Procesja z relikwiami męczenników przeszła przez centrum miasta, z bazyliki św. Elżbiety do kościoła pw. Świętych Stanisława, Doroty i Wacława, gdzie biskup Jacek Kiciński przewodniczył Mszy św.
Modlitwa dziękczynno-błagalna w intencji Wrocławia, zwłaszcza uchronienia miasta od kataklizmów, rozpoczęła się nabożeństwem przy relikwiach wystawionych w bazylice. Ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz katedralnej parafii, przypomniał historię dorocznej procesji.
Zdjęcia:
Relikwie św. Stanisława Biskupa i Męczennika (palec wskazujący prawej ręki) przechowywane są we wrocławskiej katedrze od kilkuset lat. Relikwie św. Doroty od XIV w. były czczone w kaplicy wrocławskiego ratusza. Jej relikwiarz w w formie hermy po II wojnie światowej został wywieziony do Warszawy. Do 2001 r. był przechowywany w Muzeum Narodowym w Warszawie. Gdy powrócił do Wrocławia, relikwie przekazane zostały archidiecezji (są przechowywane w katedrze wrocławskiej, w nowym relikwiarzu). Wspomniana herma znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Opowiadał o sytuacji, jaka miała miejsce podczas powodzi w 1997 r. Gdy woda zagrażała Ostrowowi Tumskiemu, ówczesna zakrystianka, s. Sylwina, wystawiła relikwie św. Stanisława w oknie zakrystii katedralnej. Od poprzedniej zakrystianki – s. Hildelity – wiedziała, że niegdyś we Wrocławiu modlono się za przyczyną tego świętego o ochronę miasta przed powodziami, organizując specjalne procesje.
Katedra ocalała, a kard. Henryk Gulbinowicz wysłuchał relacji siostry Sylwiny i zdecydował o reaktywowaniu dawnych procesji (ich tradycja sięga średniowiecza). Od 2001 r. noszone są w nich także relikwie św. Doroty. – „Gdzie Pan Bóg nie może, tam kobietę poślę” – stwierdził ks. Paweł, nawiązując również do wierności, z jaką panie, siostry zakonne i nie tylko, uczestniczą co roku w procesjach.
W bazylice św. Elżbiety. Agata Combik /Foto GośćW kościele pw. św. Stanisława, Doroty i Wacława uczestników modlitewnego wydarzenia powitał proboszcz ks. Andrzej Brodawka – przypominając o solidarności i gotowości do wzajemnej pomocy, jakich można było doświadczyć we Wrocławiu w czasie powodzi. W trudnych chwilach było to prawdziwe światło nadziei.
– Bóg oczekuje współpracy, zaangażowania, a człowiek szybko zapomina, co Bóg dla niego uczynił – stwierdził bp Jacek Kiciński, który przewodniczył Mszy św. Zauważył, że co jakiś czas Pan dopuszcza sytuacje, w których człowiek może doświadczyć, że nie wszystko od niego zależy.
W homilii mówił o życiu, przebaczeniu i miłości – w której trzeba wzrastać, rozwijać się. – Bóg powołał nas do życia i miłości. Jest ona naturalnym środowiskiem rozwoju człowieka... Bóg, powołując nas do życia, „zaplanował” nas na miłość – wyjaśniał.
Skąd więc w nas „niemiłość”, nienawiść, zło, zazdrość? – Rodzą się one z tego, że człowiek nie potrafi dostrzec dobra w swoim życiu... Nie patrzy na Boże dary w sobie, ale porównuje się z innymi. Gdy dzieje się mu lepiej, rodzi się pycha, żądza panowania; gdy gorzej – kompleksy, zazdrość – mówił.
Zachęcał do przebaczenia, które powinno stać się stylem życia, do nie pielęgnowania urazów, ran; do przyjęcia nowego przykazania miłości, przekazanego przez Jezusa – przykazania, by kochać tak, jak On. Wzorem tego byli święci Stanisław i Dorota.