W Centrum Historii "Zajezdnia" specjaliści przybliżali rolę Wojsk Obrony Terytorialnej w historii i współcześnie. Ich tradycje sięgają bardzo głęboko, bo aż XVI wieku.
Konferencja "Obrona terytorialna w Polsce. Ujęcie historyczne i współczesne wyzwania" podejmowała temat wojsk terytorialnych w historii Polskich Sił Zbrojnych.
Obecnie WOT liczy ponad 3 tys. żołnierzy i został uformowany praktycznie od zera w 2017 roku. Średni wiek żołnierzy wynosi 33 lata i ocenia się, że stanowi jedną czwartą potencjału polskiej wojskowości współcześnie.
Pułkownik Edward Chyła, dowódca 16 Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, podkreślił, że nie ma Wojsk Obrony Terytorialnej bez chęci obywateli do dobrowolnej służby.
- Obecnie mamy w Polsce 18 brygad i szkołę podoficerską. Planuje się rozwój do 55 tys. żołnierzy, czyli 20 brygad. Zadania WOT to utrzymanie powszechnej gotowości do obrony Rzeczypospolitej Polskiej, ochrona ludności przed skutkami klęsk żywiołowych, współpraca z elementami systemu obronnego państwa oraz kształtowanie w społeczeństwie postaw i wartości patriotycznych - mówił płk Chyła.
Cykl szkoleniowy WOT trwa 3 lata. W ciągu roku żołnierz przechodzi 36 dni szkolenia, w tym 14 dni z rzędu.
- Jesteśmy po to, aby bronić swojego domu, swojej społeczności, swojej małej ojczyzny. Wspieramy lokalną społeczność w czasie pokoju, np. w anomaliach pogodowych. Chcę podkreślić, że WOT to nie Obrona Cywilna. Mówimy o dwóch różnych formach, dwóch różnych elementach odpowiedzialnych za inne sprawy. Obecnie brygada dolnośląska utrzymuje moduł 150 żołnierzy w gotowości natychmiastowej na terenie całego województwa - poinformował dowódca 16 DBOT.
Podczas konferencji historycy przybliżali ideę obrony terytorialnej, która w Polsce sięga aż XVI w., kontynuowana była w epoce napoleońskiej oraz za czasów marszałka Józefa Piłsudskiego. - Idea terytorialsów była zakorzeniona głęboko w tradycji wojskowej. Terytorialność batalionów obrony narodowej miała swój wymiar istotny w działaniach nieregularnych. Najczęściej żołnierze bronili swojej ziemi, swoich domów. Plusem takiej formacji jest zwiększenie liczby piechoty stosunkowo niskimi kosztami. Rezerwiści w obronie terytorialnej cechowali się wysokimi walorami patriotycznymi - opisywał dr Andrzej Olejniczak.
Marszałek Piłsudski pragnął stworzyć armię ochotniczą, a nie z poboru. I na początku tak było, ale ponieważ ochotników zebrało się za mało, to za pismem naczelnika państwa w 1919 r. armia licząca 100 tys. żołnierzy rozrosła się do miliona.
Współczesny WOT nawiązuje do chlubnych tradycji Armii Krajowej. Podczas konferencji dr Daniel Koreś mówił w kontekście AK o niespełnionej szansie na rozkwit obrony terytorialnej. - Armia Krajowa była swego rodzaju fenomenem na miarę światową. Początki tajnej armii sięgają września 1939 roku. U zarania polskiego podziemia przygotowywano powszechne powstanie. Tokarzewski od początku stawia na terytorialność, tworząc struktury terytorialne. Jak skończyła Armia Krajowa, wszyscy wiemy. Po upadku powstania warszawskiego jej siła została zredukowana. Wiele oddziałów przetrwało w lasach do jesieni 1945 roku. Ale jej największa skala, latem 1944 r., wyniosła ponad 400 tys. zaprzysiężonych żołnierzy. Tej liczby już nigdy nie powtórzono - zaznaczył dr Koreś.