Jezus jest królem poprzez zwycięstwo nad śmiercią. Moment zmartwychwstania przypieczętowuje Jego wszystkie królewskie tytuły - mówił w parafii pw. Odkupiciela Świata w uroczystość Chrystusa Króla ks. Adam Łuźniak.
Parafia pw. Odkupiciela Świata we Wrocławiu obchodziła odpust w niedzielę Chrystusa Króla Wszechświata. Mszy św. przewodniczył ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny archidiecezji wrocławskiej. Podczas Eucharystii poświęcona została figura św. Michała Archanioła.
- Był rok 1925, 11 grudnia. Kończył się jubileusz odkupienia, czyli narodzin Zbawiciela. Papież Pius XI, rozeznając sytuację w Kościele oraz pobożność wiernych, ogłosił oficjalnie uroczystość Chrystusa Króla. Ojciec Święty wskazał Kościołowi, by czcić Jezusa jako Króla Wszechświata - przypomniał w homilii ks. Łuźniak.
Tłumaczył, że Jezus Chrystus jest królem jako potomek Dawida w linii prostej. Potomkowie Dawida byli królami Izraela, dopóki nie popadł w niewolę. Jezus odwoływał się w swoim publicznym nauczaniu do korzeni Dawidowych. Ostatecznie objawił się i część Izraela rozeznała w Jezusie króla.
- Jezus jest królem na poziomie duchowym i tego dał wyraz podczas publicznej działalności. W cudach, które działał, pokazał, że panuje nad materią, nad ludzką psychiką i nad duchem. Jezus jest królem poprzez zwycięstwo nad śmiercią. Moment zmartwychwstania przypieczętowuje Jego wszystkie królewskie tytuły. On z tronu krzyża objawiał się światu jako król. Jezus jest zwycięzcą nad śmiercią i tym, co nas zniewala. W nim jest wolność. Idziemy za królem, który wywalczył nam wolność na każdym poziomie - mówił ks. Łuźniak.
Podkreślił, że podstawą Jego królowania jest śmierć i zmartwychwstanie. W Jezusie Chrystusie łączą się dwie natury: boska i ludzka. Jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Jedyną przestrzenią, z której możemy wyrzucić takiego króla, jest nasze osobiste życie. I to jest dramat ludzkiej wolności. Bo Jezus jako król nie łamie naszej wolności, tylko pokazuje konsekwencje.
- Na ziemi zdobywamy pozorną wolność od reguł i zasad, ale konsekwencją tego jest jeszcze większa niewola. Jeśli ktoś przyzna się do Jezusa jako króla, to może doświadczyć trudów, ale ostatecznie ma perspektywę królowania w wieczności. To od nas ludzi zależy, czy Jego królowanie będzie widoczne na tym świecie, widoczne w codzienności - tłumaczył kapłan.
Jak stwierdził, we Wrocławiu trudno jest umrzeć z głodu. Zabezpieczenie społeczne jest tak bogate, że tylko ktoś, kto nie chce, nie będzie miał dostępu do codziennego posiłku. Jednak zobowiązania z Ewangelii - "bo byłem głodny, a daliście mi jeść - nas dotykają. Czy zatem nie mamy nic do zrobienia?
- Raczej mamy i to dużo. Jesteśmy bogaci na poziomie materialnym, ale czy jesteśmy szczęśliwi? Zadajmy sobie pytanie, gdzie są ci głodni dzisiaj, z którymi Jezus się utożsamia? To np. młodzi, którzy mają niskie poczucie sensu życia. Oni są głodni, a ten głód popycha ich do targnięcia się na swoje życie. Niestabilność małżeństw to też jest głód, odarcie z wartości. Chrześcijanie muszą nakarmić i napoić innych wartościami. Dalej, fala uzależnień, ucieczki od rzeczywistości. W tym kontekście na nowo brzmią słowa: "Byłem głodny, byłem spragniony..." - wyjaśniał kaznodzieja.
Jako ludzie wierzący mamy poczucie sensu, wartości, mamy perspektywę wieczności. Odkrywajmy tych, którzy są głodni na co dzień. Co mogę dać drugiemu człowiekowi? Może czas, wysłuchanie.
- Niech Chrystus Król da nam siłę i mądrość, by rozeznać, gdzie żyją dzisiejsi głodni - podsumował ks. Łuźniak.