Autor artykułu na portalu tuwroclaw.com ukazuje Kościół katolicki jako wspólnotę karzącą niesprawiedliwie tych, którzy ją opuścili. To podsyca negatywne emocje. Czy na tym polega prawdziwe dziennikarstwo?
Autora artykułu chciałbym przedstawić z imienia i nazwiska, ale niestety podpisał się jedynie inicjałem "m". Już w rozbudowanym tytule swojego tekstu pozwala sobie na taki zabieg, który z założenia ma stawiać Kościół katolicki w złym świetle - "Kościół rzuca klątwę na znanego księdza z Wrocławia, który przez lata stawał po stronie ofiar kleru". Brzmi dość sensacyjnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zabieg jest po to, by czytelnik wzburzony pierwszymi słowami zajrzał dalej. Czy to jest jednak uczciwe?
Wyjaśnię. Artykuł dotyczy Marcina Mogielskiego, który w Wielką Sobotę ogłosił swoje odejście z zakonu ojców dominikanów i z Kościoła katolickiego. Zadeklarował również swoją konwersję do Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Jak ogłosił, tak się stało w ostatnią niedzielę.
W sumie nie moja sprawa, o czym pisze tuwroclaw.com. Jeśli konwersja byłego kapłana jest tematem istotnym dla redakcji i czytelników portalu, nic mi do tego. Dlaczego jednak w pierwszych kilku zdaniach dyskredytowany jest Kościół katolicki? Przecież decyzja o przejściu na luteranizm jest osobistą decyzją M. Mogielskiego.
Co więcej, konstrukcja zdań sugeruje, że Kościół katolicki surowo karze tych, którzy zwrócą się przeciw niemu. Klątwa, o której pisze autor, to nic innego jak ekskomunika.
A teraz cytat z tuwroclaw.com:
(...) Ekskomunika to najwyższa kara w Kościele. Oznacza m.in. zakaz przyjmowania jakichkolwiek sakramentów, a nawet odbiera prawo do katolickiego pogrzebu. Mogielski został ukarany za to, że po latach walki o sprawiedliwość w Kościele zmienił wyznanie i przeszedł na luteranizm (...).
Autor pomija fakt, że były dominikanin tak naprawdę "sam" siebie ukarał. Kanon 1364 §1 Kodeksu Prawa Kanonicznego mówi jasno: "Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa". Przechodząc do Kościoła ewangelicko-augsburskiego, dołączył do wspólnoty, która jest w schizmie z Kościołem katolickim. Wszystko więc tu jest jasne.
Na zdrowy chłopski rozum nasuwa się jeszcze jedno pytanie: po co luteraninowi możliwość przyjmowania sakramentów w Kościele katolickim i katolicki pogrzeb, skoro tym katolikiem nie jest? Tego "m" już nie pisze. Jeszcze jedno uściślenie. Kara ekskomuniki nie ma nic wspólnego z walką M. Mogielskiego "o sprawiedliwość w Kościele". To kolejne nieprawdziwe sformułowanie.
Oczywiście, jako katolikowi jest mi przykro, że kapłan odszedł do innej wspólnoty. Nie ma jednak we mnie chęci zemsty na tym człowieku. Wierni Kościoła katolickiego nie są mściwi, jak sugeruje autor. Czuję raczej wewnętrzne przynaglenie do modlitwy o miłosierdzie Boże dla niego i powrót na łono Kościoła. Myślę, że nie ja jeden tak mam.
P.s. Gdyby "m" chciał(-a) w przyszłości napisać rzetelnie o Kościele, polecam się do konsultacji. Może nie wiem wszystkiego, ale wiem, gdzie szukać prawdziwych informacji. Dla pełnej jasności - nazywam się Karol Białkowski. Kontakt łatwo znaleźć na stronie: wroclaw.gosc.pl.