W parafii pw. św. Alberta Wielkiego we Wrocławiu w Dzień Zaduszny została odprawiona Msza św. w intencji zmarłych robotników przymusowych niemieckiego obozu Burgweide. Był on ulokowany w czasie II wojny światowej na Sołtysowicach.
Eucharystia we franciszkańskim kościele stała się elementem sołtysowickiego weekendu pamięci o ofiarach niemieckiego obozu pracy Burgweide. Instytut Pamięci Narodowej wraz z Radą Osiedla Sołtysowice i parafią 2-4 listopada zorganizowały szereg wydarzeń upamiętniających nieludzko przymuszanych do pracy w czasie II wojny światowej na terenie wrocławskich Sołtysowic. Były wykłady, prezentacje, spacer z przewodnikiem po cmentarzu oraz odsłonięcie pamiątkowego krzyża z obozu Burgweide.
W Mszy św. w kościele przy ul. Redyckiej uczestniczyli pracownicy wrocławskiego oddziału IPN na czele z dyrektorem Kamilem Dworaczkiem. - Kiedy w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu wieszano kilkunastu więźniów, a wśród nich 10-letniego chłopaka, ktoś zakrzyknął: "Boże! Gdzie jesteś?!". A jeden z więźniów wskazał na chłopca, mówiąc: "Tu jest, w nim". Dlaczego Bóg na to pozwala, gdzie jest Bóg wtedy, gdy giną ludzie? Jest w tych, którzy cierpią - mówił w homilii o. Faustyn Zatoka.
Proboszcz parafii pw. św. Alberta Wielkiego przypomniał Ewangelię z 2 listopada, kiedy Jezus uzdrawia swojego zmarłego przyjaciela Łazarza. - Jezus zapytał Martę, gdzie go położyli, gdzie położyli Jego przyjaciela. A gdzie my położyliśmy tych, którzy byli bohaterami, którzy cierpieli? Może w kąt obojętności. Trzeba przecież stawiać w mieście nowe drogi, nowe bloki. Taka nowoczesność. Nieważne, że na kościach innych - stwierdził franciszkanin.
Pytał także, gdzie nasza pamięć o tych, dzięki którym możemy korzystać z wolności. Kiedy z Bogiem pójdziemy nad grób Łazarza, to zobaczymy Boga, który płacze. I tymi łzami chce wzruszyć nasze serca. Jest tam, gdzie dochodzi do pogardy. - Jezus przez śmierć i poniżenie zjednoczył się z tymi, którzy byli pogardzeni, by ich wynieść na ołtarz i swoją Krwią spłacić dług sprawiedliwości Ojcu. Odkupił swoją śmiercią każdego z nas. Jezus chce, żebyśmy usunęli kamień zapomnienia. "Panie, już cuchnie". Być może to dla wielu historia nieprzyjemna. Po co rozdrapywać rany? Ale jeśli zapomnimy, jakie były losy naszych przodków, to historia się powtórzy. Trzeba pamiętać, nie żeby się mścić, ale żeby ostrzegać - apelował o. Zatoka.
Zachęcał, by pamiętać o tych, którzy są w czyśćcu, którzy dopełniają sprawiedliwości i pokutują. Prosić Boga, by okazał miłosierdzie, by - jak Łazarz - usłyszeli: "Wyjdź na zewnątrz". Wielu z tych robotników przymusowych czyściec miało za życia. Warto prosić Boga, by mieli udział w chwale zbawionych. Nie wolno nam o nikim zapomnieć, także o oprawcach, by Bóg okazał im miłosierdzie.
- Nie budujmy naszej historii bez fundamentów, ale przypominajmy losy naszych przodków, losy ziemi, na której mieszkamy. Za nami idą bowiem nowe pokolenia. Jeśli im nie pokażemy, nie nauczymy ich, historia może się powtórzyć - ostrzegał proboszcz parafii pw. św. Alberta Wielkiego. Zaznaczył, że cenna jest Krew Jezusa i cenna jest krew naszych braci, którzy polegli. Żeby Polska była pełna dumy i wolności, by ciągle przypominała światu, z jakiej ziemi wyrośliśmy. - Budujmy rzeczywistość na mocnych fundamentach, w miłości do Boga, ojczyzny i Polaków - podsumował o. Faustyn.
Po Mszy wrocławianie przejechali autokarem na cmentarz Żołnierzy Polski, gdzie leżą ekshumowane z Sołtysowic ofiary obozu Burgweide. Tam odbyły się spacer z przewodnikiem i złożenie zniczy.