Nowy numer 38/2023 Archiwum

Z Jasnej Góry na koniec świata

O pielgrzymce, długiej i samotnej, która pozwala wiele przemodlić i przemyśleć, Ryszard Fudała pomyślał po śmierci żony. Na swoim oznakowanym flagami rowerze wyruszył w stronę do Santiago de Compostela.

Ukochana żona odeszła 5 miesięcy temu. – Nie mogłem sobie miejsca znaleźć. To było, i dalej jest, bardzo trudne doświadczenie. Pomyślałem o pielgrzymce – wyjaśnia Ryszard. – Najpierw zastanawiałem się nad wędrówką na Jasną Górę, ale... wydawało mi się to trochę za krótko. Zacząłem przygotowywać się do camino.

Szlak pełen przyjaciół

Wspomina, że żyłkę pielgrzymkowo-podróżniczą miał od zawsze. Przed laty byli nawet z żoną w Santiago de Compostela podczas wyprawy do Hiszpanii, ale nie wędrowali wtedy Drogami św. Jakuba. Myślał o nich od dawna. Teraz przyszła właściwa chwila. Zdecydował się na rower (z małą przyczepką), ponieważ nie wolno mu zbyt wiele dźwigać. Najpierw przetestował, czy da radę pokonywać nim wzniesienia, których na trasie nie braknie, między innymi jadąc na przełęcz Tąpadła.

Swoją pielgrzymkę rozpoczął 20 marca od udziału w Mszy św. pod jasnogórskim obrazem. Od Matki Bożej Częstochowskiej udał się do Jej mamy – na Górę św. Anny, po drodze jeszcze zatrzymując się u franciszkanów w miejscowości Zawadzkie. Jadąc jakubowym szlakiem Via Regia, udał się do Kruszyny, gdzie powitany został przez ks. Tomasza Gospodaryka, kapelana Dróg św. Jakuba w archidiecezji wrocławskiej. Przenocował w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Brzegu, ugoszczony serdecznie przez ks. Marcina Czerepaka (Ryszard wspomina smakowitą jajecznicę, osobiście przyrządzoną przez proboszcza).

Na Święta Wielkanocne zatrzymał się w rodzinnym Wrocławiu. Został tu nieco dłużej, ze względu na rozpoczynające się Msze św. gregoriańskie w intencji żony. We wtorek 18 kwietnia wyruszył w dalszą drogę, po porannej Eucharystii w swojej parafii pw. św. Anny na Oporowie.

W Legnicy skorzystał z gościny znanego pielgrzymowi od lat biskupa legnickiego Andrzeja Siemieniewskiego. Zarówno w Złotoryi, jak i w Lwówku Śląskim ponownie przyjęli Ryszarda pod swój dach franciszkanie. – Na nich można zawsze liczyć! – podkreśla podróżnik. W poniedziałek 24 kwietnia był już w niemieckim Budziszynie.

Z oazą w sercu

– Camino to okazja, by poznać siebie, przemyśleć, przemodlić wiele rzeczy. To też czas spotkań z ludźmi – mówi. Dodaje, że po drodze cały czas spotyka „aniołów”. Jeden pomógł mu znaleźć miejsce na nocleg, inny specjalnie zatrzymał swój pojazd, by uściskać pielgrzyma i podarować mu różaniec z Medjugorja (miał na imię Rafał, jak archanioł patronujący podróżnym), kolejny zatrzymał go w restauracji. „Pielgrzymowi to ja stawiam obiad!” – wykrzyknął. Raz po raz ktoś wypełnia herbatą termos Ryszarda, życząc: „Buen camino!”.

Dokąd wędruje i co, a raczej kogo nosi w sercu, łatwo odczytać można z flag przymocowanych do pielgrzymiego pojazdu. Umieścił na nich oblicze Jezusa z Całunu Turyńskiego, zdjęcie żony i symbole Ruchu Światło–Życie oraz camino. Wypisał także m.in. kluczowe etapy trasy: Częstochowa–Wrocław–Santiago–Fisterra oraz jej przybliżoną długość – 4000 km. Ze sobą wiezie list polecający od ks. Jarosława Lawrenza CM, proboszcza parafii na wrocławskim Oporowie. Napisany został w językach polskim, niemieckim, francuskim i hiszpańskim, a otwierają go słowa Jezusa z Ewangelii: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie...” (Mt 25,35).

Ryszard od 28 lat jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii św. w parafii pw. św. Anny. Od prawie 40 lat z kolei związany jest z Ruchem Światło–Życie. Jeszcze nie tak dawno odbył z żoną pielgrzymkę do miejsca, gdzie przed laty przeżyli wspólnie rekolekcje oazowe, które okazały się przełomowym wydarzeniem w ich życiu. – Mam dużo czasu na modlitwę. Pamiętam o wszystkich, którzy mnie o nią prosili – mówi. Przez pierwsze dni doświadczał uroku polskich Dróg św. Jakuba, wprawdzie nieobfitujących w propozycje dla pielgrzymów tak jak hiszpańskie camino, ale za to pustych. Czasem musiał pokonywać drogi pełne wiosennego błota, a nawet decydować się na małe objazdy. Jego celami są katedra św. Jakuba w Santiago de Compostela oraz Fisterra nad oceanem.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast