Trzebnica witająca pieszych pielgrzymów, idących z Wrocławia do sanktuarium św. Jadwigi, tętni życiem. Spotkasz tu ludzi reprezentujących najróżniejsze środowiska, grupy i wspólnoty. - To jakby archidiecezja wrocławska w pigułce - mówią niektórzy.
W modlitewnym spotkaniu od rana biorą udział panie uczestniczące w pielgrzymce kobiet. Mają one przywilej zatrzymać się na dłużej w sanktuarium w ciszy i skupieniu; mają czas, by poznać bliżej życie patronki archidiecezji – choćby uczestnicząc w nabożeństwie Małej Ścieżki Świętej Jadwigi. Podchodzą wtedy do kolejnych stacji oznaczonych kamiennymi księgami, wyrażających „księgę życia” św. Jadwigi. Można przy nich przypomnieć sobie miejsca związane z księżną, rozmaite jej dzieła, postawy i doświadczenia.
„W błogosławieniu Pana należy wyprzedzać słońce” – czytamy przy ostatniej księdze, dotyczącej Rokitnicy. – Akurat tu, teraz – słowa specjalnie dla nas! – mówi Ania na zakończenie nabożeństwa, stając naprzeciw oblanej już słońcem bazyliki. Niedługo przedtem ostatecznie rozstąpiły się chmury i mgły, a słońce towarzyszyło jadwiżańskim pątnikom do końca sobotnich uroczystości.
Słodkości od Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. Agata Combik /Foto GośćPodczas gdy panie modlą się, w klasztorze sióstr boromeuszek trwa krzątanina – przygotowywanie zupy dla pielgrzymów, goszczenie przybywających przez cały dzień przybyszów w kawiarence św. Jadwigi. To tu także wielu z nich skorzysta z toalet i znajdzie chwilę odpoczynku w długich klasztornych krużgankach.
Tuż przed przybyciem pieszych pielgrzymów przed bazyliką pojawia się stoisko Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. – Jesteśmy tu co roku, wpisaliśmy się już na stałe w tradycje pielgrzymki trzebnickiej – mówi Filip Filipiak. – Częstujemy pielgrzymów cukierkami, słodyczami. Po raz pierwszy też postanowiliśmy rozdawać jabłka. Przypominamy o nas, o naszej misji. Św. Jadwiga – księżna, co sama bez butów chodziła i pomagała ubogim – jest dla nas bardzo ważna.
W gościnie u sióstr boromeuszek. Agata Combik /Foto GośćCzekając na pątników, spotkać możesz oczywiście kręcące się na opłotkach Trzebnicy służby pielgrzymkowe, a wśród nich „Kuzyna” rozwiązującego ostatnie sprawy organizacyjne. Wkrótce pod krzyż przydrożny przy wejściu do miasta docierają pierwsi wędrowcy, którzy wyprzedzili nieco pielgrzymkowe grupy. Wśród nich jest sporo ekipa z Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Henrykowie.
– Szliśmy najpierw z „Dwunastką”, potem dwa etapy z grupą 2, teraz zdecydowaliśmy się pójść nieco szybciej – opowiadają. – To jest młodzież, która przeczy wszelkim stereotypom dotyczącym młodych ludzi (że są leniwi, nic im się nie chce, nie mają kondycji) – mówią towarzyszący im ks. Marcin Werczyński i ks. Krzysztof Deja. – Jest nas w tym roku więcej niż ostatnio. Z KLO w Henrykowie wyruszyło 30 uczniów, z klas o kierunkach ratownictwo medyczne i przysposobienie wojskowe.
Młodzi podkreślają, że trzebnicki szlak im nie straszny, bo na co dzień dbają o tężyznę fizyczną. Wspominają o piłce nożnej, bieganiu po henrykowskim parku, siłowni, „siatkówce z panem Danielem”, Torze Tygrysa (taktyczny tor przeszkód z wieloma konkurencjami sprawnościowymi). Ostatnio także rozwijają umiejętności taneczne. Dzięki ks. Marcinowi mogli brać udział w nauce tańców latynoskich, korzystając z umiejętności nauczyciela z Meksyku. Wkrótce kolejna edycja kursu.
Skautki Europy. Agata Combik /Foto GośćJuż przy placu pielgrzymkowym spotykamy Skautów Europy. – Idziemy tym razem z grupą 20. Po drodze słuchaliśmy m.in. ciekawej konferencji o odnajdywaniu przez młodzież swojego miejsca w Kościele – opowiadają Jagna i Ala. – W harcerskim środowisku często uczestniczymy w różnych wędrówkach. W marcu mamy też naszą własną pielgrzymkę do Trzebnicy.
– W tym roku nie szedłem z Wrocławia, ponieważ akurat dziś miałem zawody biegowe, ale udało mi się dotrzeć na Mszę św. z rodziną, w tym z synkiem Dominikiem i córeczką Faustyną, która urodziła się w Trzebnicy – mówi pan Adam, stojąc przy przyczepce rowerowej służącej za pielgrzymkowy wózek dziecięcy. – Pielgrzymowanie jest dla mnie bardzo ważne. W 2014 roku poszedłem pierwszy raz na pielgrzymkę jasnogórską i od tamtej pory moje życie zaczęło się zmieniać.