Podczas wrocławskich obchodów Dnia Pamięci o Ofiarach Sowieckich Deportacji w Sanktuarium Golgoty Wschodu przywołano historie konkretnych zesłańców. Odbył się koncert, zapalono znicze przy ścianie Panteonu Pamięci; można było zwiedzić wystawę i usłyszeć dlaczego właśnie 14 czerwca przypominane są ofiary zsyłek.
Wydarzenie organizowane było przez wrocławski Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” (Centrum Historii Zajezdnia) oraz Biuro Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu we współpracy z Platformą Europejskiej Pamięci i Sumienia. Spotkanie – rozpoczęte przez występ szkolnych orkiestr dętych – poprowadził Juliusz Woźny.
Dyrektor Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” (Centrum Historii Zajezdnia) Andrzej Jerie mówił o potrzebie podtrzymywania pamięci o minionych wydarzeniach – ważnej także dla rzetelnej oceny teraźniejszości. Temu służy codzienna działalność CH Zajezdnia, ale nie tylko.
Zdjęcia:
– Chcemy tworzyć też duże znaki pamięci – dodał. – Dziś w Strasbourgu odbywa się odczytywanie (przez potomków zesłańców) bardzo długich list osób zesłanych. To jest element dłuższej drogi, która ma doprowadzić do zbudowania w Europie dużego znaku pamięci – pomnika ofiar totalitaryzmu w Brukseli. Będzie on utkany ze świadectw, wspomnień, myśli, listów zesłańców i ofiar totalitaryzmów.
Zauważył, że dużą rolę odgrywa tu były dyrektor Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” Marek Mutor, który obecnie jest prezydentem Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia. – Krok po kroku dążymy do tego celu, by na placu w Brukseli, w ogromnej przestrzeni można było odczytać napisane w różnych językach świadectwa ofiar systemów totalitarnych, które odcisnęły piętno na historii Europy.
Wdzięczność za kultywowanie pamięci i podejmowane inicjatywy wyraziła rzeczniczka prasowa wrocławskiego środowiska Sybiraków Nijola Stankiewicz-Latosik.
Kamil Dworaczek – dyrektor wrocławskiego oddziału IPN wyjaśniał znaczenie daty 14 czerwca. – Dla Polaków najważniejszą datą związaną ze zsyłkami na Sybir jest 10 lutego, kiedy nastąpiła pierwsza z czterech fal deportacyjnych z lat 1940-41, ale dzisiejsza data, 14 czerwca, pokazuje, że jest to los, który spotkał też inne narody, nie tylko Polaków – choć oni byli grupą szczególnie dotkniętą przez sowieckie represje – mówił.
Tłumaczył, że Stalin wyjątkowo często sięgał po tę formę represji, jaką były zsyłki. Po zajęciu przez Związek Sowiecki innych państw europejskich, ten los spotykał także inne narody. 14 czerwca 1941 r. to kolejny etap fali deportacji, którą Polacy pamiętają jako czwartą. – Dotknęła ona wtedy też w dużej mierze Bałtów i Finów, Estończyków, Łotyszów. Stąd dziś ten dzień pamięci obchodzimy 14 czerwca – co pokazuje, że to wspólny tragiczny los różnych narodów – wyjaśniał K. Dworaczek.
Obchody zgromadziły przedstawicieli wrocławskich Sybiraków i stowarzyszenia Rodzina Katyńska, a także młodzież wrocławskich szkół, m.in. SP 71 im. Zesłańców Sybiru oraz I LO Danuty Siedzikówny. Uczniowie tej drugiej placówki odczytali w różnych językach wspomnienia zesłańców.
Na zakończenie odbyło się zapalenie zniczy przy ścianie Panteonu Pamięci oraz zwiedzanie wystawy „Golgota Wschodu”.
*
14 czerwca po raz pierwszy w Europie obchodzony jest Dzień Pamięci o Ofiarach Sowieckich Deportacji. Uroczystości odbywają się w Strasbourgu i we Wrocławiu. Upamiętnienie ma odtąd status oficjalnej uroczystości organizowanej przez Parlament Europejski. Decyzję tę podjęto bez sprzeciwu na forum Konferencji Przewodniczących 16 lutego 2023 roku.
Organizatorzy uroczystości podkreślają, że obchody mają szczególne znaczenie wobec nowej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, w tym również kolejnych przypadków deportacji jej obywateli w głąb Rosji.