XXIII Pielgrzymka Rowerowa z Wrocławia na Jasną Górę za nami. Uczestnicy na dwóch kółkach pokonali prawie 360 km w dwa dni. Dojechali przed obraz Królowej Polski, a później wrócili do stolicy Dolnego Śląska.
Grupa kilkudziesięciu rowerzystów wyruszyła w sobotę 1 lipca o 7.00 rano z Wrocławia. Już po kilku godzinach i pokonaniu prawie 180 km była w Częstochowie. Cykliści modlili się na Eucharystii w kaplicy Cudownego Obrazu oraz odprawili tradycyjnie nabożeństwo Drogi Krzyżowej.
- Ci, co jadą, doskonale wiedzą, po co zmierzają na Jasną Górę. To nie tylko forma ścigania się na szosie, ale przede wszystkim wspólna droga z intencjami w sercu po to, by już na miejscu, na Jasnej Górze, powierzyć się Maryi - mówi ks. Maciej Szeszko SDS. Salwatorianin przejechał całą trasę w obie strony. Był dla uczestników duchowym wsparciem.
Przyznaje, że momentami tempo okazywało się bardzo mocne. Pielgrzymi na dwóch kółkach podzielili się na dwie grupy ze względy na tempo jazdy.
- Średnia prędkość to 33 km/h. Czasem jechaliśmy wolniej, a czasem pędziliśmy. Szczególnie ostatnie 30 km do Wrocławia dało mi w kość. Wycisnęli ze mnie siódme poty. Ale ten wysiłek wszyscy poświęcamy na chwałę Bożą - uśmiecha się ks. Maciej.
Jak podkreśla, w podróży rowerowej nie da się prowadzić wspólnych, zorganizowanych modlitw. Najwięcej dzieje się we wnętrzu, w głowie pielgrzyma. Oczywiście, cały czas trzeba zachowywać czujność ze względu na szybką jazdę.
Organizatorem pielgrzymki jest triumfator Tour de Pologne z 1979 r., a dziś właściciel firmy rowerowej - Henryk Charucki. W szczytowych edycjach pielgrzymki jechało 140 uczestników. W tym roku wystartowało ich 60. Byli tacy, którzy jeżdżą od początku - od pierwszej pielgrzymki 23 lata temu.
- W tym roku pogoda w miarę dopisała. Złapał nas lekki deszcz, ale nie wiedziałem, czy moknę od niego, czy jestem bardziej spocony. Zazwyczaj w pierwszą stronę - do Częstochowy - jedziemy z wiatrem, a z powrotem, niestety, wieje w twarz. Chociaż rok temu stało się coś niezwykłego. W drodze powrotnej jechaliśmy także z wiatrem! Ja to rozpatruję w kategoriach cudu, pomocy Bożej - opowiada H. Charucki.
Podkreśla, że pielgrzymka, którą organizuje, ma swój niepowtarzalny charakter. Nie chodzi o liczbę pątników, ale ich jakość. - My nie agitujemy i nikogo nie namawiamy. Zapowiedziałem kiedyś znajomym, że w weekend, gdy rusza Tour De France, startuje także nasza pielgrzymka na Jasną Górę. I muszą czuwać. A kto przegapi, może być gotowy na następny rok. Na początku postanowiliśmy zorganizować 10 edycji, potem 20 i tak jakoś idzie. Atmosfera w czasie wydarzenia jest niepowtarzalna, wręcz rodzinna - dodaje H. Charucki.
Wszystkim uczestnikom tegorocznej pielgrzymki wręczył na koniec książkę autorstwa Renzo Allegriego pt. "Cuda Ojca Pio".
Więcej o Rowerowej Pielgrzymce z Wrocławia na Jasną Górę napiszemy w 28. numerze wrocławskiego "Gościa Niedzielnego" na 16 lipca.