Niepozorna i niewielu znana świątynia, którą opiekują się misjonarze św. Wincentego à Paulo, przypomina o sobie przy okazji 1 maja, we wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika. W tym roku obchodzi swoje 90-lecie!
Wielu wrocławian, przejeżdżając jedną z głównych arterii miasta – ul. Krakowską – nawet nie zdaje sobie sprawy, że mija kościół pw. św. Józefa Rzemieślnika. To ceglano-żelbetowa, tynkowana budowla modernistyczna w kształcie rotundy.
Niewielka miejska parafia o specyficznym charakterze ma ok. 4 tys. wiernych i pracuje w niej trzech kapłanów ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo.
Początki parafii to rok 1933. Pod koniec II wojny światowej, w 1945 roku, niemieckie wojsko (obrońcy Festung Breslau) spaliło kościół. Później przez wiele lat mieszkańcy odbudowywali go swoimi siłami. Nie pojawiali się hojni fundatorzy. Świątynia znajduje się w specyficznym miejscu i jest praktycznie niewidoczna z głównej trasy, mimo że jest od niej oddalona o kilkadziesiąt metrów.
Bardzo ciekawy jest m.in. krzyż w prezbiterium, zawieszony na tle wyobrażenia wielkiej białej hostii. Postać Maryi z promieniami płynącymi z rąk jest jednym z obrazów, które mogą się kojarzyć z parafią, prowadzoną przez Zgromadzenie Misjonarzy św. Wincentego à Paulo.
W księdze chrztów można wyczytać o małej Gabriele, urodzonej w sierpniu 1942 r., czy o kilkanaście dni starszym Christianie, w księdze zapowiedzi leżącej u stóp figury św. Józefa zobaczyć polsko brzmiące nazwiska, jak Ostrowska czy Lewandowska. Plany wznoszonej świątyni, wycinki z artykułów mówiących o jej budowie zachował ks. Walter Lassman, pierwszy proboszcz parafii, a przedtem budowniczy kościoła.
– Parafia należy do starzejących się. Młodzi się wyprowadzają z naszych kamienicznych dzielnic w poszukiwaniu komfortu. Do kościoła chodzą głównie starsi – opowiada ks. Andrzej Gerej CM, proboszcz od niespełna dwóch lat.
Spora część terenu to tak zwany Trójkąt Bermudzki – biedna dzielnica objęta złą sławą ze względu na poziom bezpieczeństwa i duży wskaźnik przestępczości.
– Jeszcze przed wojną parafia borykała się z wieloma trudnościami, które trwają do dziś, a minęło prawie 100 lat. Każde przedsięwzięcie tutaj wymaga wnikliwego przemyślenia. To jest skromny kościół zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, i nikt się nad nim nie zatrzymuje. A wiele kątów i zakamarków wymaga już gruntownej naprawy – przekazuje ks. Gerej.
Więcej szczęścia parafia ma w odbudowie duchowej, co zawdzięcza swoim opiekunom, którzy toczą walkę o odnowę moralną i duchową swoich podopiecznych. Od niedawna formuje się silna rada parafialna, złożona z ludzi realnie wierzących i aktywnych. Trzech księży misjonarzy pracuje w pocie czoła, by zmienić oblicze tej wspólnoty.
Jak pisała Agata Combik:
"Kto – choćby w drodze na zakupy – chciałby zatrzymać się na chwilę w ciszy, szukać musi, przy ul. Krakowskiej, numerów 44–46. Oprócz oazy spokoju odkryje chyba najpiękniejszy zakątek przy ruchliwej drodze - solidną firmę św. Józefa".