Czy serial "The Chosen" jest zgodny z Ewangelią?

Serial jest tłumaczony na 62 języki. Doczekał się 442 milionów wyświetleń. Jaka wygląda jego wierność względem Ewangelii? Na to pytanie odpowiedział ks. prof. Marek Lis, filmoznawca.

Ksiądz profesor wygłosił wykład pt. "Między prawdą Ewangelii a fantazją twórców. Kilka spojrzeń na serial »The Chosen«". Wystąpienie było częścią konferencji organizowanej przez Instytut Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego pod hasłem: "Prawda i jej pozory w sztuce filmowej".

"The Chosen" to serial realizowany od 2019 roku. Jest produkcją niezależną, projektem crowdfundingowym, czyli finansowanym z internetowej społecznej zbiórki. Jak dotąd, powstały 3 sezony. W marcu rozpoczęły się prace nad kolejnym. Autorzy planują aż 7 sezonów. Bohaterami ekranu są postacie znane z kart Ewangelii. Serial pokazuje Jezusa Chrystusa oczami Marii Magdaleny, ewangelisty Mateusza i Nikodema. - Mamy do czynienia z najbardziej rozbudowanym projektem internetowym, telewizyjnym i kinowym inspirowanym przez Ewangelię. To ambitne przedsięwzięcie, które można oglądać za darmo. Żaden z filmów inspirowanych Ewangelią od czasów "Pasji" Mela Gibsona nie wywołał tak dużego zainteresowania medialnego - mówił ks. prof. Lis.

Przypomniał także głosy krytyczne wobec serialu, które zarzucały twórcom m.in. mormońskie poglądy i herezje. Czasem padały także zarzuty o braku podobieństwa postaci biblijnych w stosunku do dotychczasowej ikonografii. Np. Maryja znacząco różni się od tego obrazu, do którego przyzwyczaiło nas malarstwo.

- "The Chosen" to pierwszy wielosezonowy serial mówiący o życiu Jezusa oparty na prawdziwych historiach. Serial jest tłumaczony na 62 języki, doczekał się 442 milionów wyświetleń. Dla przykładu "Jezus z Nazaretu" sięgnął blisko miliarda wyświetleń, ale ma już pół wieku, a tu minęło raptem kilka lat - opowiadał filmoznawca i teolog.

Jak podkreślił - jeśli mamy spoglądać na Jezusa oczami ludzi, którzy znali go osobiście, to powinniśmy wiedzieć też coś o nich. Maria Magdalena na kartach Ewangelii pojawia się zaledwie kilkakrotnie. Co ciekawe, kobieta uratowana przed kamienowaniem to nie jest Maria Magdalena. Czytelnik zaś odnajdzie ją w Ewangelii pod krzyżem, w czasie pogrzebu Jezusa oraz jako wędrującą do pustego grobu, kiedy spotyka Zmartwychwstałego. W przypadku Mateusza Ewangelisty informacje są skromniejsze niż u Marii Magdaleny. Jezus powołuje go do grona apostołów jako celnika i mówi mu: "Pójdź za Mną". Mateusz jest wśród uczniów Jezusa. Nie znamy ani jednego jego słowa jako bohatera Ewangelii, jedynie jako autora. Natomiast tylko św. Jan wśród ewangelistów dostrzega Nikodema - kolejnego bohatera serialu, faryzeusza, który nocą przychodzi do Jezusa. Później stanie w obronie Jezusa wobec innych faryzeuszów. A po pogrzebie Jezusa przyniesie mieszaninę mirry i aloesu.

- W serialu tych trzech ewangelicznych bohaterów ma charakter pełnokrwistych. W jaki sposób zatem z tych rozproszonych pojedynczych wzmianek zbudować postacie, które są bohaterami aż 56 zaplanowanych odcinków? - pytał ks. Lis. Tłumaczył, że twórcy scenariusza dokonują ekspansji Ewangelii. Muszą dopowiadać narracyjne braki. Ale rzadko który film ogranicza się tylko do Ewangelii. Czy to oznacza, że w takich filmach dochodzi do przekłamań i posługiwania się fantazją? - Musimy uznać, że żadna z Ewangelii nie jest gotowym scenariuszem filmu. Każdy film biblijny skazany jest na swoistą apokryficzność. Warto sięgnąć do dokumentu Papieskiej Komisji Biblijnej - instrukcji w sprawie historyczności Ewangelii. One nie są transkrypcją całego nauczania, są jedynie finałowym utworem. Ewangeliści dokonali wyboru, które wydarzenia i słowa opowiedzieć, w jakiej kolejności je przedstawić i co z tego nauczania pominąć. O tym mówi sam św. Jan w swojej Ewangelii - stwierdził wykładowca Uniwersytetu Opolskiego.

Jego zdaniem, perspektywa papieskiej komisji pozwala spojrzeć na filmy jak na kolejny etap tworzenia Ewangelii. Autorzy filmu próbują odsłonić takie warstwy, które zostały pominięte na etapie pierwszym - nauczania Jezusa. - Czy jeśli film opowiada o tym, czego nie pokazuje Ewangelia, to oznacza, że to nieprawdziwe informacje? To wytwór często sporej analizy, a nie fantazji - oświadczył kapłan.

Pokazał scenę z serialu z Jezusem, który rozmawia z dziećmi. Prowadzi dla nich lekcje. Taka scena nie występuje w Ewangelii. - Jeżeli zaczniemy się zastanawiać, zobaczymy, że te sceny mają sens i nawiązują do Ewangelii. Podziwiać należy niesłychaną erudycję biblijną i teologiczną twórców. Zdecydowali się na stworzenie odcinków, które wynikają z fantazji, ale przepełnione są prawdą ewangeliczną, próbują sytuacje odtwarzać - mówił ks. prof. Lis.

Przyznał, że przez pryzmat spojrzenia synoptycznego na "The Chosen" narracja nie jest równoległa do tekstu Ewangelii. Serial wyraźnie odbiega od tekstów biblijnych. To fakt niezaprzeczalny. To przekonanie może wzmacniać scenografia, która nie odtwarza realnej przyrody i krajobrazu. - Serial "The Chosen" pokazuje, że wskazania dotyczące wierności wobec Ewangelii trzeba zrewidować. Twórcy nie dochowali wierności w leksykalny, linearny sposób. Prawdziwość serial zyskuje inaczej: sięgając głęboko pod powierzchnię Ewangelii. By umieć takie dzieło przeprowadzić, trzeba dokonywać poszukiwań wspólnie. Twórca potrzebuje pomocy historyków i biblistów. Wtedy uzyskamy takie obrazy, które mimo niejednoznacznego odniesienia do Ewangelii pozostają prawdziwe - podsumował prelegent.

Czy serial The Chosen jest prawdziwy względem Ewangelii?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..