8 tysięcy ludzi przeszło przez centrum Wrocławia w Marszu Pamięci św. Jana Pawła II. To jeden z największych katolickich pochodów w stolicy Dolnego Śląska ostatnich lat.
Uroczystości ku czci św. Jana Pawła II rozpoczęły się Mszą świętą w bazylice św. Elżbiety, której przewodniczył abp Józef Kupny. Eucharystię koncelebrowali biskupi Jacek Kiciński CMF oraz Maciej Małyga. Wierni wypełnili kościół garnizonowy.
- Jesteśmy tutaj, aby spłacać dług zaciągnięty u świętego papieża. Chyba każdy z nas coś mu zawdzięcza. Dzięki niemu może wzrastać nasza wiara, nadzieja i miłość - mówił ks. płk Janusz Radzik, proboszcz parafii garnizonowej.
Jeszcze większą frekwencję przyciągnął jednak marsz pamięci, zorganizowany przez inicjatywę "Wrocław dla Życia". Wyruszył on spod bazyliki, przeszedł przez rynek i dotarł pod archikatedrę św. Jana Chrzciciela.
Po drodze wierni modlili się na różańcu, a także odmówili litanię do św. Jana Pawła II. Modlitwę prowadził ks. Cezary Chwilczyński. Z głośników wybrzmiewały wystąpienia Jana Pawła II. Wznoszono okrzyki: "Rodzina dobrem narodowym", "Nie ma większego od Jana Pawła II", "Wrocław murem za papieżem", "Największy z rodu Polaków", "Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem Polska jest polską Polakiem", "Bóg, honor i ojczyzna".
Pod katedrą wrocławską Miłosz Talmulewicz z inicjatywy "Wrocław dla Życia". zacytował słowa Jana Pawła II z 2004 roku:
Zbyt często rodzina i życie rodzinne są niewłaściwie przedstawiane w środkach społecznego przekazu. Bezkrytycznie mówi się o niewierności, współżyciu płciowym poza małżeństwem, braku moralnej i duchowej wizji małżeńskiego przymierza, natomiast okazuje się akceptację takim praktykom jak rozwód, antykoncepcja, aborcja i homoseksualizm. Takie wizje, szerzące postawy wrogie małżeństwu i rodzinie, szkodzą wspólnemu dobru społeczeństwa.
- Jak bardzo prorocze to były słowa. Zobaczmy, w jakim społeczeństwie żyjemy. W Wielkiej Brytanii ustanawiają zakaz modlitwy w promieniu 150 metrów od klinik aborcyjnych. Co się dzieje wewnątrz Kościoła, gdzie padają pomysły błogosławieństwa związków homoseksualnych, na kapłaństwo kobiet. To rzeczy negatywne, a skupmy się na pozytywnych rzeczach. Dbajmy o rozwój duchowy - przemawiał Miłosz Tamulewicz.
Zachęcał, by dbać o bycie w łasce uświęcającej, korzystać z sakramentów.
- Nie dajcie sobie wmówić, że wasza wiara jest prywatną sprawą. Nie miejcie kompleksów, by mówić o Bogu w miejscach publicznych. Bóg jest prawdą i nie da się tego zakrzyczeć kreacjami, które stawiają człowieka w centrum - oświadczył M. Tamulewicz.
Apelował, by być aktywnym nie tylko w swoim własnym gronie, ale udzielać się przy różnego rodzaju katolickich inicjatywach.
- Wygoda usypia ideały. Od śmierci papieża Polaka minęło 18 lat, które jako katolicy w miażdżącej większości przespaliśmy. Zadowoliliśmy się symbolicznym katolicyzmem: Msza raz w tygodniu i święcenie jajek na święta. Pozwoliliśmy, by wielkiego świętego zredukowano w przestrzeni publicznej do kremówek, "Barki" i nazw ulic - diagnozował Paweł Leszczak z portalu Nowe Kształty.
Jak dodał, siły wrogie Kościołowi starają się uczynić z papieża Jana Pawła II winowajcę. Swoją biernością katolicy pozwolili, by w przestrzeni publicznej dominowała antykatolicka narracja.
- Dzisiaj widzimy pomówienia i ataki na zdawałoby się nienaruszalnego świętego. Jesteśmy tutaj w 8 tysięcy ludzi, ale miasto liczy ponad pół miliona. Większość nie robi nic, schowała się i liczy, że sprawa przycichnie. Jeśli idziemy na kompromisy tam, gdzie kompromisów nie może być, wygaszamy w sobie ducha katolicyzmu. Niestety, czasy masowego katolicyzmu się skończyły. Musimy działać. Niech każdy z nas po powrocie do domu zacznie działać. Np. w grupach parafialnych, stowarzyszeniach katolickich, duszpasterstwach, mediach, portalach - mobilizował zebranych P. Leszczak.
Ostatnim punktem marszu było udzielenie zebranym uroczystego błogosławieństwa przez abp. Józefa Kupnego w katedrze.