W 81. rocznicę śmierci Edyty Stein wrocławianie modlili się za jej wstawiennictwem w kościele pw. św. Michała Archanioła. Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. Jan Gondro SDB.
Edyta Stein była z pewnością jedną z najwybitniejszych kobiet XX wieku. Filozofka, pielęgniarka, nauczycielka, prelegentka, mistyczka, zakonnica.
- W czasach, gdy kształcenie kobiet było czymś wyjątkowym, studiowała filozofię. Podczas I wojny światowej służyła jako wolontariuszka w szpitalu polowym. W 1922 roku przyjęła chrzest święty i to było przełomowe wydarzenie. W latach 20. zaangażowała się w propagowanie roli kobiety w społeczeństwie. Wychowywała młode pokolenie nauczycielek w narodzie niemieckim - opisywał w homilii ks. Jan Gondro SDB.
Edyta Stein głosiła, że prawda jest uobecniona w Jezusie Chrystusie. Wstąpiła do Karmelu. W zakonie kontynuowała pracę filozoficzną. Pośród wszelkich niepokojów społeczno-politycznych potrafiła osiągnąć jedność myśli i wiary aż do śmierci w obozie koncentracyjnym Auschwitz.
- Św. Teresa Benedykta od Krzyża zachęcała, by na co dzień być pełnym świętej radości, odwagi do działania, mimo przytłaczających nas problemów. Pisała to, będąc zajęta pracą dydaktyczną i naukową. Odkryła ona, że bliskość Pana jest tą oliwą, która pozwala w gonitwie życia zachować świeżość i radość. Nie ulegać agresji i niepokoju wobec presji każdego kolejnego dnia - mówił ks. Jan.
Patronka Europy radziła, by wśród zajęć zwracać się do Pana, gdyż On jest obecny i może dać nam to, czego oczekujemy.
- Kiedy prowadzimy rozważania na temat Edyty, często w naszych myślach szukamy związku z rodziną salezjańską i ks. Bosko. Myślę, że tą płaszczyzną wspólną jest fakt, że szukała obecnego Pana w codziennych zajęciach i do Niego się odnosiła. A to jakbym słyszał ks. Bosko, który twardo stąpał po ziemi, ale głowę miał w niebie. Wszystko odnosił do Pana - tłumaczył kaznodzieja.
Edyta Stein uczyła tego, żeby wszystko co czynimy, czynić razem z Panem. Naoczny świadek pisał, że wśród więźniów obozu koncentracyjnego siostra Teresa Benedykta od Krzyża rzucała się w oczy ze swoim spokojem i opanowaniem. Panował zgiełk, a ona chodziła wśród ludzi, uspokajając ich jak anioł z nieba.
- Dzisiejsza przypowieść Ewangelii o pannach roztropnych i nierozsądnych pyta o naszą wiarę. Zachowujemy tylko pozory wiary w praktykach religijnych, czy troszczymy się o oliwę miłości dla Pana, by płonął ogień w lampie, z którą pójdziemy na spotkanie z Oblubieńcem? - pytał salezjanin.
Poinformował, że ludzie z innych parafii i miejscowości przychodzą do kaplicy św. Teresy Benedykty od Krzyża w kościele pw. św. Michała Archanioła.
- Kiedyś spotkałem tutaj młodą Żydówkę z Izraela, która miała wielkie pragnienie, by ucałować relikwie Edyty Stein. Wchodząc dzisiaj do kościoła, spotkałem Włocha, który nerwowo szukał kaplicy, by pomodlić się przy relikwiach naszej patronki - stwierdził ks. Gondro.
Modlił się, by w sercach zebranych zrodziły się dobre postanowienia spotkania z Bogiem.
- Naucz nas szukać, Boże, we wszystkich przejawach naszego życia Twojej bliskości, by nigdy nie zgasła nasza lampa, którą zapalono nam w dniu chrztu świętego - podsumował kapłan.