Wojna na Ukrainie trwa już ponad 10 miesięcy. Wielu Polaków oswoiło się z tym faktem, ale wielu regularnie pomaga. Wśród nich członkowie Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej.
Organizacja z Wrocławia regularnie wysyła dary na Ukrainę. Od początku wojny wspiera naszych wschodnich sąsiadów. - Od marca do czerwca byłem 10 razy osobiście z kolegą za wschodnią granicą, niosąc pomoc. Zawsze wieźliśmy wypełniony po brzegi pojazd z towarami pomocy humanitarnej. Na wiosnę 2022 przywoziliśmy uchodźców z rejonów frontowych do Wrocławia - mówi nam Zbigniew Saganowski z TMKK.
Za kilkadziesiąt godzin wyruszy kolejny konwój z darami. To niezmiennie żywność, odzież, chemia gospodarcza. Wcześniej były jeszcze materiały opatrunkowe, medyczne, środki higieny i dezynfekcji.
Towarzystwo od 13 lat zajmuje się ratowaniem cmentarzy polskich na Kresach. Także niezależnie od sytuacji wojennej u naszych wschodnich sąsiadów
- Pomimo wojny tę akcję kontynuowaliśmy. Był problem z funduszami i siłami ludzkimi, bo niektórzy bali się jechać na Ukrainę. Udało się jednak kontynuować projekt. Działamy na zachodzie Ukrainy – Kołomyja i rejon Lwowa. Tam było w miarę bezpiecznie, choć nigdy nie wiadomo, jaki obszar Rosjanie nagle zbombardują. Jakoś to przetrwaliśmy. Trzykrotnie po dziesięć dni byliśmy w ramach akcji ratowania polskich cmentarzy na Ukrainie. Czyli łącznie miesiąc w zeszłym roku remontowaliśmy cmentarze w Starym Siole, Zimnej Wodzie i Kołomyi. Ostatni raz w połowie listopada - opowiada Z. Saganowski.
Wrocławianie zapalili także znicze i złożyli wiązanki biało-czerwone. Z każdym wyjazdem na cmentarze wieźli również dary. Czasem nawet dużym autokarem, który był wypełniony.
- Na ile możemy, pomagamy Ukraińcom. W samym listopadzie przetransportowaliśmy około 2 tony darów, w tym nawet wózki inwalidzkie. Tam liczy się każda pomoc. Od trzynastu już lat działań na cmentarzach polskich wypracowaliśmy stałe kontakty z różnymi środowiskami z rejonu Lwowa. To są parafie rzymskokatolickie, polskie towarzystwa polskie. Na bieżąco pytamy, co jest potrzebne. Robimy rozeznanie. I niezmienne brakuje żywności, a teraz na wagę złota okazuje się cieplejsza odzież. Był czas, że udało nam się pozyskać profesjonalne śpiwory, pościel – poduszki, kołdry, które poszły na front dla żołnierzy. Przekazywała je parafia pw. św. Ignacego Loyoli w Kołomyi. Kapłan nas o to wcześniej prosił - relacjonuje p. Zbigniew.
Praktycznie od początku wojny nie było miesiąca, żeby Towarzystwo Miłośników Kultury Kresowej nie jechało na Ukrainę ze wsparciem, choć coraz trudniej już pozyskiwać dary. Dobroczynność się wyczerpuje ze względu na przedłużającą się wojnę. Potrzeby są niegraniczone, natomiast każdy ma ograniczone możliwości pomocy. Czas działa tutaj na niekorzyść.