Mszy św. w intencji ofiar zbrodni katyńskiej 1940 r. przewodniczył w kościele garnizonowym pw. św. Elżbiety na wrocławskim rynku i homilię wygłosił ks. dr Adam Łuźniak, wikariusz generalny archidiecezji wrocławskiej.
Zwrócił uwagę, że smutna rocznica zbrodni katyńskiej przypada zwykle w okresie paschalnym i w kontekście męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Nawiązał do odczytanego fragmentu Ewangelii o spotkaniu Zmartwychwstałego z apostołami w Wieczerniku. Jezus pokazywał wówczas swoim uczniom rany. - Daje się poznać po znakach męki, bo one są znakami miłości. To, co w życiu podejmujemy z miłości, wewnętrznego pragnienia, by drugiemu człowiekowi coś ofiarować, by służyć - także w wymiarze społecznym - ostatecznie, by dać swoje życie za drugiego człowieka czy swoim życiem bronić drugiego człowieka - wszystko to splata się z miłością Jezusa, którą ostatecznie pokazał On na krzyżu i w poranek zmartwychwstania. Wszelka ludzka, autentyczna miłość, która jest dawaniem swego i dawaniem siebie, jest przedłużeniem miłości Ojca w niebie, którą Jezus nam okazał na krzyżu - mówił.
Kaznodzieja zaznaczył, że w to wszystko włącza się najwyższa miłość, jaką człowiek okazuje - poza miłością małżeńską i rodzicielską - do ojczyzny. - Jeśli jest to miłość nie przeciwko komuś, nie w konfrontacji z kimś, ale jeśli jest to miłość dla dobra ziemi ojczystej, to jest to odblask, przedłużenie tej miłości, która płynie z krzyża i zmartwychwstania - podkreślił.
Ksiądz Łuźniak wyjaśniał, że ten gest Jezusa z dzisiejszej Ewangelii jest źródłem światła dla zrozumienia miłości ojczyzny, którą okazali oficerowie, wyżsi urzędnicy państwowi, więźniowie z Katynia i innych sowieckich obozów internowania, jakie okazały się obozami zagłady. - Dziś chcemy w to nasze przeżywanie rocznicy wpisać dziękczynienie za tę miłość ojczyzny dziesiątków tysięcy naszych braci i sióstr, obywateli RP, których ofiara owocuje w kolejnych pokoleniach - dodał.
- Polski żołnierz nie jest uczony do ucieczki z frontu. Priorytetem formacji polskiego żołnierza nie jest przetrwać w obozie internowania. Priorytetem jest, jak zachować się na polu walki, jak bronić ojczyzny, jak być aktywnym w sytuacji jej zagrożenia. I tego polski żołnierz dał i daje dowód nieustannie. Dlatego obozy internowania były niewątpliwie źródłem frustracji. W sposób wymuszony, ale bezczynny trwali na jednym miejscu, gdy ojczyzna była w zagrożeniu, gdy walczyła o wolność. Jeszcze większym powodem do bólu była świadomość, że nie będzie im już dane wrócić na front, że ich internowanie zakończy się egzekucją - tłumaczył.
Kapłan dodał, że nam, potomnym, z pomocą zrozumieniu wagi tej ofiary przychodzi Wielki Tydzień Jezusowej męki, śmierci i zmartwychwstania. - Odkrywamy, że Jezus dla nas najwięcej uczynił, gdy fizycznie, po ludzku nic nie mógł już dla nas zrobić. Gdy był nieruchomy na krzyżu, dokonało się nasze odkupienie. W wymiarze duchowym jesteśmy dziedzicami tej ofiary, czerpiemy z jej owoców. Ta męka objawiła całą swoją siłę w momencie zmartwychwstania - mówił.
- I oto okazuje się, że nasi bracia i siostry z sowieckich obozów internowania dla ojczyzny uczynili nie mniej niż ci, którzy walczyli za nią z bronią. Okazuje się, że z tej ofiary rodzą się kolejne pokolenia, na bazie tej ofiary ugruntowuje się nasz patriotyzm, nasza miłość do ojczyzny - przekonywał. - Jezus uczy nas w momencie ukrzyżowania, że gdy wydaje się, iż cały nasz projekt legł w gruzach, że został pogrzebany "na nieludzkiej ziemi" w bezimiennych mogiłach, taka sytuacja niekoniecznie jest końcem, ona może być początkiem. Coroczne przeżywanie tej historii daje nam do zrozumienia, że jesteśmy spadkobiercami tamtych ludzi, również w wymiarze w miłości ojczyzny - podkreślił.
Na zakończenie zwrócił uwagę, że Jezusowe zmartwychwstanie jest dla nas, żyjących, źródłem trwałości miłości do ojczyzny, do narodu. Z drugiej strony Jezus, zmartwychwstając, przynosi nam nadzieję, że ci, którzy oddali życie dla ojczyzny, zostaną oczyszczeni z tego, co niedoskonałe w ich miłości, i Pan Bóg pozwoli im wejść do domu Ojca. Trzeci wymiar nadziei to nadzieja na spotkanie w domu Ojca. - Niech z tego trudnego doświadczenia płynie dla nas zachęta do takiej miłości ojczyzny, narodu, że gdy przyjdzie nam przekraczać bramy wieczności i wyjdą nam naprzeciw nasi przodkowie, byśmy mogli spojrzeć im spokojnie w oczy i powiedzieć: "Dziedzictwo, które nam zostawiliście, zachowaliśmy z miłością i pomnożyliśmy" - podsumował.