrocławskiej św. Jadwigi Śląskiej.
Swoją deklarację wierności ślubom czystości, posłuszeństwa i ubóstwa w rodzinie franciszkańskiej złożyli na ręce prowincjała prowincji wrocławskiej pw. św. Jadwigi Śląskiej o. Alarda Maliszewskiego OFM: br. Pio Michał Bulenda z Raciborza (diecezja opolska), br. Dolindo Piotr Turek z Bogacicy (diecezja opolska), br. Vianney Szymon Chruszcz z Ujeźdźca (diecezja opolska) oraz br. Savio Paweł Sitarczyk z Lubina (diecezja legnicka).
Homilię wygłosił ojciec prowincjał. Na początku przywołał historię budowy zegara, która nigdy się nie rozpoczęła, bo nie był w stanie wyłożyć 45 mln dolarów. Miał powstać w Teksasie we wnętrzu góry i miał przetrwać 10 tys. lat. Jego wskazówka miała się poruszać tylko raz na rok. - Zegar miał przetrwać naszą kulturę, naszą cywilizacje, różne katastrofy, dlatego tak ogromna cena. Czy to wygórowana cena za projekt, który ma udowodnić, że są rzeczy, które trwają dłużej niż nasze życie, kultury, cywilizacje? Nie wiem tego, ale wiem, że w każdym z nas jest pragnienie aby coś po nas pozostało, aby wraz z moją śmiercią się coś nie skończyło - mówił.
O. Alard pytał: co możemy zrobić, by o nas pamiętano? - Sposoby są różne. To wielcy artyści, wspaniali myśliciele, ale również i przykłady niegodne naśladowania, bo czasem człowiek potrafi się zmobilizować i dokonać okropności, by go zapamiętano - nie szacunkiem, ale strachem. I ta chęć przetrwania jest w nas, jest bardzo silna. To ona sprawia, że to co dla mnie ważne chcę przekazać następnym pokoleniom. Być może ta chęć pomogła Abramowi, by zaufać Panu Bogu, by zawrzeć z Nim przymierze, by się do czegoś zobowiązać. Ale jak popatrzymy na Stary Testament to ta przyjaźń, to zaufanie nie były takie bezinteresowne - nawiązał do pierwszego czytania.
Zauważył, że urealnieniem tej chęci przekazania czegoś kolejnym pokoleniom urzeczywistnia się w obietnicy Boga danej Abrahamowi, że jego potomstwo będzie liczne jak gwiazdy na niebie. - Czy nie jest to jakaś forma wieczności? Być może dlatego łatwiej było Abramowi zaufać, zaryzykować. Podjął tyle wysiłku i tyle trudu. Ale nie on jeden, bo w Ewangelii słyszymy historię dobrze nam znaną. Apostołowie - ci, którzy już zdecydowali się pójść za Jezusem i wziąć udział w dziele, które On rozpoczynał. Ale kiedy słyszą słowa, że to, co do tej pory wydawało się im zyskiem, inwestycją, owocem staje się ciężarem i przeszkodą, zaczynają się dziwić, być może wątpić, a św. Piotr, który nie był powściągliwy w wyrażaniu swoich emocji pyta: „Co będzie z nami, którzyśmy tyle zostawili?” - nauczał.
Kapłan podkreślił, że Pan Jezus z miłością odpowiedział w taki sposób, który rozwiewa również nasze wątpliwości czy warto zrezygnować z pewnych rzeczy. Zauważył, że nie robimy tego tak zupełnie bezinteresownie. - To dla nas wielka inwestycja, która kosztuje nas o wiele więcej jak 45 milionów dolarów, bo to jest wszystko co mamy, całe moje życie. Jestem gotowy, by je poświęcić po to, by być nieśmiertelnym, żeby wejść do życia wiecznego, do tej radości, którą z całego serca w jakiś sposób chce przywołać do siebie. I myślę, że w tym jest sedno tego, czego będziemy za chwilę świadkami. To nie będzie rezygnacja tylko ze swoich marzeń albo z możliwości, by zostawić coś trwałego po sobie - zaznaczył.
Zwracając się do braci - kandydatów do ślubów wieczystych - zaznaczył, że przez swoją decyzję chcą postawić wszystko na jedną kartę i zaufać Bogu, który mówi: "Ty, który zrezygnowałeś dostaniesz jeszcze więcej tutaj na ziemi, a przede wszystkim kiedyś w życiu wiecznym. - (...) Drodzy bracia, starajcie się zawsze pamiętać, że walczymy o życie wieczne - chcemy go, pragniemy i jesteśmy przekonani, że ono będzie naszym udziałem. Dlatego warto się trudzić, podjąć to wyzwanie. Życzymy wam, byście na tej drodze wytrwali, by nie brakło wam entuzjazmu - mówił.
O. Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium Franciszkanów podkreśla, że śluby wieczyste to moment decydujący dla braci. - W formacji zakonnej jest kilka etapów. Najpierw postulat, potem nowicjat - wtedy otrzymują habit, a na jego zakończenie składają śluby na okres jednego roku, które następnie ponawiają co roku. Nasze statuty jasno porządkują, że minimum 5 lat w czasie formacji początkowej bracia żyją ślubami czasowymi. Akurat ci bracia, którzy dziś złożyli śluby wieczyste wszyscy przygotowują się do kapłaństwa - w maju przyszłego roku przyjmą święcenia diakonatu, a w kolejnym roku prezbiteratu - wyjaśnia.