Metropolita wrocławski abp Józef Kupny w dniu święta wrocławskiej kapituły świętokrzyskiej zainstalował pięciu nowych kanoników honorowych i jednego gremialnego.
Uroczysta Msza św. w kościele kolegiackim pw. Krzyża Świętego na Ostrowie Tumskim rozpoczęła się od aktu instalacji kanoników. Nowym kanonikiem gremialnym został ks. Jerzy Żytowiecki, natomiast wśród honorowych znaleźli się: ks. Janusz Gorczyca, ks. Andrzej Porębny, ks. Wojciech Styś, ks. Andrzej Stefanów i ks. Stanisław Małysa.
Homilię wygłosił ks. Gorczyca, który - dziękując za zaszczyt włączenia do kapituły - odniósł się do przezywanego dziś święta Podwyższenia Krzyża Świętego. Rozpoczął od zadania sobie i zebranym pytania zaczerpniętego z jednej z piosenek: "Co ja robię tu, co ty tutaj robisz?". - Myślę, że dzisiejsze święto jest okazją do zadania sobie pytania, co my tutaj tak naprawdę robimy - zaznaczył. Podkreślił przy tym, że dzisiejsze święto prowokuje do głębszej refleksji.
Wyjaśniał, że trendy w dzisiejszym świecie podważają potrzebę krzyża. Zauważył, że ostatecznie nikt go nie lubi, bo kojarzy się z bólem i cierpieniem, ze łzami. - Tymczasem wszyscy chcą obfitować, bawić się, doznawać - zaznaczył. Dodał, że potrzeba przyjemności zdominowała świat i nie zamierza ustąpić. - Tylko jaki jest ten świat "czysty" od krzyża, odcięty od nazareńskich korzeni? - pytał i nawiązał do refleksji św. Jana Pawła II z adhortacji "Ecclesia in Europa". Zaznaczył, że jest ona wciąż bardzo aktualna. - Pośród cech charakterystycznych dla współczesnej kultury papież wylicza nihilizm, relatywizm, cyniczny hedonizm. Lęk przed przyszłością, wewnętrzna pustka, utrata sensu życia, samotność, kryzys rodziny - to tylko niektóre konsekwencje odrzucenia krzyża, Ewangelii i pójścia własną drogą, prezentowane przez papieża - tłumaczył.
Ksiądz Gorczyca zauważył, że myśl współczesna, broniąc się przed krzyżem Chrystusa, chce ukształtować świat na nowo według własnych potrzeb, pragnień, wbrew prawdzie o nim samym. Za Benedyktem XVI wyjaśniał, że jest zorientowanie nie na prawdę, a na władzę. - W ostateczności rodzi się wręcz podejrzenie, nieufność do prawdy. Prawda sama w sobie zaczyna być niebezpieczna - tłumaczył. Cytował też kard. Josepha Ratzingera: "Konieczne jest na nowo wyniesienie krzyża, aby człowiek mógł się nauczyć ograniczać samego siebie, aby nie robił wszystkiego, co mógłby zrobić (...), aby pamiętał, że obok »mogę« jest również »powinienem«, aby akceptował nie tylko niemożliwość fizyczną, ale też niemożliwość, która definiuje sferę moralności. Człowiek, aby żyć wewnętrznie, musi się nauczyć akceptować siebie jako Boże stworzenie i dostrzegać, że jako taki właśnie potrzebuję wewnętrznej czystości, ładu. Potrzeba wysiłku, aby człowiek dorósł do samego siebie, aby swoim możliwościom fizycznym potrafił przeciwstawić odpowiednie możliwości etyczne". Kaznodzieja podkreślił, że źródłem jest wewnętrzna więź z żywym Bogiem.
Kapłan zauważył, że również w Kościele są tendencje budowania wspólnoty według własnego pomysłu. - Wiele jest przykładów wypaczania Ewangelii, próbowania układania jej znaczenia po swojemu - zaznaczył. - Oto dlaczego potrzebujemy sobie zadawać pytanie: "Co my tutaj robimy jako ludzie, chrześcijanie, duchowni, osoby konsekrowane?". Jeśli mamy mieć jakikolwiek wpływ na współczesny świat, to wywyższenie krzyża potrzebne jest przede wszystkim nam samym. Potrzeba nam, byśmy się do niego odnieśli i z wysokości krzyża spojrzeli na nasze człowieczeństwo, kapłaństwo, biskupstwo, pracę duszpasterską, życie rodzinne. Przez niego, dzięki niemu i w nim objawia się istota naszego zbawienia i powrót do pierwotnego stanu. Tę świadomość trzeba w sobie nieustannie nosić. Od tego zależy, czy będziemy w stanie zaproponować światu wyjście ze ślepej uliczki, w której się znalazł. A tym wyjściem jest ponowne spojrzenie na Jezusa Chrystusa, który dał się zamordować z miłości do człowieka i dla niego zmartwychwstał.
Na zakończenie zaznaczył, że będziemy wiarygodnymi głosicielami Chrystusa, gdy naprawdę spotkamy Go w głębi naszych serc i będzie trwało to tak długo, jak będziemy doświadczali Jego prawdy, miłości, radości.
Posłuchaj całej homilii:
Kolegiata świętokrzyska powstała z fundacji księcia Henryka Probusa jako wotum po zakończeniu jego długotrwałego sporu z biskupem wrocławskim Tomaszem II. Na znak ugody biskup i książę postanowili ufundować świątynie: Henryk IV Probus - kolegiatę w sąsiedztwie swojego zamku, a bp Tomasz - kolegiatę pod wezwaniem swojego patrona w Raciborzu. 11 stycznia 1288 r. książę Henryk wystawił dokument erekcyjny, z którego wynikało, że fundowana kolegiata miała być pomnikiem dla jego rodziny. W dokumencie fundacyjnym zaznaczono, że kapituła ta winna się składać z 5 prałatów i 12 kanoników. W latach 1502-1538, co upamiętnia tablica na kościele, scholastykiem kolegiaty Świętego Krzyża był Mikołaj Kopernik.
W 1810 r. kapituła została rozwiązana. Restytuował ją po 188 latach kard. Henryk Gulbinowicz. Zachowała dawną nazwę, a stylem pracy nawiązuje do pierwszej kapituły i do wypracowanego przez nią dziedzictwa duszpastersko-duchowego. W jej skład wchodzą dwaj prałaci - prepozyt i dziekan, 12 kanoników gremialnych, 12 kanoników honorowych de numero i pewna liczba kanoników honorowych extra numerum.
Pierwszym celem kapituły jest szerzenie głębokiej czci krzyża Jezusa Chrystusa wśród wiernych archidiecezji wrocławskiej. Ponadto jej zadaniem jest sprawowanie uroczystych czynności liturgicznych w kolegiacie Świętego Krzyża oraz asystowanie przy poświęcaniu placów i kładzeniu kamienia węgielnego pod budowę nowych kościołów. Główną uroczystością kapituły jest święto Podwyższenia Krzyża Świętego.