Udział w projekcie miał być okazją do zdobycia doświadczenia i kilku punktów więcej przy rekrutacji na studia. Po kilku miesiącach wspomniane korzyści zeszły na dalszy plan.
Monika Cieślak jest nauczycielką języka niemieckiego w XI Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Konarskiego we Wrocławiu. Poza zajęciami dydaktycznymi jest odpowiedzialna za koordynację projektów realizowanych w szkole. – Wspomagamy się ogólnopolską platformą, którą prowadzi Fundacja „Zwolnieni z Teorii”. Ona pomaga młodzieży z całej Polski realizować projekty społeczne – opowiada.
W kończącym się roku szkolnym w XI LO zrealizowano już 7 projektów w różnych formatach i tematach. – Wszystko to ma służyć zmienianiu rzeczywistości. Nic tu nie jest na papierze. Chodzi o aktywność – wyjaśnia. Pani Monika zaznacza, że uczniowie całkowicie samodzielnie dobierają składy zespołów i planują, co konkretnie chcą robić.
Nauka pomagania
Jedna z grup – 6 dziewcząt z III klasy – zaangażowała się w projekt o charakterze charytatywnym, który został nazwany „Heart Mates” (ang. towarzysze serca). – Nasz zespół powstał w sposób naturalny. Wszystkie jesteśmy z jednej klasy – mówi jego liderka Martyna. Przyznaje, że trochę trwało wyznaczenie sobie konkretnych celów, ale podczas wielu rozmów i burzy mózgów członkinie zespołu określiły swoje zadania i plany ich realizacji. – Przez tych kilka miesięcy co rusz pojawiają się jakieś nowe pomysły, które włączamy do projektu. Jesteśmy elastyczne – dodaje.
Zadanie, jakie sobie postawiły, polega na pomocy dzieciom, które są zagrożone wykluczeniem społecznym – podopiecznym świetlicy środowiskowej, prowadzonej przez Stowarzyszenie „Iskierka”, oraz rodzinnych domów dziecka.
Sandra do projektu dołączyła jako ostatnia, ale podkreśla, że podjęcie wspólnego działania było łatwiejsze, bo dziewczyny są dobrymi koleżankami na co dzień. – Wspólne działanie pogłębia też nasze relacje. Poznałyśmy się lepiej, i to z różnych stron. Najważniejsza jest komunikacja, ale przecież wiadomo, że możemy mieć wiele rozwiązań na różne kwestie. Przeszłyśmy też kryzys, bo miałyśmy względem siebie różne oczekiwania – wspomina. Niemniej, dzięki opiekunce projektu, trudności udało się wyjaśnić i pokonać.
W praktyce od grudnia uczennice, podzielone na trójki, dwa razy w tygodniu odwiedzają dzieci w Iskierce, by bawić się z nimi i pomagać w lekcjach. – Uczymy się na różnych profilach – metematyczno-geograficznym, humanistycznym i biologiczno-chemicznym, dlatego możemy zaoferować pomoc bardzo kompleksową – wyjaśnia Ela.
Od A do Z
Każdy projekt ma swój początek, ale również koniec. Wyjątkowe dla dziewczyn z „Heart Mates” jest to, że... końca nie widać. Zrezygnowały z osobistej korzyści zamknięcia podjętego przedsięwzięcia dla dobra tych, do których swoją pomoc skierowały. – Gala podsumowująca projekty „Zwolnionych z Teorii” odbyła się w kwietniu, ale nie miałyśmy wówczas zrealizowanych celów, które uznałyśmy za priorytetowe – mówi Ela. Chodziło o zbiórkę finansową i materialną. – Bardzo zależało nam, by realnie wesprzeć podopiecznych rodzinnych domów dziecka i świetlicy – dodaje. Martyna przyznaje, że rezygnacja z gali była trudną decyzją, bo w zasadzie mogły bez problemu zakończyć swoje dzieło i osiągnąć wszelkie korzyści płynące z udziału w projekcie.
Ostatecznie nie tylko uczniowie szkoły, ale także ich znajomi, rodzina i inni dobroczyńcy wsparli zbiórkę łączną kwotą ponad 2,5 tys. zł. – Te pieniądze zostaną przekazane na potrzeby dzieci z dwóch rodzinnych domów dziecka do ich własnej dyspozycji. Natomiast dary rzeczowe – zwłaszcza artykuły szkolne i zabawki – przekazałyśmy dla dzieci ze świetlicy – mówi Ela.
A co dalej? Dziewczyny chcą kontynuować odwiedzanie świetlicy również w przyszłym roku szkolnym. Co prawda, priorytetem będą przygotowania do matury, ale – jak przekonują – są już emocjonalnie związane z dziećmi, którym pomagają. A co z projektem? Monika Cieślak planuje zgłosić aktywność „Heart Mates” do przyszłorocznej edycji.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się