Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na V niedzielę Wielkanocy przygotował franciszkanin o. Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów we Wrocławiu.
Jest wiele pragnień, które pojawiają się w życiu człowieka. Są pragnienia związane z podstawowymi potrzebami, ale są też i te, które wynikają z odkrycia w sobie pewnych zdolności i pasji. Pragnienia związane są często z przyszłością, a zwłaszcza wtedy, kiedy człowiek oddaje się marzeniom, kiedy planuje przyszłość myśląc o tym, co będzie za rok, za pięć lat, za dwadzieścia. Pragnienia nabierają zupełnie innej postaci, kiedy człowiek uświadamia sobie, że życie doczesne przecież się zakończy.
Transmisja Mszy św. w V niedzielę Wielkanocy
Jakie pragnienia ma osiemnastolatek, a jakie ma osiemdziesięciolatek? Czym żyje młodzież? A czym żyje osoba w sędziwym wieku? Jeden z moich współbraci, który miał już dziewięćdziesiąt lat często powtarzał najmłodszym franciszkanom, którzy dopiero rozpoczynali życie zakonne mając około dwadzieścia lat: „Ja wiem, jak to jest być w twoim wieku, ale ty jeszcze nie wiesz, jak to jest mieć sześćdziesiąt, siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt lat”. Miał rację. Wciąż uczymy się życia. Wciąż poznajemy swoje pragnienia.
Dzisiaj w Ewangelii Jezus wzbudza w nas pragnienie bycia w domu Ojca: „Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,2-3). Serce uczniów jest zatrwożone tym, że Jezus od nich odchodzi. Jeżeli jednak będą tęsknić, to będzie to tęsknota istotnie za Bogiem. Syn i Ojciec są jednym Bogiem. Do miejsca przygotowanego w domu Ojca wiedzie droga, o której mówi dziś uczniom: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). Wybierając Jezusa jako swoje życie, uczniowie wybierają drogę do domu Ojca.
Łatwo wpaść w błędne myślenie, iż wybranie Jezusa jako Pana swego życia, załatwia już wszystkie trudności i sprawia, że wszystko staje się proste i łatwe. Nic bardziej mylnego. Jezus przedstawia nam się jako droga. On sam pokazuje nam, jak ta droga wygląda. To nie jest droga wolna od męki i śmierci. To jest droga, w której chrześcijanie jako ci, którzy jednoczą się z losem Jezusa, przezywają swoją drogę życia. Nie chodzi jednak w tej drodze tylko o przeżywanie bólu i cierpienia. Jezus pokazuje ciąg dalszy tej drogi. Dalej jest chwała, zwycięstwo. Dalej jest mieszkanie, w którym już ustaje wiara i spełnia się nadzieja. Tego pragniemy.