Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na II niedzielę Adwentu przygotował franciszkanin o. dr Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów we Wrocławiu.
Czy da się uciec przed Bogiem? Czy można się przed Nim schować? Pozornie tak. Próbować się przed Nim schować da się, lecz tak naprawdę cały świat jest ogrodem Boga, po którym się przechadza i wciąż nas spotyka.
Transmisja Mszy św. w IV niedzielę Adwentu
Dzisiaj w liturgii czwartej niedzieli Adwentu przypatrujemy się postawom Maryi i Józefa. Oni nie uciekli przed Bogiem. Sytuacja nieco się komplikuje i słysząc ich historię w proklamowanej dziś Ewangelii, można odnieść wrażenie, jakby oglądało się jakiś serial albo telenowelę – powie jej, że ją kocha czy nie powie? Zostanie z nią czy odejdzie? Powie mu, czyje tak naprawdę to dziecko, czy nie powie? Pojawia się tu wiele wątków, które niesamowicie komplikują życie młodych ludzi. Przecież dowiedzieć, że dziecko żony to dziecko innego mężczyzny, to sytuacja, która stawia męża w fatalnym położeniu. Dzisiaj w takim położeniu znalazł się Józef z Nazaretu i musiał odbyć długą i zapewne bolesną drogę do zrozumienia, że Maryja go nie zdradziła.
Sytuacja Maryi i Józefa uczy nie tylko rozwiązywania trudnych spraw w małżeństwie, ale również przyjmowania woli Bożej w swoim życiu. Wola Boga może dotyczyć różnych spraw. Czasami trudno nam zrozumieć pomysł Boga na nasze życie. Bywa i tak, że zmagamy się z Bogiem, kłócimy się z Nim. Maryja nie miała większego problemu z pogodzeniem się z wolą Bożą. Jedynym jej pytaniem, zgoła zasadnym, było: „Jak to się stanie, skoro nie znam męża?”. Bardzo szybko dostała od Anioła odpowiedź.
Ewangelista wskazuje, że trudniejszą drogę do przebycia miał św. Józef. On dzisiaj uczy nas, że w niezrozumieniu trzeba szukać zrozumienia. W labiryncie trzeba szukać wyjścia. W zasypaniu się wieloma pytaniami trzeba szukać wyjaśnień. Najgorzej, jeżeli w sytuacjach przeżywania wątpliwości oraz kryzysów powiedziałoby się, że to już koniec i samemu orzekłoby się o sobie samym, że nie ma już nadziei, żadnego wyjścia. Józef początkowo próbuje potajemnie oddalić Maryję, aby uniknęła problemów. Ostatecznie tego nie zrobił. Dar wyjaśniającego snu ukierunkował Jego decyzję. Rozeznał powołanie do opieki nad dzieciątkiem oraz Maryją.
W życiu chrześcijan są przedziwne wezwania Boże. Kościół wciąż rodzi i daje światu Jezusa. Oczywiście mowa tu o wszystkich ochrzczonych, którzy umocnieni Duchem Świętym są wzywani i uzdalniani do dawania Jezusa drugiemu człowiekowi. Czy są to wezwania takie oczywiste? Czy są to wezwania, na które z łatwością się odpowiada? Przecież człowiek naszych czasów wie, co dla niego jest dobre. Wie, jakie ma plany i marzenia. Człowiek współczesny tworzy i chce mieć jak najbardziej precyzyjne projekty na swoje życie. Drugi człowiek może okazać się burzącym świat takiego marzyciela, dla którego liczy się tylko zgodność z samym sobą, a co dopiero Bóg, który zaczyna być traktowany jako sprzeciwiający się człowiekowi, jako niszczyciel marzeń i planów.
A gdyby Maryja i Józef uciekli przed Bogiem? Nie! Nie da się uciec przed Bogiem. Cały świat jest Jego ogrodem i właśnie w tym ogrodzie Maryja i Józef szukali Boga, Jego woli oraz odpowiedzi na wątpliwości.