Jeden monarcha ukazany został z mieczem, inny z elegancką filiżanką; każdy wizerunek, choćby przez drobny gest postaci czy atrybut, ukazuje osobowość konkretnego władcy. "Poczet królów polskich" Jana Matejki oglądać można w Muzeum Narodowym we Wrocławiu od 24 czerwca, gdy przypada 185. rocznica urodzin artysty.
Prezentowany będzie do 2 listopada, kiedy z kolei minie 130. rocznica śmierci malarza. Obchodzony obecnie Rok Jana Matejki to szczególna okazja, by poznać bliżej „Poczet królów polskich” – 44 rysunki jego autorstwa, których depozytariuszem jest Muzeum Narodowe we Wrocławiu.
W rzeczywistości „Poczet” zawiera portrety królów, królowych oraz książąt. Powstały one na zlecenie Maurycego Perlesa, właściciela wiedeńskiego wydawnictwa, który planował zilustrowanie nimi albumu o historii Polski. Wpisały się głęboko w świadomość narodową – tak, że Polacy noszą zwykle w swojej wyobraźni wyobrażenia, skojarzenia dotyczące konkretnych władców ukształtowane przez te właśnie dzieła. Matejkowskie wizerunki zdominowały naszą wyobraźnię.
– Kiedy zamykamy oczy i myślimy o polskich władcach, od razu przychodzą nam na myśl te właśnie dostojne oblicza – zauważa kuratorka wystawy Natalia Sienkiewicz.
Zwraca uwagę na emocjonalne zaangażowanie i rzetelność Matejki, wręcz czułość, z jaką traktował każdy z wizerunków. – Przygotowując je, podjął wnikliwe studia, badania wszelkich dostępnych mu źródeł historycznych, ikonograficznych oraz kostiumologicznych – tłumaczy.
Wyjaśnia, że ważnym dla artysty wydarzeniem było otwarcie grobu Kazimierza Wielkiego na Wawelu. – Artysta, jako członek Towarzystwa Naukowego w Krakowie, posiadał możliwość udziału w konserwacji tego nagrobka, co zaowocowało wykonaniem wielu szkiców, pomiarów przedmiotów znalezionych wewnątrz niego, czaszki króla, ale także znalezionych insygniów królewskich – mówi.
Wyjaśnia, że Matejko nie wahał się wyrazić w rysunkach swoich własnych opinii na temat różnych władców, ich rządów. – Z jednej strony widzimy dostojne wizerunki Kazimierza Wielkiego czy królowej Jadwigi, z drugiej dostrzegamy wymowną postawę Michała Korybuta Wiśniowieckiego, który trzyma bezładnie dłonie na wydętym brzuchu, co jest aluzją do jego niestabilnych rządów, ale też Augusta III, którego Matejko sportretował w sposób prześmiewczy, rubaszny: widzimy władcę siedzącego wygodnie w rokokowym fotelu, trzymającego elegancką filiżankę.
Konrad Mazowiecki ma atrybuty kojarzące się ze sprowadzonym przez niego zakonem krzyżackim, ale także z przyszłym zwycięstwem nad nimi. Anna Jagiellonka dzierży berło zwieńczone główką przypominającą kapustę – co być może nawiązuje do anegdoty, zgodnie z którą Bona zwracała się do niej per „kapuściana głowo”.
Rysunki tworzące cykl ze względów konserwatorskich pokazywane są bardzo rzadko. Warto poświęcić chwilę, by przyjrzeć się uważnie każdemu z władców. Matejkowskie portrety ukazują ich rolę w historii, ich bardzo „ludzkie” oblicze, z wszystkimi zaletami i słabościami.
Kazimierz II Sprawiedliwy (fragment). Agata Combik /Foto Gość August III (fragment). Agata Combik /Foto Gość