Archidiecezja wrocławska ma szczęście do biskupa pielgrzyma. Co roku całą trasę z Wrocławia do Częstochowy przemierza z wiernymi bp Jacek Kiciński CMF. - Pęcherze mi się zdarzają i mogę powiedzieć szczerze: całą drogę nogi mnie bolą. Ale nie wyobrażam sobie wakacji bez tej wędrówki - mówi.
Kiedy tuż po wyjściu 43. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej pytamy bp. Jacka, który raz wędruje na Jasną Górę, po chwili zastanowienia słyszymy: - Zbliżam się do 30. razu na pewno.
Pątnicy z archidiecezji wrocławskiej nie wyobrażają sobie pieszej pielgrzymki do Częstochowy bez biskupa. To, co w innych diecezjach jest atrakcją, we Wrocławiu stało się normą. Przed rokiem można było spotkać na szlaku do Maryi dwóch biskupów, bo szedł jeszcze bp Maciej Małyga (obecnie przebywa na Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie). Ale bp Jacek wrósł w Piesza Pielgrzymkę Wrocławską jak mało kto.
- Piesza pielgrzymka to rekolekcje w drodze, czas odnowy duchowej. To znak czasu, który musimy na nowo odczytać. My dzisiaj wszyscy chcemy mieć dobrą energię i nastrój, a dla chrześcijan źródłem energii jest właśnie spotkanie z Bogiem. Ta pielgrzymka to wspólna droga, wspólne przeżycia i doświadczenie miłości. Pielgrzymi dziękują Bogu za to, co otrzymali, proszą w różnych intencjach - mówi bp Jacek.
Czy pielgrzymka może się znudzić? Przecież to właściwie co roku to samo. - Jeśli ktoś żyje słowem Bożym, to wie, że to słowo jest zawsze nowe, aktualne, świeże. I tak jest z pielgrzymką na Jasną Górę. Idziemy co roku prawie że tą samą trasą, ale ciągle na nowo, z nieodkrytymi jeszcze darami i łaskami. Tu wzrastamy duchowo. Ktoś po ludzku może powiedzieć: po co wam te trudności? Warto przejść przynajmniej raz w życiu. Wówczas łatwiej zrozumieć, po co ona się odbywa - zachęca wrocławski biskup pomocniczy.
Jak mówi, jest pielgrzymem, który czasem doświadcza bąbli i pęcherzy, a czasem udaje mu się ich uniknąć. - Nie jestem jakoś specjalnie nimi doświadczany, ale nie ukrywam, że się zdarzają. Mogę powiedzieć szczerze: całą drogę nogi mnie bolą - uśmiecha się szeroko.
Piesze pielgrzymowanie to doświadczenie dla kapłana i biskupa bycia najbliżej ludzi. Pielgrzymi mają swojego biskupa praktycznie cały dzień przy sobie. Mogą porozmawiać, podzielić się rozterkami, zapytać, rozwiać wątpliwości czy... zjeść wspólnie parę kanapek na postoju i wypić herbatę.
- Jak biskupi w innej diecezji idą, to jest sensacja, robią im mnóstwo zdjęć. Skupiają na sobie uwagę. A ja tak sobie myślę, że pewnie jak ja bym z Wrocławia na Jasną Górę nie poszedł, to by dopiero była sensacja - śmieje się szczerze bp Jacek.
Podkreśla, że na pielgrzymce doświadcza żywego Kościoła, który dzieli się wiarą. - Dużo słucham. Spotykam się z niesamowitymi ludźmi. Tutaj idzie przekrój Kościoła - starsi, młodzież, całe rodziny. To piękne doświadczenie, które mnie umacnia. Dzielimy się nawzajem swoim życiem i wiarą. Wzbogacamy się nawzajem - zaznacza bp Kiciński.
Na tych, którzy nie zdecydowali się wyruszyć na Jasną Górę w tym roku, czeka jednodniowa Piesza Pielgrzymka Trzebnicka, która odbędzie się w październiku. - Tam jest okazja zobaczyć, jak wygląda piesze pielgrzymowanie. Ale naprawdę zachęcam do przejścia szlaku na Jasną Górę. Jeśli ktoś jest przygotowany na to, żeby zmagać się z własnymi słabościami, weźmie do serca ważną dla siebie intencję - dojdzie do Matki Bożej Królowej Polski. Nie lękajcie się! - zaprasza bp Kiciński.