Wyjątkowe kwatery cmentarza Osobowickiego z mogiłami żołnierzy wyklętych przejdą generalny remont, obiecywany od lat. Dojdzie do bardzo ważnych ekshumacji.
To miejsce ma niezwykłą historię, która upomina się o pamięć. Z Wrocławia wyszła bowiem iskra poszukiwań, badań i ustalania miejsc pochówku żołnierzy niezłomnych, która przed laty rozpaliła cały kraj.
W obu kwaterach - 81A i 120 - komuniści pochowali 350 osób, które zamordowali przez wykonanie kary śmierci lub które zmarły w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. To żołnierze Armii Krajowej, Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", Narodowych Sił Zbrojnych, członkowie dolnośląskich organizacji antykomunistycznych. 89 z nich stracono, pozostali zmarli w wyniku zadanych ran, tortur i panujących w więzieniu chorób.
Dzisiaj mówimy o jedynym miejscu w Polsce, gdzie zachowały się w niemal niezmienionym kształcie kwatery ofiar terroru komunistycznego. Teraz przejdzie ono generalny remont, o który od lat dopominali się wrocławianie. Przy okazji odkrywamy szerzej nieznane fakty.
Ocalone oddolnie
Być może unikatowe kwatery nie zostałyby zachowane, gdyby nie oddolny czyn społeczny. Jeszcze w czasie PRL ludzie zaczęli porządkować pola na cmentarzu, szukać miejsc pochówków ofiar terroru. Wynajdowali wyrzucone drewniane krzyże, czyścili je, malowali, stawiali na grobach. Umieszczali przy nich tabliczki: "Nieznany Żołnierz Polski Walczącej prosi o modlitwę". Zbierali wszelkie informacje o ofiarach tam pochowanych, odszukiwali rodziny.
Na czele zdeterminowanej grupy stanęły dwie dzielne kobiety - Danuta Skraba i Irena Kluba. To one swoją wystawą o zamordowanych we Wrocławiu żołnierzach wyklętych w 1988 r. przełamały zmowę milczenia wokół tych pochówków. Udało im się ocalić i upamiętnić to miejsce, co - jak na niesprzyjające tej historii czasy - było wielkim osiągnięciem. Jeszcze w lutym i marcu 1988 r. funkcjonariusze wrocławskiej SB interesowali się bowiem osobami starającymi się ocalić pamięć o pomordowanych przez komunistów więźniach politycznych.
W 1995 r. na cmentarzu stanął pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego. Kwaterę urządzono na miarę ówczesnych możliwości. Profesor Krzysztof Szwagrzyk przygotował pierwszą naukową książkę ukazującą pogrzebanych na cmentarzu Osobowickim pt. "Golgota wrocławska 1945-1956".
Pierwsze ekshumacje i poszukiwania Instytut Pamięci Narodowej przeprowadził we wrześniu 2003 roku. W 2012 r. ustalono, gdzie dokładnie leżą bohaterowie. Po latach jednak, kiedy przeszliśmy wielką akcję poszukiwań żołnierzy wyklętych w Polsce, okazało się, że to wrocławskie źródło jest nadszarpnięte zębem czasu i zaniedbane.
Komu płonie znicz?
Jak się okazuje, na polu 81A nie leżą tylko polscy bohaterowie, ale także niemieccy kryminaliści, na których wykonywano wyroki śmierci przy Kleczkowskiej. Po kompleksowych ekshumacjach w 2012 r. IPN zidentyfikował ich i ustalił dokładne miejsca pochówku. Niemcy w stosunku do Polaków stanowią większość. Nie wszystkie nazwiska są znane.
Podczas ekshumacji nie zdecydowano się na oddzielenie szczątków niemieckich i godne ich przeniesienie w inne miejsce. I tak do dzisiaj w słynnej kwaterze na Osobowicach leżą Polacy - ofiary komunistów - i Niemcy, w tym kryminaliści. Niestety, ta wiedza nie przebiła się do świadomości społecznej. Na cmentarzu nie znajdziemy o tym żadnej informacji. Można ją odszukać jedynie w publikacjach naukowych IPN. Dlatego wielu wrocławian, którzy przychodzą na tę kwaterę oddać hołd żołnierzom niezłomnym, zapala znicze i składa kwiaty nieświadomie na grobach niemieckich bandytów.
Jakby tego było mało, na honorowej, uznanej za wojskową kwaterę (opiekę nad nią sprawuje państwo w urzędzie Wojewody Dolnośląskiego) leży funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, morderca. Ten grób znajduje się przy samym wejściu do kwatery i dlatego często na nim - z powodu najzwyklejszej pomyłki - ludzie składają najwięcej symboli pamięci skierowanych do żołnierzy wyklętych - zniczy czy kwiatów.
Zakończyć podział
Brak klarownego opisu wyjątkowych kwater rodził niezrozumienie i fatalne pomyłki. W dodatku obecny ich kształt absolutnie nie odpowiada wadze tego miejsca. Warto to porównać choćby z warszawską Łączką. O Wrocławiu po prostu zapomniano. Na łamach "Gościa" w 2019 r. pisaliśmy o obietnicy ówczesnego prezesa IPN Jarosława Szarka, który ogłosił podczas oficjalnych uroczystości w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych: "Teraz Instytut Pamięci Narodowej deklaruje objęcie opieką tego miejsca i rozpoczęcie prac zapewniających mu właściwy stan utrzymania i godne urządzenie grobów bohaterów. Pierwszym etapem tych prac będzie remont pomnika Ofiar Terroru Komunistycznego".
Ostatecznie kilkakrotnie obiecywano odnowienie tego ważnego miejsca pamięci. Jednak przez lata praktycznie nic się nie zmieniało. Dopiero w lutym tego roku, po upomnieniu się przez rodziny żołnierzy wyklętych (które mają swoje groby na kwaterach honorowych) i stowarzyszenia historyczno-patriotyczne, IPN podjął konkretne kroki.
- Uważam, że powinno dojść do ekshumacji i rozdzielenia Niemców, Polaków oraz funkcjonariusza UB. Można ich przenieść godnie w inne miejsce. Nie chcemy nikogo upokorzyć czy niegodnie pochować, ale domagamy się, żeby w miejscu dla bohaterów leżeli bohaterowie. Większość z nich została rozpoznana. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Warszawie na Powązkach, a u nas to jest tolerowane od lat. Mamy teraz znicze stawiać w wybranych miejscach według jakiegoś schematu? Tu leży nasz człowiek, tu nie nasz? To rodzi felerny i niepotrzebny podział - mówi Eugeniusz Gosiewski, wiceprezes Stowarzyszenia "Odra-Niemen", które zajmuje się pamięcią o żołnierzach niezłomnych.
Jesteśmy im to winni
Remont kwater 81A i 120 wydaje się doskonałym momentem, żeby na nowo opowiedzieć i wyjaśnić losy tego miejsca, zaprezentować kompleksową informację szerokiemu gronu. By wrocławianie (i nie tylko) wiedzieli, kto tam leży. W kwietniu doszło do ważnego spotkania w tej sprawie w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. Wzięła w nim udział Joanna Sulej-Piskorz, zastępca dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, która będzie koordynować projekt. Wojewoda zaprosił także bliskich żołnierzy wyklętych, stowarzyszenia, które od lat opiekują się kwaterą.
- Rodziny przez wiele lat upominały się o godne uhonorowanie swoich krewnych i utworzenie kwatery typu wojskowego. Uważam, ze państwo polskie jest to winne swoim bohaterom - mówi wojewoda Jarosław Obremski.
IPN przedstawił koncepcję renowacji kwatery. Zakłada ona ekshumacje oraz odpowiedni rozdział szczątków. Niemcy zostaną przeniesieni w inne miejsce cmentarza. Szczątki Polaków, wcześniej zidentyfikowane, zostaną umieszczone w osobnych grobach. Prochy tych, których tożsamości badacze nie są pewni, otrzymają symboliczne groby. Wszystkie jednak będą miały taką samą formę - ze stojącymi krzyżami z orłem. Grób funkcjonariusza UB, jeśli rodzina go opłaca, zostanie przeniesiony w inne miejsce. Jeśli nie jest opłacony, zostanie zlikwidowany.
Czas spełnić obietnicę
Ostatecznym celem jest stworzenie kwatery w pełni honorowej, na której zostaną pochowani polscy bohaterowie.
- Leży mi na sercu, aby wszystko znalazło pozytywny finał. To dla nas sprawa najwyższej wagi - potwierdza Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Aby nie dochodziło do opisanych powyżej omyłek, instytucja jeszcze przed remontem umieści na cmentarzu specjalną tymczasową tablicę z pełną informacją, kto spoczywa w tym miejscu. - Chodzi o uniknięcie nieporozumień. Rzeczywiście bowiem przez niewiedzę mogą być upamiętniane osoby, które na to nie zasługują - dodaje.
Z koncepcji wyczekiwanej renowacji wynika, że układ pola 81A się nie zmieni. Pomnik pozostanie. Jeszcze w tym półroczu rozpoczną się ekshumacje. W przyszłym roku wiosną zaplanowano instalację nagrobków z piaskowca. Nowe oblicze wrocławskiej Łączki powinniśmy zobaczyć najwcześniej w połowie 2024 roku.