Stowarzyszenie "Odra-Niemen" na co dzień buduje współpracę z Polakami mieszkającymi w różnych krajach, takich jak np. Łotwa, Ukraina, Czechy, Nowa Zelandia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Mołdawia czy Norwegia. Stoi za tym m.in. prezes Ilona Gosiewska.
Drugi dzień maja to nie tylko Święto Flagi, ale także Dzień Polonii i Polaków za Granicą. Wrocławskie Stowarzyszenie "Odra-Niemen" cały rok współpracuje z Polakami w różnych częściach Europy i świata.
- Dla mnie to bardzo ważny dzień, bo dzięki Stowarzyszeniu "Odra-Niemen" od 14 lat mam możliwość poznawania moich rodaków, których los, historia pozostawiły poza granicami Polski - mówi I. Gosiewska.
Jej pierwsze kontakty z Polakami za granicą to spotkanie w Iwieńcu na Białorusi, gdzie od 2001 r. bywała prywatnie. Tam doświadczyła pierwszych wzruszeń, poznawała pracę społeczną Polaków, którym historia i polityka przesunęły granicę.
- Polacy na Białorusi nauczyli mnie pięknego patriotyzmu i dali podwaliny pod budowę Stowarzyszenia "Odra-Niemen". W tamtych latach Polacy z Kresów przyjeżdżający do ukochanej Polski nie byli dobrze rozumiani przez swoich rodaków z Macierzy. Ich kresowy akcent stawał się tematem do żartów, a wiedza o Kresach, o tym, dlaczego wciąż przebywają na Białorusi, Litwie czy w Ukrainie, była mała - opisuje I. Gosiewska.
Teraz pod tym względem jest znacznie lepiej i to zasługa takich środowisk, jak np. Odra-Niemen oraz wielu innych zacnych organizacji promujących życie Polaków za wschodnią granicą. Ten proces wsparł znaczny rozwój mediów polonijnych, social mediów, które ułatwiają szersze dotarcie z informacją.
- Na Grodzieńszczyznie znalazłam wielu przyjaciół, życzliwych znajomych, a czasem nawet drugą rodzinę. Kawałek swojego serca zostawiłam w miejscach dla mnie szczególnych, gdzie są bliskie mi osoby, a gdzie nie mogę od kilku lat jeździć. Skidel, Iwieniec, Lida, Grodno - to moje drugie miejsce na ziemi, za którym bardzo tęsknię, i mam nadzieję, że sytuacja polityczna na Białorusi się zmieni. Bym mogła bezpiecznie spotykać się z moimi polskimi przyjaciółmi - opisuje prezes Odry-Niemenu.
Obok Białorusi miała także możliwość odwiedzania i współpracowania z polskimi środowiskami na Litwie, szczególnie w Wilnie i rejonie solecznickim. Odwiedza te miejsca bardzo często. Z Polakami mieszkającymi poza naszą ojczyzną jest w kontakcie i stałej współpracy w ramach Odry-Niemen. Poznawała i budowała współpracę z rodakami z Łotwy, Ukrainy, Czech, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, USA, Mołdawii czy Norwegii.
- Wszystkie te spotkania i działania przywodzą mi na myśl wspólnotę doświadczeń polskich środowisk działających za granicą i ich liderów. To ciężka praca, często niedoceniana. To ogrom mało widzianych z perspektywy Polski aktywności związanych z byciem ambasadorami naszej ojczyzny. To miłość do ojczyzny, tęsknota za nią. Często są to wspólne losy przodków - zesłania na Sybir, udział w walkach w II wojnie światowej, przez historię pozostawienie poza Polską, podzielone historią rodziny. To wiele dylematów, jak wychować nowe pokolenia już urodzone w nowej ojczyźnie, jak zarazić młodych do polskości i polskiego patriotyzmu - wymienia prezes Gosiewska.
W tym dniu zawsze życzy swoim polskim przyjaciołom ze świata dużo sił w pracy społecznej na rzecz Polski i zawsze ma nadzieję na wiele spotkań. Ostatnio jednak najbardziej by chciała, aby liderzy polskich społeczności za granicą byli bardziej doceniani przez państwo polskie. - Powinna być przyznawana specjalna emerytura za liczbę przepracowanych lat na rzecz Polski. Zwłaszcza dla tych z Kresów, którzy chcą przyjeżdżać na stałe do Polski na swoje ostanie lata życia. Powinno być zapewnione ubezpieczenie, tak aby działacze seniorzy nie musieli się bać o swoją przyszłość. Polskim działaczom dużo trudniej jest uzyskać wsparcie naszego państwa niż uchodźcom przybywającym do nas z różnych krajów. Karta Polaka czy z trudem uzyskane polskie obywatelstwo, wieloletnia działalność społeczna nie dają przywilejów, a często duże kłopoty egzystencjalne - zauważa prezes "Odry-Niemen".