W Dzień Marynarza Rzecznego uroczystej Mszy św. w archikatedrze wrocławskiej przewodniczył abp Józef Kupny. Wyjaśniał wiernym trudne słowa Jezusa z Ewangelii: "Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien".
Już po raz piąty we Wrocławiu - nazywanym stolicą żeglugi śródlądowej - zorganizowano Dzień Marynarza Rzecznego. W II RP Święto Flotylli Rzecznych zostało ustanowione na pamiątkę zwycięskiej bitwy o Horodyszcze, którą stoczyła Flotylla Pińska 3 lipca 1919 roku, przechodząc tym samym swój chrzest bojowy. Do tej tradycji nawiązują współcześni marynarze śródlądowi.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z OBCHODÓW:
Obchody miały także wymiar religijny. W katedrze wrocławskiej ze środowiskami żeglugi śródlądowej modlił się metropolita wrocławski abp Józef Kupny.
W niedzielę 2 lipca w Kościele czytany jest tekst, w którym Jezus mówi, że kto kocha ojca i matkę bardziej niż Jego, nie jest Jego godzien. Te słowa brzmią jak pewna prowokacja. - Czy Syn Boży stawia człowieka przed wyborem: albo kochasz rodziców, albo Pana Boga? Chyba nikt z nas nie chciałby stawać przed takim wyborem. Jezus nie wypowiedział tego zdania po to, by nam robić rachunek sumienia. By się kłócić, kogo kochamy bardziej. Jezusowi nie chodzi o to, byśmy konfrontowali się z ludźmi, którzy są nam bliscy - wyjaśniał abp Kupny.
- Ta wypowiedź przypomina niezwykle ważną rzecz. Że wiara chrześcijańska nie rozpoczyna się z chwilą akceptacji takiego czy innego systemu etycznego czy moralnego. Chrześcijaństwo w człowieku rodzi się z chwilą nawiązania relacji z Bogiem. Nie jakimkolwiek Bogiem, ale Bogiem z ludzką twarzą. Dopiero, gdy człowiek doświadczy obecności Jezusa w swoim życiu, kiedy zaprzyjaźni się z Nim i będzie tę przyjaźń podtrzymywał, wówczas powie o sobie: jestem chrześcijaninem - nauczał kaznodzieja.
Apelował, by wiary chrześcijańskiej nie sprowadzać do nakazów czy zakazów. Chrześcijaństwo nie opiera się na powtarzaniu zwyczajów czy rytuałów. One mają sens wówczas, gdy człowiek żyje w relacji z Jezusem. A jego wybory, decyzje, słowa, czyny są odpowiedzią na miłość, jakiej sam doświadcza od Boga.
- Coraz częściej można usłyszeć opinię, która określa nasz Kościół jako wspólnotę z zewnątrz sterowalną. Czyli że swoją naukę opieramy na tym, przeciwko komu mamy się ustawić. Niektórzy chcieliby całą wiarę sprowadzić do takiego poziomu - że to odpowiedź na jakieś konkretne sytuacje w świecie. A efekt tego jest taki, że większość ludzi wierzących wie doskonale, czego im nie wolno robić, czego Kościół zakazuje. Przecież o tym rozmawiamy przy stole - konstatował abp Józef.
Dobrze wiemy, co wolno, czego nie wolno. Jednak nie znamy perspektyw, jakie otwiera przed nami wiara w Jezusa. Co ci daje wiara? Tu już trudniej nam odpowiedzieć.
- Wiemy, kim nie wolno nam być, czego nie wolno popierać. A czy wiemy, kim jesteśmy naprawdę dzięki łasce Bożej? Czy mamy świadomość, kim możemy się stawać z Jezusem? - pytał abp Kupny.
Zaznaczył, że chrześcijanin nie ma opisywać świata w kategoriach trudności i przeszkód. A już na pewno nie w kategoriach wrogów, których miałby pokonać. Ważne jest tylko to, kim jest Chrystus dla ciebie. Gdyby Apostołowie opisywali świat przez pryzmat wrogów, którzy czyhali na ich życie, czy któryś z nich poszedłby głosić Ewangelię? Oni zaczynali od pytania: kim jest Jezus. Oni wiedzieli, że Jezus jest większy niż każde zło, które może ich spotkać w świecie.
- Z jaką odpowiedzią na pytanie, kim jest Jezus, Apostołowie szli do świata? Jezus jest kimś, na kim można się oprzeć, kto udziela sił przekraczających ludzkie możliwości. Jest Bogiem - mówił hierarcha.
Przywołał słowa św. Augustyna: "Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na swoim miejscu".
- Kiedy Jezus mówi, żeby nawet tych naszych bliskich relacji nie przedkładać nad miłość do Boga, to nic innego, jak tylko prosi nas o to, byśmy nie dali się podzielić z obiektywnie błahych przyczyn. Warto siebie zapytać, jaką wartością dla mnie jest Bóg? Co dla mnie jest wartością najważniejszą? Dla jakich wartości poświęcam swój czas, swoje siły i zdrowie? Tych wyborów każdego dnia dokonujemy. Może niekoniecznie świadomie je analizujemy. Ale swoją postawą i swoich słowem pokazujemy, co jest dla nas wartością - mówił kaznodzieja.