Wobec ostatnich wydarzeń dotyczących św. Jana Pawła II w środowisku ludzi wierzących - tych, dla których postać papieża jest ważna - pojawiają się reakcje, gdzie widać różnie rozkładane akcenty. I może właśnie ten wielogłos jest cenny. Wspólne jest jedno: chcemy korzystać z papieskiego dziedzictwa.
Cykl inicjatyw proponowanych na Dolnym Śląsku dla uczczenia polskiego papieża zakłada refleksję nad papieską spuścizną i tym, jak z niej korzystaliśmy, nad "pokoleniem JP2" i tym, które nadeszło po nim; pojawi się także temat "Czy trzeba bać się teczek?". Zobacz TUTAJ
Papieskie nauczanie, przesłanie, jego myśl teologiczną i społeczną podejmujemy pośród wydarzeń modlitewnych, artystycznych, ewangelizacyjnych. Pojawia się refleksja, w której akcent pada na swoiste - jak to ujął Piotr Sutowicz podczas spotkania w ramach "Wieczorów Polskich" we Wrocławiu - uniwersum, jakie ukształtowało się poprzez lata pontyfikatu polskiego papieża, uniwersum, które ma ogromne znaczenie zwłaszcza dla ludzi wychowanych w tamtych latach, a które jest celowo przez wiele środowisk niszczone.
Inni akcentują potrzebę refleksji nad tym, czym jest świętość: nieoznaczająca nieomylności, bezbłędności, zakładająca proces dojrzewania, niewyrywająca człowieka, nawet wyrastającego pod wieloma względami ponad swoją epokę, z jej realiów.
Wśród głosów płynących z Wrocławia słyszymy mocne wołanie o wrażliwość wobec osób skrzywdzonych z powodu wykorzystania seksualnego (o co dopomina się mocno np. o. Marcin Mogielski OP).
Chyba wszyscy zgadzają się z potrzebą historycznych badań, wykorzystania materiałów znajdujących się w archiwach, kościelnych i nie tylko; potrzebą zrozumienia, jak wówczas, w społeczeństwie i Kościele, podchodzono także do zagadnień wykorzystywania seksualnego.
Pojawia się prosta refleksja: niepotrzebnie czasem reakcje wobec ostatnich publikacji medialnych stawia się na zasadzie "albo-albo" - albo chronimy przekonania o świętości Jana Pawła II, albo wykazujemy się wrażliwością wobec skrzywdzonych, albo dostrzegamy wartość życia i przesłania papieskiego dla Kościoła, Polski, świata, albo otwieramy się na wrażliwość młodszych pokoleń, wychowanych w innej rzeczywistości. Albo krytykujemy agresywne i oderwane od rzeczywistości hasła o "bestii z Wadowic", albo uznajemy, że ludzie mają prawo stawiać pytania i mają prawo do nieuznawania papieża za świętego.
To nie jest kwestia "albo-albo". Nie istnieje obowiązek "kochania papieża", ale nie istnieje prawo do nierzetelności w podejściu do faktów historycznych czy do wulgarności w dyskusji. Konieczna jest wrażliwość wobec ludzi skrzywdzonych, ale ważny jest też szacunek do wspomnianego "uniwersum" i troski o czerpanie z całego duchowego i intelektualnego dziedzictwa Jana Pawła II; nie można odbierać ludziom prawa do stawiania pytań, ale nie można też nie dostrzegać, że za niektórymi takimi pytaniami, a raczej gotowymi tezami, nie stoi szczera chęć poznania prawdy, a raczej nierzetelność i manipulacja.
Jakiekolwiek pokolenie reprezentujemy, jakąkolwiek mamy wrażliwość, warto dążyć do prawdy. I czerpać z tego, co jest - zwłaszcza dla ludzi wierzących - bezspornym skarbem: papieskiego nauczania, dokumentów, homilii papieskich. Niech spory nie zabiorą nam tego, co Bóg przez Jana Pawła II nam podarował.