Już po raz szósty w Henrykowie odbyły się maraton rowerowy "Ora et ride". Uczestnicy rywalizowali na dystansach 16 km, 33 km i 50 km. Wśród nich księża, którzy walczyli o tytuł mistrza Polski MTB.
Trasa rowerowa po Wzgórzach Strzelińskich to doskonała propozycja dla osób, które lubią aktywny wypoczynek i chcą poczuć dreszczyk emocji na stromych podjazdach i pięknych zjazdach.
Do Henrykowa pod klasztor cystersów co roku zjeżdżają kolarze z całego regionu. Imprezę i trasę przygotowuje ks. mjr Krzysztof Deja, dyrektor Katolickiego Liceum w Henrykowie i zapalony kolarz MTB.
- Razem z Krzysztofem Cieślą, przygotowując tę trasę, chcieliśmy zachować wszystkie atuty MTB, czyli ostre, atrakcyjne, interwałowe zjazdy i podjazdy. Żeby nie było za łatwo, ale żeby jeszcze wszyscy chcieli tu wrócić. Myślę, że to się udało. Odzew zawodników mamy bardzo pozytywny. Wyciskają na trasie ostatnie poty - mówi ks. Krzysztof Deja.
Podkreśla, że jednym z atutów tegorocznej edycji "Ora et ride" była dobra pogoda. Ciepło, ale niezbyt słonecznie. - Pan Bóg był dla nas bardzo łaskawy. Warunki do jazdy okazały się znakomite - dodaje ks. Deja.
Mistrzem Polski wśród księży został ks. Maciej Szeszko SDS z Bagna. Salwatorianin już nie pierwszy raz zdobył ten tytuł.
- Trasa została bardzo dobrze przygotowana. Było kilka smaczków dla uczestników, a to dodaje kolorytu jazdy. 2 lata temu udało mi się wcześniej przejechać trasę, a dzisiaj w zawodach pierwszy raz ją przemierzałem i emocje były. Tu zakręt, tam kawałek błota, zaraz jakaś górka. Miałem dużą frajdę, czułem adrenalinę i klimat wyścigu - opowiada ks. Maciej Szeszko.
Jak mówi, w czasie wyścigu nie rozpoznawał księży wśród zawodników, choć kojarzył organizatora, ks. Krzysztofa, z którym już nie raz rywalizował o mistrzostwo.
- Myślę, że może księża mogliby być oznaczeni na mistrzostwach Polski, bo to wpływa na taktykę podczas jazdy. Czy jechać w pewnym momencie na wysokim tętnie, czy odpuścić, bo nie ma obok rywali. Kalkulacja i psychika są ważne na tak długim odcinku - stwierdza ks. Szeszko.
Wicemistrzem Polski został gospodarz - ks. Krzysztof Deja.
- Dałem z siebie 100 procent. Poprawiłem wynik z ubiegłego roku mimo niewielu treningów. Musiałem oddać pola mojemu koledze Maćkowi i gratuluję mu. Cieszę się, że mogliśmy porywalizować na trasie. Co ciekawe, w tym roku nie miałem kryzysu po drodze. Jechałem równym tempem i jestem zadowolony z występu - ocenia ks. Krzysztof.
Jak dodaje, teraz ma sporo obowiązków zawodowych w związku ze szkołą henrykowską - jak choćby budowa ekstremalnego parku linowego, czy ćwiczenia na poligonach. Brakuje czasu na trening rowerowy.
- Ale nigdy nie zrezygnuję z roweru. Może w sezonie będzie mniej startów w zawodach, a więcej indywidualnych wypraw po okolicach - podsumowuje z uśmiechem dyrektor KLO w Henrykowie.
Trzecie miejsce wśród kapłanów zajął o. Damian Skorupa OFM z Katowic.