Pięcioro wolontariuszy misyjnych z salezjańskiego liceum z Wrocławia wraz z ks. Jerzym Babiakiem SDB, koordynatorem szkolnego projektu misyjnego Gambia 2023, wyrusza dziś na kolejną wyprawę. Przez miesiąc będą pracować wśród dzieci w Kunkujang Mariama.
Dzień wcześniej segregowali i pakowali rzeczy, które zawiozą swoim młodym podopiecznym. - Są to przede wszystkim przybory szkolne - tornistry, piórniki, materiały plastyczne, ale również sportowa odzież - buty do gry w piłkę nożną, koszulki, spodenki, bluzy - mówił Krzysztof Wesołowski, który w tym roku skończył II klasę w salezjańskim LO. - Prócz tego zawieziemy ze sobą farby, wałki, pędzle, bo na miejscu będziemy pracować m.in. przy malowaniu ogrodzenia. Zgromadziliśmy to wszystko dzięki zbiórce, która była prowadzona niedawno w naszej szkole. Jeśli chodzi o buty, odzież, są to rzeczy używane, wciąż w dobrym stanie, niektórzy przekazali także całkiem nowe. Segregujemy je teraz, układamy.
Krzysztof jedzie do Afryki pierwszy raz, ale przygotowuje się do tego tak naprawdę od VIII klasy szkoły podstawowej. - Zaczęło się od fascynacji misjami, potem dowiedziałem się, że "Salez" oferuje wyjazdy misyjne. To też był jeden z powodów, dla którego przyszedłem właśnie do tej szkoły. W pierwszej klasie uczestniczyłem aktywnie w życiu wolontariatu misyjnego, angażując się we wszystko, prócz wyjazdów: w organizację kiermaszów, kampanii informacyjnych w szkole itd. W drugiej klasie już przygotowywałem się do podróży do Afryki - opowiada.
Wyjaśnia, że przed wyjazdem trzeba przejść przez niezbędne szczepienia na choroby tropikalne, zaopatrzyć się np. w leki na malarię, przeciwwskazaniem są poważniejsze problemy zdrowotne. Dobrze jest, oczywiście, znać jak najwięcej języków, ale i tak na miejscu po stronie mieszkańców różnie to wygląda - niektórzy posługują się tylko lokalnymi dialektami, ktoś musi tłumaczyć je np. na angielski; trzeba wypracowywać sposoby komunikacji pomimo różnic językowych.
Gorący czas przed wyjazdem. Agata Combik /Foto GośćMałgorzata Chodak i Weronika Kiniorska już po raz drugi ruszają do Gambii. - W ubiegłym roku bardzo nam się spodobało. To kolejna okazja, by poświęcić część swojego wolnego czasu na pomoc innym, ofiarowanie czegoś z siebie - opowiadają. - Będziemy pracować przy remoncie placu zabaw, zajmować się dziećmi w oratorium, a także organizować Summer Camp, rodzaj półkolonii. Mamy tam prowadzić zajęcia np. z matematyki czy angielskiego, organizować gry czy tzw. skillsy - zajęcia rozwijające talenty, np. tańce, zajęcia plastyczne, sportowe (siatkówka, koszykówka, piłka nożna).
Dziewczyny na cotygodniowych zajęcia przygotowujących do wyjazdu uczyły się różnych przydatnych rzeczy, np. poznawały tańce, które będą prowadzić dla dzieci. - Są wśród nich belgijka, skrzypek, waka-waka... Jest też trochę takich autorskich tańców z poprzednich lat, przekazywanych przed poprzednie wolontariuszki kolejnym ekipom wyjeżdżającym na misje - opowiadają.
Jak mówią, klimat afrykański jest męczący dla przybyszów z Europy, dzieci są bardzo żywiołowe, a wolontariusze starają się za nimi nadążać. Misja w Gambii to wielki wysiłek, ale i czas ogromnej radości. Wolontariuszki cieszą się, że znów spotkają ludzi poznanych rok temu - dzieci, misjonarzy, lokalnych animatorów.
Wieczorem 11 lipca wyjeżdżają busem do Berlina, skąd będą dalej kontynuować podróż samolotem (z przesiadką w Brukseli).
Wyprawę będą relacjonować w dzienniku na www.misje.salez-wroc.pl.