W Ziębickim Ośrodku Kultury miały miejsce niezwykłe mikołajki. W sumie ok. 500 osób - dzieci i młodzieży z miejscowych szkół podstawowych i średnich - spotkało się z biskupem, choć nie tym znanym Miry czy Bari.
Dzieci i młodzież przybyli do ośrodka kultury w Ziębicach w dwóch turach. Najpierw młodsi, z podstawówek, a później ci starsi, ze szkół średnich. Inicjatorem spotkania był ks. Bogusław Wojnarowski, choć inspiracja wyszła od bp. Jacka Kicińskiego CMF. - To owoc wizytacji kanonicznej w dekanacie. Podzieliłem się z księżmi wówczas takim przemyśleniem, że mamy tu wiele dzieci i młodzieży, i może dobrze byłoby zorganizować coś dla nich. Poprosiłem ks. Bogusława o to, by się tym zajął, i mamy pierwszy efekt. Jestem pod wrażeniem - mówi biskup.
- Cieszę się, że ksiądz biskup chętnie przyjął zaproszenie, młodzież go słucha. Chcemy im dawać coś wartościowego i co będzie alternatywą dla tego, co oferuje im świat - wyjaśnia. Niebagatelne znaczenie ma też podejście nauczyciela. - Zależy mi, żeby byli dobrymi ludźmi i żeby szanowali się nawzajem i sami siebie. Ta inicjatywa ma też dać poczucie, że nie zostawiamy ich samych sobie, że nam na nich zależy - tłumaczy ks. Bogusław.
Duszpasterz nie ma złudzeń, że młodzi ludzie swój obraz Kościoła i wszystkich z nim związanych budują na przekazie medialnym, który nie jest pozytywny. - Złamaniu takiego postrzegania mają pomóc nasi goście - księża muzycy. Chcemy pokazać prawdę, że te przypadki, o których głośno w mediach, są marginalne, a zasięg ich złego postępowania lub prowadzenia się są wyolbrzymiane - zaznacza.
Zwraca również uwagę na swoje "podwórko". - Tu, w Ziębicach, mamy wspaniałą młodzież. Uczę klasy [w szkołach średnich - przyp. red.], w których uczestnictwo w katechezie jest 100-procentowe. Są naprawdę fantastyczni. Trzeba im dać jedynie okazję do tego, by spojrzeli na świat trochę inaczej - oczami dobroci - i sięgnęli do źródeł - dodaje i przekonuje, że przesłanie spotkania można zamknąć w jednym zdaniu: prezenty nie są tak ważne jak to, by prezentem dla innych się stać.
Odbywające się w dwóch turach półtoragodzinne spotkanie miało trzy części. W pierwszej ks. Jan Kutkowski zagrał na skrzypcach w duecie z miejscowym organistą kilka szlagierów muzycznych. W drugiej - formacyjnej - na scenie pojawili się bp Kiciński i s. Maria Czepiel.
Biskup Jacek dzielił się swoim doświadczeniem, które doskonale pokazuje, czym jest naśladowanie św. Mikołaja. Porównał pielgrzymki na Jasną Górę - samochodem (autobusem) i pieszo. Zauważył, że gdy jedzie, to zwraca uwagę głównie na mijane piękne domy, a zupełnie nie zauważa tych mniej spektakularnych. Tymczasem podczas pieszej wędrówki okazuje się często, że te piękne domy są ogrodzone, na bramce znajduje się napis: "zły pies", a przed czasem zapadającą się chatynką siedzi starsza pani, która częstuje przechodzących pątników kompotem i drożdżówkami. - Nie wszystko, co na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, jest dobre i odwrotnie. Dobrze jest natomiast zwolnić, by dostrzec więcej - przekonywał. Zaznaczył, że tylko wówczas jest możliwe zobaczyć człowieka potrzebującego, dla którego można stać się św. Mikołajem.
W trzeciej części rapował kleryk Filip, salwatorianin, któremu udało się porwać do wspólnego śpiewania znaczną część młodych.
Na zakończenie - jak na mikołajki przystało - były również drobne upominki.