Nowy numer 17/2024 Archiwum

Papieska kremówka zrobiła się gorzka

Spojrzenia różnych pokoleń na postać św. Jana Pawła II ujawniają duże różnice. Jak to się stało, że tak szybko zmieniło się podejście do papieża Polaka? I czy da się to jeszcze scalić?

W ramach obchodów "Dolny Śląsk z Janem Pawłem II" w siedzibie stowarzyszenia "Odra-Niemen" odbyła się debata "Jan Paweł II, który odmienił oblicze świata. Kim dla nas jest? Spojrzenie różnych pokoleń".

- W młodym pokoleniu spotykamy się z największą różnorodnością głosów na temat papieża. Także skrajnych. To wbrew pozorom dobry czas na rozmowę o Janie Pawle II. Teraz stoimy przed poważnymi problemami społecznymi. W dorosłość wchodzi pokolenie, które urodziło się po śmierci papieża. Myślę, że ten czas, w którym go nie ma, może stać się pretekstem do dyskusji, co po nim zostało w nas - mówił Jakub Horbacz, rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego.

Podkreślał, że teraz jako naród zbieramy żniwo automatycznego podejścia, że dla wszystkich Polaków Jan Paweł II ma być wielki. 

- Wolałbym, żeby zamiast często brzydkich pomników papieża udało się zbudować więcej żywych pomników, tych ze słowa: debat, działań naukowych, na polu publicystycznym i informacyjnym. To na nas oddziałuje, bo słowo ma moc i jest żywe. A pomniki już niekoniecznie - stwierdził J. Horbacz.

O swoich doświadczeniach opowiadał także ks. Piotr Rozpędowski, diecezjalny duszpasterz młodzieży.

- W oleśnickim liceum, gdzie pracowałem, jeden z uczniów na informację o Dniu Papieskim, stwierdził: "Czemu ksiądz będzie o tym pedofilu mówił". To mnie poruszyło, jednak pojawił się podstawowy problem: nie można było przeprowadzić merytorycznej dyskusji, ponieważ młodzież operowała hasłami z Instagrama, Tik-Toka czy Facebooka. Bez odpowiedniej wiedzy. Rzucali błotem, a może się coś przyklei - mówił.

Duszpasterz młodzieży w archidiecezji wrocławskiej uważa jednak, że obraz papieża Polaka w młodym pokoleniu nie jest stracony.

- Rzeczywiście u nastolatków papież stał się memem. Na imprezach osiemnastkowych o godzinie 21.37 młodzi śpiewają "Barkę", żeby to wyśmiać. I teraz mamy wybór. Możemy stanąć okoniem, ponarzekać na młodzież i zakończyć sprawę. Albo możemy zastanowić się, jak do nich dotrzeć z wartościowym przekazem i nauką Jana Pawła II - uważa kapłan.

Przyznaje, że wielu duszpasterzy łatwo skorzystało z tego, że Jan Paweł II przez wiele lat był po prostu dobrą ofertą duszpasterską i jego osoba, odmieniana przez wszystkie przypadki, zapełniała kościoły. 

- Po wyborze Karola Wojtyły na papieża spotkaliśmy się z czymś zupełnie nowym. Nagle Watykan się przybliżył. Pamiętałam go jeszcze z pogrzebu kard. Kominka. Pontyfikat Jana Pawła II pozwolił nam wyjść z domów, pokazać się na pielgrzymkach. Odetchnąć wolnością. Przez mój dom przechodziły tłumy idące na Mszę na Partynice w 1983 roku. To ogromne przeżycie. Nie zapomnę, jak wszyscy wyczekiwali w homilii słowa „solidarność”. Kiedy padło, rozległy się oklaski i skandowania - wspominała Małgorzata Suszyńska z Solidarności Walczącej.

Jak zaznacza, papież dał narodowi polskiemu wolność. Już pierwsza jego pielgrzymka do Polski 1979 roku spowodowała w sercach narodu lawinę wolności.

- Według mnie Solidarność wybuchła właśnie dlatego, że Jan Paweł II odwiedzał Polskę i mówił do nas, nauczał. On był nadzieją w czasach, kiedy nie mogliśmy nic powiedzieć, bo poszlibyśmy siedzieć. A on przyjechał do Wrocławia w 1983 roku i wypowiedział, wykrzyczał wręcz do mikrofonu to wszystko, co nosiliśmy w sercach, czego nie mogliśmy wyrazić na głos. Coś niesamowitego - wspominał Eugeniusz Gosiewski, wiceprezes stowarzyszenia "Odra-Niemen".

Jednocześnie zaznaczył, że nauka Jana Pawła II była wymagająca. Mówił ważne, ale trudne rzeczy. Dla wierzących i niewierzących.

- Ludzie mu bili brawo, ale większość z nich wcale go nie słuchała i nie robiła tego, co wskazywał - oświadczył E. Gosiewski.

Nie przeszkadza mu liczba pomników Jana Pawła II. Często jeździ za wschodnią granicę i widzi, z jak wielkim trudem budowano tam pomniki papieża Polaka np. na Białorusi, jak wiele serca i wysiłku w to włożono. - I oni są dumni, że mają przed kościołem taki monument. My podchodzimy do tego zbyt trywialnie. Tych pomników może być i więcej, ale jednak trochę zapomnieliśmy o nauce Jana Pawła II - uważa.

Jak dodał, jego pokolenie mało zrobiło, by przekazywać spuściznę Jana Pawła II młodszym pokoleniom. Zrobiono z niego wizytówkę.

- Pomnik, obraz jak najbardziej, ale już wprowadzanie w życie tych wymagających uwag, które do nas kierował - niekoniecznie. A on wymagał od siebie i wymagał od nas. Tu na pewno można mówić o zaniedbaniu ze strony nas - katolików z pokolenia JP II. Nie tylko księży, tylko całego Kościoła - diagnozował działacz społeczny.

Dlaczego dzisiaj papież stał się dla młodych po prostu memem, z którego się śmieją?

- Był święty, ale był też człowiekiem, więc nie trzeba było go uczłowieczać na siłę tymi kremówkami. Co do pomników, niektóre rzeczywiście z powodów estetycznych wołają o pomstę do nieba. Ale trzeba powiedzieć jasno: większość monumentów to inicjatywa oddolna. Budowali je wierni, którzy czuli potrzebę. Dla nich ten posąg ma wartość, więc nie uważam, że liczba pomników nam jakoś szkodzi - mówiła M. Suszyńska.

Jej zdaniem przykry jest natomiast fakt, że w sercach młodych Polaków nie ma tego ponadczasowego pomnika Jana Pawła II. I to jest wina pokolenia dzisiejszych 40, 50 i 60-latków.

- Nie postawiliśmy tego duchowego pomnika w sercach naszych dzieci. Nie postawił go też Kościół, a także szkoła - opowiadała działaczka SW.

Ksiądz Piotr zwrócił uwagę, że do współczesnej młodzieży pomnik już nie trafi i trzeba do niej mówić w inny sposób o Janie Pawle II.

- Pamiętam, jak na lekcji pokazałem uczniom kilka filmików ze spotkań papieża Polaka z młodzieżą podczas Światowych Dni Młodzieży. Uwierzcie mi, że część uczniów - w 2022 roku - była autentycznie wzruszona gestami papieża. Mieli łzy w oczach. Ich pociągnęła jego szczera czułość, tak dzisiaj wyśmiewana. Ona w wydaniu papieża miała w sobie coś niezwykle przemawiającego – oświadczył ks. Rozpędowski.

Dodał, że przed Polakami spora praca i zadanie przekazywania następnym pokoleniom opowieści o Janie Pawle II, tylko trzeba przeformować pewne metody.

- Autentyczny przekaz bezpośredni, płynący od dziadków czy rodziców, może przełożyć się na sposób traktowania Jana Pawła II przez młodzież. Dzisiaj w miejsce rodziny u młodych wkracza kultura, która jego zdaniem przedstawia zdewaluowany obraz papieża. W wielu przypadkach dzieci i młodzież nie mają możliwości skonfrontowania tych obrazów-memów z czymś innym, bo nie mają źródła wiedzy - uważa Jakub Horbacz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy