- Żeby dokonał się cud w życiu człowieka, Jezus potrzebuje naszego zaangażowania. Nie wystarczy być niewidomym czy żebrakiem. Jezus zachęca, byśmy uczynili wszystko, co w naszej mocy - mówił bp Jacek Kiciński podczas rekolekcji wielkopostnych.
We franciszkańskiej parafii pw. św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach wielkopostne słowo Boże głosi bp Jacek Kiciński CMF. Rekolekcje parafialne rozpoczęły się w Niedzielę Laetare.
- Rekolekcje to czas zatrzymania się przy słowie Bożym. My na ogół żyjemy słowem ludzkim. A ono bywa bolesne i trudne, niekiedy ogranicza. Jesteśmy zatopieni w doczesności i pochłaniają nas sprawy doczesne. A spójrzmy, od czego Jezus rozpoczął publiczną działalność. Zanim wyszedł do ludzi, najpierw odprawił 40-dniowe rekolekcje. To 40 dni modlitwy, postu i rozmowy z Ojcem na pustyni. Ten czas sprawił, że Jezus, gdy był kuszony, natychmiast rozeznawał i dawał odpowiedzi na pokusy szatana - mówił bp Jacek Kiciński.
Podkreślił, że Jezus daje nam piękną receptę na przeżycie Wielkiego Postu: "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi od Boga".
- Czas rekolekcji to czas dla Boga. A jeśli człowiek da czas Bogu, to Bóg daje czas dla bliskich, dla rodziny i w konsekwencji mamy czas dla siebie. Lubię sobie żartować, że jeśli mam czas dla Boga, mam czas dla ludzi i mam czas dla siebie, to jeszcze trochę czasu uda mi się zmarnować. Jak nie ma czasu dla Pana Boga, to nie ma czasu na nic - stwierdził rekolekcjonista.
- Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ale Bóg potrzebuje naszego zaangażowania - tłumaczył bp Kiciński. Zwrócił uwagę, że uzdrawiając niewidomego, Jezus łamie wszelkie schematy. Zbliża się do żebraka, nakłada mu błoto na oczy i nakazuje obmycie się w sadzawce.
- To nie woda była źródłem uzdrowienia, lecz posłuszeństwo słowu Jezusa. Chodzi o głębię słowa Bożego. Żeby dokonał się cud w życiu człowieka, Jezus potrzebuje naszego zaangażowania. Nie wystarczy być niewidomym czy żebrakiem. Jezus zachęca, byśmy uczynili wszystko, co w naszej mocy - nauczał bp Jacek.
Jak zauważył, każdy z nas cierpi na utratę wzroku, czyli doświadcza ciemności fizycznej lub duchowej. Nosimy w sobie różne zranienia, odrzucenia. Może żebrzemy o miłość, gdzieś na boku, jak żebrak przy drodze.
- Jezus przychodzi, aby uzdrowić nas z ciemności naszego życia. Mówi: idź i obmyj twarz. Czyli obmyj serce. Jezus chce cię uzdrowić, ale obmyj się z brudu. Uwolnij swoje serce, a wtedy może cię uzdrowić. Mamy współdziałać z Jezusem, uczynić to, co możliwe po naszej stronie. Czy my w to wierzymy? - pytał rekolekcjonista.