Już po raz dwudziesty czwarty przeszła Piesza Pielgrzymka z Namysłowa do Ligoty Książęcej. Kilkuset uczestników pokonało 15 kilometrów do maryjnego sanktuarium z wizerunkiem Matki Bożej Otynieńskiej.
To był jeden z najgorętszych dni w roku. Temperatura w słońcu przekraczała 35 stopni. Mimo tego z Namysłowa o 8 rano kilkaset osób wyruszyło do sanktuarium NMP Wniebowziętej w Ligocie Książęcej. Razem przeszli kilkanaście kilometrów, modląc się, śpiewając, rozważając słowo Boże, by w południe stanąć przed obrazem Matki Bożej Otynieńskiej.
Zobacz zdjęcia z pielgrzymki:
- Za rok będziemy obchodzić jubileuszową dwudziestą piątą pielgrzymkę. Już mogę zdradzić, że Mszę świętą w Ligocie Książęcej będzie sprawował bp Jacek Kiciński. Może też wybierze się z nami na wędrówkę. W tym roku zaś idziemy pod hasłem: "Królowo Polski, zjednocz nas". Jest to, nie ukrywam, związane z faktem, że w naszej ojczyźnie istnieje wiele różnych podziałów. One się ciągle tworzą. Dlatego modlimy się i idziemy dzisiaj do Maryi w tej intencji, żebyśmy jako Polacy nie byli podzieleni. Żebyśmy stanowili jedno. A przecież wkrótce czekają nas wybory, więc nadchodzi dużo emocji i nerwów. Nie dajmy się skłócić i podzielić. Trwajmy na modlitwie - apelował ks. Bartosz Barczyszyn, proboszcz parafii pw. św. Franciszka i św. Piotra z Alkantary.
W pielgrzymce do Ligoty szły całe rodziny, młodzież (także ta, która niedawno wróciła ze Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie) oraz seniorzy. Grupę prowadził ks. Marcin Bącela.
- To nasza taka tradycja pielgrzymowania w Ziemi Namysłowskiej. Chodzimy do naszej ulubionej Matki Bożej, tej naszej Maryi w Ligocie Książęcej. Chodzę w tej pielgrzymce już od drugiej edycji. Od kiedy przestałam wędrować na Jasną Górę z Pieszą Pielgrzymką Wrocławską. Zdrowie już mi nie pozwalało, a do Matki Bożej Częstochowskiej szłam jedenaście razy. Zamieniłam pielgrzymkę na krótszą. Ale ta z Namysłowa do Ligoty ma niepowtarzalny klimat. Jest nas tu sporo - mówi Janina Szydłowska.
73-latka podkreśla, że ma ogromne nabożeństwo do Maryi. Traktuje ją jak drugą mamę, której można wszystko powiedzieć, ze wszystkiego się zwierzyć i wszystko powierzyć.
Wśród pielgrzymów szedł Marek Lasoń, żołnierz. Zabrał ze sobą także swoją rodzinę.
- Idę o zdrowie dla chorej mamy. Na tej pielgrzymce byłem już kilkanaście razy. To jest ważny dzień dla mnie. Jestem wierzącym katolikiem i chcę dać świadectwo. Stoimy na wysokości zadania i modlimy się także za ojczyznę. To już taka moja coroczna tradycja. Odległość nie sprawia mi problemów i myślę, że jest uniwersalna. Poradzą sobie zarówno młodsi, jak i starsi. Każdy, kto chciałby się sprawdzić w pieszym pielgrzymowaniu, może to zrobić tutaj - stwierdza p. Marek.
Sam pielgrzymował nie raz z Pieszą Pielgrzymką Wrocławską na Jasną Górę. Jego zdaniem na wspólnej modlitwie Polacy się jednoczą, a to jest teraz bardzo potrzebne.
- Bardzo lubię tę inicjatywę. Prowadzą ją dobrzy księża, idą piękni ludzie. Dla Boga i ojczyzny warto się wybrać - dodaje mieszkaniec Namysłowa.