Instytut Tertio Milennio zaproponował we Wrocławiu odświeżone spojrzenie na dokument episkopatu i stawiane w nim tezy. Chodzi o definiowania nacjonalizmu i patriotyzmu, które zostały w dokumencie zantagonizowane i przedstawione jako odpowiedniki złego i dobrego stosunku chrześcijanina do ojczyzny.
Sześć lat temu, w 2017 roku, episkopat Polski przyjął dokument sporządzony przez Radę ds. Społecznych KEP. Opisuje on prawidłową relację chrześcijanina względem ojczyzny, którą nazywa „patriotyzmem”. Zestawia ją z negatywną, wypaczoną postawą opisywaną jako „nacjonalizm”. Dokument wzbudził emocje.
Instytut Tertio Milennio zaproponował odświeżone spojrzenie na dokument episkopatu i stawiane w nim tezy, polemikę nt. definiowania nacjonalizmu i patriotyzmu, które zostały w dokumencie zantagonizowane i przedstawione jako odpowiedniki złego i dobrego stosunku chrześcijanina do ojczyzny.
Spotkanie w Starym Refektarzu u wrocławskich dominikanów zorganizowano we współpracy z fundacją Obserwatorium Społeczne.
Prelegenci - o. dr hab. Kazimierz Papciak SSCC oraz prof. dr hab. Krzysztof Kawalec próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy wobec gwałtownych przemian w globalnym pojmowaniu państwa i narodu dokument zachował aktualność lub czy w ogóle był aktualny.
Zaproszeni goście zmierzyli się z definicjami patriotyzmu i nacjonalizmu.
- Duma narodowa prowadzi do patriotyzmu, natomiast pycha narodowa prowadzi do nacjonalizmu. Duma jest połączona z pokorą, ze świadomością naszych zalet i wad. Wynikiem dumy narodowej będzie patriotyzm. Jeżeli mamy do czynienia z pychą, która się nie liczy z prawdą i drugim człowiekiem, to będzie ona prowadzić do nacjonalizmu - uważa o. Papciak.
Jego zdaniem patriotyzm może być emocjonalny albo racjonalny. Emocje zaś wykrzywiają prawdę, dlatego patriotyzm emocjonalny może się przerodzić w nacjonalizm. Emocje mogą wziąć górę nad prawdą.
- Trzeba przyznać, że jesteśmy narodem kłótliwym i od 300 lat ta kłótliwość nas męczy i zabiera wiele dobrego. Trzeba podkreślić, że ruch narodowy to nie to samo co ruch nacjonalistyczny. W ruchu narodowym mamy oznaki prawdziwego patriotyzmu, jak np. służba dobru wspólnemu w prawdzie. A nacjonalizm to służba ideologii i w kłamstwie - mówił sercanin biały.
Dodał, że jedna frakcja współcześnie wyprowadza wartości, którymi żyje, z prawa naturalnego, a druga mówi, że te wartości można wypełnić treścią, jaką się chce. Czyli prawdę można przegłosować.
- Możemy przegłosować, że krowy w Bawarii są fioletowe, ale one nie będą fioletowe. To prowadzić do relatywizmu. Tyle prawd, ile ludzi. Patriotyzm, który nie jest osadzony na prawdzie obiektywnej, może prowadzić do nacjonalizmu - ostrzegał kapłan.
Prof. Kawalec przyznał, że mamy problem z definicjami. Słowo nacjonalizm jest wieloznaczne i trudne do zdefiniowania.
- Nacjonalizm to każda forma budowania programu narodowego, która za punkt wyjścia bierze podstawy narodowe. Jeżeli wśród jakiejś grupy pojawi się chęć utworzenia własnego państwa, to jest to nacjonalizm - takie podejście dominuje w zachodniej humanistyce. W Polsce te tradycje są inne. Miały na nie wpływ rywalizacja między obozem Piłsudskiego i Narodową Demokracją Dmowskiego. W obrębie obozu politycznego nacjonalistą był zarówno Piłsudski, jak i Dmowski. Istnieją dwie formy ideologii - wiążąca się z odrzuceniem wartości humanistycznych i druga, która te wartości respektuje - wyjaśniał prof. Kawalec.
Jak oświadczył, nie można do końca odrzucić haseł narodowych, bo lud potrzebuje czegoś, co zachowa dyscyplinę społeczną i zaufanie do państwa. Obóz Dmowskiego uważał bowiem, że stosunek jednostki do zbiorowości jest stosunkiem moralnym. Człowiek ma zobowiązania wobec społeczności, w której się uformował, z której dorobku czerpał. Nie może go to nie obchodzić. Ma zakres obowiązków, od których nie można się uchylać, i nie jest to kwestia ideologii, ale przyzwoitości. Tak to wyglądało w obrębie polskiej tradycji.
Profesor mówił także o historycznym kształtowaniu się pojęcia nacjonalizm.
- Narody nie są tworem odwiecznym. Są czymś, co tworzyło się w związku z procesem poszerzania horyzontów w obrębie społeczności. Poza małą ojczyzną, czyli wsiami, miejscowościami. Chodzi o poczucie odpowiedzialności za całość. Konserwatywne spojrzenie wykształciło takie pojęcie jak racja stanu. W pewnym momencie wraz z postępem edukacji i narastania więzi poczucie wspólnoty i odpowiedzialności za państwo zaczęło się rozszerzać poza krąg elit, czyli na masy ludowe. One potrzebowały języka odwołującego się do emocji - opowiadał polski historyk, specjalizujący się w historii myśli politycznej,
Przypomniał, że nacjonalizm upowszechnił się po socjalizmie marksowskim, którego wpływom przeciwdziałał. Gdyby nie pojawił się ruch narodowy adresowany do mas, to ten grunt zostałby zagospodarowany przez marksizm i pozyskany dla budowy totalitarnego imperium.
- W wieku XX nacjonalizm był kojarzony z dyktatorami i totalitaryzmami. Znaczna część ruchów nacjonalistycznych poszła w tym kierunku i to jest obciążenie dla nich. Ale z drugiej strony rozwój demokratycznych form nie byłby możliwy bez rozwinięcia się w skali masowej tego nacjonalistycznego poczucia odpowiedzialności za całość. Nacjonalizm się przekształcał, przybierał formy skrajne, kontrowersyjne. I stał się pojęciem, które w toku ewolucji politycznej ostatecznie jest obciążone. W sumie każda z wielkich ideologii politycznych opiera się na literach dobrych i złych i stanowi ich mieszankę - przyznał prof. Kawalec.
W przypadku nacjonalizmu - ideologii narodowej - która odwołuje się do poczucia braterstwa, ciemną stroną jest strach przed obcym.