Przez centrum Wrocławia przeszła procesja z Najświętszym Sakramentem do czterech ołtarzy. - Eucharystia od samego początku stwarzała wspólnotę. Tak było we wszystkich starożytnych gminach chrześcijańskich. I tak być powinno dzisiaj - mówił metropolita wrocławski w katedrze.
Arcybiskup Józef Kupny przewodniczył uroczystej Mszy św. w archikatedrze wrocławskiej w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Razem z nim modlili się wrocławscy biskupi pomocniczy Jacek Kiciński CMF i Maciej Małyga, duchowieństwo oraz wrocławianie.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z PROCESJI:
- Czcimy naszego Pana i Boga obecnego pod postaciami chleba i wina. Adorujemy Go i dziękujemy za stałą obecność w naszym życiu. Ta obecność nie jest obecnością w rozumieniu, jakie wynika z naszego doświadczenia. Owszem, Jezus jest obecny w naszych dziejach, w naszej historii, w naszym życiu, zamieszkuje nasze świątynie. Jest to obecność przy nas i obok nas. Ale istnieje także inna forma Jego obecności - nauczał w homilii abp Kupny.
W odczytanym fragmencie Ewangelii Chrystus mówi: "Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we mnie, a Ja w nim". - Przyjmując Komunię św., przyjmuję Jezusa. Wchodzę w głęboki związek. Jezus trwa we mnie. Nie jest przy mnie, nie jest obok mnie, jest we mnie. A równocześnie ja jestem w Nim. On mnie przyjmuje, On mnie dopuszcza do wspólnoty ze sobą - wyjaśniał metropolita wrocławski.
Ilekroć przyjmujemy Jezusa sakramentalnie, On wchodzi do naszego serca. Pasterz Kościoła wrocławskiego tłumaczył, że Jezus jest w nas także, kiedy przyjmujemy go duchowo. Komunia duchowa jest owocem gorącej miłości do Chrystusa. W sensie szerokim dokonuje się poprzez duchowe pragnienie złączenia się z Chrystusem. Nawet jeśli fizycznie jest ona dla nas niedostępna. Polega na łączeniu się z Jezusem myślą i sercem. - Może są tu obecne osoby, które nie mogą przyjąć Jezusa w sposób sakramentalny, bo ich sumienie obciążają grzechy, z których mogą się wyspowiadać. Ale są i tacy, którzy żyją w niesakramentalnych związkach i z bólem przyjmują ograniczenie przystąpienia do stołu Pańskiego. Dla was mam słowa nadziei - oświadczył hierarcha.
Papież Benedykt XVI w czasie Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie powiedział, że nawet bez cielesnego przyjmowania sakramentu możemy być zjednoczeni z Chrystusem w Jego ciele. Dzięki Komunii duchowej, dzięki łączeniu się z Jezusem myślą i sercem. Jan Paweł II z kolei mówił, że warto pielęgnować w duszy stałe pragnienie sakramentu Eucharystii. Tak narodziła się praktyka Komunii duchowej, szczęśliwie zakorzeniona od wieków w Kościele. - To nie jest wymysł ostatnich czasów. Kościół od wieków nauczał o Komunii duchowej i ja tę naukę przypominam. Gorąco zachęcam wszystkich do praktykowania Komunii duchowej. Zwłaszcza tych, którzy nie mogą przyjmować Ciała Pańskiego. To propozycja dla każdego z nas - apelował abp Kupny.
Jezus nas zapewnia, że kiedy Go przyjmujemy do serca, to równocześnie On nas przyjmuje do swojego Boskiego Serca. Zapewnia nas o swoim otwarciu na przyjęcie naszej miłości. Komunia to nie jest tylko akt przyjęcia Chrystusa pod postacią chleba, ale to wejście we wspólnotę Boga. - Należy sobie odpowiedzieć zgodnie z sumieniem, czy Jezus jest w stanie przyjąć mnie takiego, jaki jestem. Może jednak powinienem coś zmienić w swoim życiu? Coś naprawić? Komuś przebaczyć? Zerwać z grzechem, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić i który usprawiedliwiam? Może tłumaczę się tym, że przecież wszyscy tak postępują. Ale wtedy nic się w naszym życiu nie zmieni - mówił kaznodzieja.
Człowiek, który chce zbudować z Bogiem głęboką więź miłości, musi stawiać sobie wymagania. Musi sobie odpowiedzieć na pytania: "Czy Bóg może mnie przyjąć takiego, jaki jestem?". Każdy człowiek musi sobie takie pytanie stawiać. Z drugiej strony myśl o naszej niegodności nie może nas powstrzymać przed wchodzeniem w komunię z Bogiem. Chrześcijanin robi, co może. Wiadomo, że upadamy, ale mamy się starać, by ciągle powstawać. Mamy świadomość: "Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja". - Nie jesteśmy w stanie poznać sposobów Bożych na uzdrowienie, ale wiemy, że dokonuje tego dzieła przez Eucharystię, przez Komunię, w sposób sakramentalny. Nie widzimy całej tajemnicy, ale widzimy ten chleb, widzimy Hostię po przeistoczeniu - nauczał metropolita wrocławski.
Zwrócił uwagę, że o wiele trudniej jest zobaczyć Chrystusa w bliźnim. A skoro zamieszkuje w sercach ludzkich, skoro daje siebie innym, to musimy uznać, że nasi bliźni noszą w sobie jego obraz. Może przez grzech jest zamazany, zniekształcony, może trudno go zidentyfikować. Może Jezus też w niektórych z nas czuje się zażenowany, ale nie można zaprzeczyć, że człowiek karmiący się Ciałem Chrystusa nosi w sobie Jego obecność. - Gdybyśmy byli tego świadomi, nie byłoby między nami wrogości, złości, nienawiści, zazdrości. Bylibyśmy dla siebie lepsi, szczególnie w tych obszarach, które wywołują najwięcej emocji. Eucharystia od samego początku stwarzała wspólnotę. Tak było we wszystkich starożytnych gminach chrześcijańskich. I tak być powinno dzisiaj. Dlatego po zakończeniu Mszy św. idziemy jako wspólnota w procesji - mówił abp Józef.
Jak dodał, cztery ołtarze symbolizują cztery strony świata i naszą otwartość na każdego człowieka.