Młodzi katolicy wykorzystują przerwę świąteczno-noworoczną od szkoły, by odpocząć, ale też wzmocnić ducha. Parafia pw. Trójcy Świętej zorganizowała wyjazd na narty do Zieleńca.
Kilka wolnych dni między świętami a Nowym Rokiem to dobry czas na aktywny wypoczynek, który trudno zorganizować w szkolnej codzienności. 19 osób z parafii na wrocławskich Krzykach wybrało się razem ze swoim duszpasterzem na wypad narciarski.
- W czasie takiego wyjazdu próbuję wpleść w rozmowy Pana Boga. Pokazać, że nie tylko wtedy się z nim spotykamy, kiedy mamy dla niego dedykowaną chwilę, ale cały dzień może być przeniknięty Bogiem. Stąd Msza rano, modlitwy przed posiłkiem, modlitwy wieczorne. Taki wyjazd to też wzajemne poznawanie, w wysiłku, w radości, w przekraczaniu siebie. Staram się też co roku zabrać kilka nowych osób i od podstaw nauczyć jazdy na nartach. Kiedyś dzieciom czy wnukom powiedzą, że ksiądz ich nauczył jeździć na nartach. Pozostanie w nich po mnie coś nie tylko duchowego - uśmiecha się ks. Jakub Deperas, wikariusz parafii pw. Trójcy Świętej na wrocławskich Krzykach.
Razem z młodzieżą zdobywa wcześniej pieniądze i zniżki na wyjazd, dzięki czemu całość kosztuje niewiele i jest dostępna dla każdego.
- Myślę, że trochę odczarowuje to obraz księdza, nie tylko w nich, ale w ich rówieśnikach, którym potem opowiadają, gdzie i z kim byli. Ja też mam szansę ich poznawać w innych okolicznościach, a oni mnie. To także forma pokazania, że też taki jest Kościół. Na stoku ludzie słyszą, jak młodzi mówią do mnie per ksiądz, modlimy się przed posiłkiem w restauracji. Chodzi o proste świadectwo wiary - tłumaczy ks. Jakub.
Młodzi chętnie wzięli udział w narciarskiej przygodzie, ponieważ chcieli się poznać jeszcze bliżej i po raz kolejny spróbować swoich sił na stoku.
- Oczywiście nie może zabraknąć modlitwy. Poranna Msza Święta oraz wspólne modlitwy pozwalają nam zbliżać się do Boga. Czas wspólnych obiadów wzbogacony jest o liczne rozmowy i śmiechy. Sama jazda na nartach sprawia nam dużą frajdę. Mimo że warunki na stoku są dość trudne, to zabawę mamy przednią. Wieczory spędzamy na integracji, grając w gry planszowe, co niestety utrudnia nam poranne wstawanie. Tego typu wyjazd okazuje się świetną formą połączenia rozrywki z modlitwą - opowiada 17-letnia Maja Szklarczyk.
- Pojechaliśmy spędzić wspólnie czas i się zintegrować. Cieszę się, że jeździmy na nartach. To według mnie niecodzienna aktywność. Niefajne jest to, że... trzeba w miarę wcześnie wstawać, ale trudno też wyjechać i przespać cały wyjazd. Narty i modlitwa to dobre połączenie. Patrząc na krajobrazy gór, przychodzi mi do głowy, jak Bóg pięknie to wszystko stworzył - mówi 16-letni Adam Wrzos.