- Widziałem swojego ojca, który modlił się praktycznie codziennie. Widziałem, jak chodził z mamą do spowiedzi. Wprowadził mnie w świat doświadczenia duchowego. Rodzice nie powinni posyłać dzieci do kościoła, ale iść z nimi - mówił ks. Adam Łuźniak w święto Świętej Rodziny.
Modlitwie odpustowej w parafii pw. Świętej Rodziny we Wrocławiu przewodniczył 30 grudnia ks. Adam Łuźniak, wikariusz biskupi
- Czasem robi się taki eksperyment w przedszkolu czy w szkole: dzieciom daje się kredki i prosi się, by namalowały swoją rodzinę. Jak Jezus namalowałby swoją rodzinę? Jaki ślad w osobowości Jezusa pozostawiło uchodźstwo. Jak namalowałby rolę Maryi i Józefa, swoich rodziców? - pytał na początku w homilii ks. Łuźniak.
Niewątpliwie Józef i Maryja, tak ich opisują Ewangelie, poświęcali Jezusowi bardzo dużo czasu. A św. Józef nie tak planował swoje życie. Boże zamiary przebudowały jego plany i perspektywy życiowe. Zabrały mu z życia tzw. święty spokój.
- Popatrzmy na Świętą Rodzinę oczami św. Józefa. Jaką rolę w życiu Jezusa odgrywał św. Józef? Jaką rolę w życiu dziecka odgrywa ojciec? Do odpowiedzi zachęca nas dzisiejsza Ewangelia. Święty Józef to człowiek wrażliwy na Boże prawo, posiadający relację z Ojcem w niebie. Jest pobożnym Izraelitą, wyczekuje nadejścia Mesjasza i ma otwarte serce na słowa Boga. Jest człowiekiem sumienia. Ta wrażliwość na to, co Bóg mówi, daje mu umiejętność odczytania zagrożenia dla rodziny. To łaska, która opiera się na osobistym zaangażowaniu Józefa w relacje z Ojcem w niebie - opisywał kaznodzieja.
Józef ma gotowość do tego, by dać się prowadzić w życiu. To człowiek mądry, sprawny, zaradny, ale potrafi zaakceptować autorytet w swoim życiu i daje się prowadzić w często niełatwych sytuacjach. Daje się prowadzić Bogu i to przynosi owoce. Z tym prowadzeniem św. Józef łączy roztropność.
- Osobista relacja ojca ziemskiego z Ojcem w niebie zawsze pozostawia błogosławiony ślad w osobowości dziecka. Czasami prowadzi ona do poważnych decyzji. Jezus relacje z Bogiem zbudował już w domu rodzinnym, nauczony przez Józefa. I to zaczynało owocować, jak tylko wszedł w dorosłość. W oparciu o doświadczenie ojca i o spojrzenie na ojca w relacji do Boga dziecko wchodzi w relacje z Bogiem - nauczał ks. A. Łuźniak.
Zaznaczył, że ojciec przez długi czas jest dla dziecka autorytetem niepodważalnym. Uczy je, że istnieją obiektywne normy moralne, których gwarantem jest Bóg. To nie rodzony ojciec jest autorem praw moralnych, lecz Bóg. A to gwarantuje poczucie bezpieczeństwa - że istnieje prawda obiektywna i jest ktoś, kto zna całą prawdę. Wiara w to pomaga wchodzić w dorosłość, radzić sobie z lękami i podejmować odpowiedzialność.
- Dzisiaj słyszymy o różnych koncepcjach rodzin. Próbuje się wprowadzać różne modele. Trudno polemizować ze wszystkimi naraz. Wiele z tego, co podpowiadają nauki o człowieku, to cenne refleksje, które dają podpowiedzi o relacjach małżeńskich i rodzinnych. Chodzi o psychologię, pedagogikę, które mówią, jak budować trwałe, bezpieczne relacje i unikać pułapek. Jednak ważny jest poziom, który nauki o człowieku dzisiaj pomijają, ignorują albo uważają za archaiczny. To poziom wertykalny - człowiek a Bóg - wyjaśniał ks. Łuźniak.
Święto Świętej Rodziny jest okazją, by sobie uświadomić, że poziom ojciec - Bóg, który rzutuje na relacje i dojrzewanie dziecka w domu, jest kluczowy. Żadne próby psychologizowania tego tematu nie zastąpią tego, co daje pełna relacja z Ojcem w niebie.
Niezwykle ważne okazuje się doświadczenie taty, który się modli.
- Widziałem swojego ojca, który się modlił praktycznie codziennie. Widziałem, jak chodził z mamą do spowiedzi. Nauczył mnie modlitwy, wprowadził mnie w świat doświadczenia duchowego. Przez swój przykład. On pokazał mi świat, któremu był posłuszny. Bo rodzice nie powinni posyłać dzieci do kościoła, ale iść z nimi. Przykład bowiem prowadzi do rozwoju - stwierdził kapłan.
Apelował w homilii do rodziców, by zawalczyli o czas dla dziecka, co jest trudne, bo bardzo wielu sprawom trzeba się poświęcać. Ale jeżeli traktujemy rodzicielstwo jako powołanie, czas dla dziecka będzie kluczowy.
- Jeżeli chcemy mieć wpływ na wprowadzenie dziecka w dobre, zdrowe relacje z Bogiem, powinniśmy poświęcać dziecku czas – oświadczył ks. Łuźniak.
I podał przykład kwoki, która musi wysiadywać jaja 21 dni. Tak było 4 tysiące lat temu, 2 tysiące lat temu i teraz. Podobnie jest u dzieci. Czas staje się podstawowym paliwem do rozwoju dziecka od tysięcy lat.
- W tym odkrywaniu ról mężczyzny w rodzinie, towarzyszenie dziecku przez ojca daje poczucie bezpieczeństwa i wpływa na jego rozwój społecznych, duchowy i religijny. Dla nas wspaniałym przykładem stał się św. Józef – podsumował wikariusz biskupi.
W czasie liturgii kapłan pobłogosławili jubilatów, którzy obchodzili swoje rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa. Podczas Mszy modliły się pary ze stażem od 15 do 55 lat małżeństwa. Otrzymały również specjalne błogosławieństwo w formie papierowej.