Katechezę na temat Listu do Kościoła w Tiatyrze wygłosił bp Maciej Małyga w trakcie rejonowego spotkania presynodalnego w katedrze wrocławskiej.
Biskup Maciej przypomniał, że trwa w naszej archidiecezji drugi już etap presynodalny, zapoczątkowany podczas listopadowego spotkania w kościele pw. NMP na Piasku. Synod o synodalności, odbywający się w Kościele powszechnym, wskazał przestrzenie nawrócenia: komunia, formacja, misja.
- Jak być razem, aby nie było "my, wy, oni", ale by było "ja, my, Bóg", "Bóg, ja, my" czy "my, Bóg, ja"? Aby były te trzy rzeczywistości, gdzie pierwszą jest na pewno nasz Pan? - stawiał pytania biskup. - Przed nami sprawa komunii: Jak być razem? Wokół Kogo być razem? Kto nas gromadzi? Co nam przeszkadza w jedności, a co naszą jedność buduje?
List do Kościoła w Tiatyrze, czwarty z siedmiu listów do Kościołów z Apokalipsy, wiele może na ten temat powiedzieć.
Biskup Maciej wspomniał, że Tiatyra była miastem z rozwiniętym przemysłem metalurgicznym i włókienniczym, stąd dostrzec tu można porównania odwołujące się do doświadczeń ludzi pracujących w metalurgii: oczy jak płomień ognia, nogi przypominające drogocenny metal.
Jezus jest przedstawiony w tym liście jako Syn Boży. - Nie ma bardziej fundamentalnego określenia dla Niego niż "Syn Boży". Jest ono najbardziej podstawowe, sięga samej Trójcy, najgłębszej tajemnicy Boga - zauważył. - Słuchamy nie kogoś, kto jest tylko człowiekiem, ale samego Boga. Jemu chcemy być posłuszni. To pomaga być wytrwałymi, przetrwać różne trudności.
Patrzymy w liście na Chrystusa, który ma nogi "podobne do drogocennego metalu”, a w tekście greckim pojawia się określenie: "do spiżowego kadzidła". Chodzi o masywne, wielkie kadzidła stojące przed ołtarzem. Jak można zrozumieć to porównanie? Biskup Maciej odwołał się do Księgi Daniela, gdzie mowa jest o śnie, jaki miał Nabuchodonozor, w którym ujrzał on wielki posąg, w większości wykonany z różnych rodzajów metalu, lecz o stopach utworzonych z mieszanki żelaza i gliny (stąd powiedzenie "kolos na glinianych nogach"). Sens snu wyrażał groźbę upadku królestwa Nabuchodonozora, spowodowaną brakiem spoistości. Królestwo Boże jest inne. Przypomina drogocenny metal, a charakteryzować go ma spoistość. - Potrzebujemy nawrócenia w przestrzeni komunii, w przestrzeni "ja, my, Bóg". Chodzi o Kościół, który ma swoje twarze. Umiemy je rozpoznać. To Kościół ludzi, którzy patrzą w jedną stronę, ale też znają siebie nawzajem - mówił, zauważając, że w końcówkach listów św. Paweł wymienia często imiona konkretnych ludzi, a z każdym z nich wiąże się jakaś historia.
- Takie ma być królestwo Jezusa, a Kościół jest zaczątkiem, zalążkiem Jego królestwa - tłumaczył. - Nam też bardzo potrzeba jedności. Doświadczamy tego, że Kościół jest jak łódź. Nie dość, że płynie po wzburzonych falach, to nieraz każdy chciałby, by Kościół płynął tam, gdzie on pragnie. Różni wioślarze wiosłują w różne strony... Lepszym obrazem Kościoła niż łódź wiosłowa jest obraz żaglowca, łączący się z obrazem Ducha Świętego jako wiatru.
W dalszej części listu Jezus mówi, że nas zna, że podoba Mu się to, co robimy. Jego to naprawdę cieszy, nawet jeśli nam nasze próby wydają się nieudolne, siermiężne. "Znam twoje czyny, miłość, wiarę (...) i czyny twoje ostatnie, liczniejsze od pierwszych (...)". Widać, że adresaci to ludzie, którzy przechodzili pewną duchową drogę. O ile w Efezie najpierw widoczna była gorliwość początków, a potem było gorzej, tu sytuacja wydaje się odwrotna. Pojawia się jednak "ale". Jezus mówi o "niewieście Jezebel", która prowadzi niektórych ludzi Kościoła ku rozpuście, przy czym w Biblii "rozpusta" to często "miłość do bożków", stawianie kogoś lub czegoś ponad Boga.
Biskup Maciej zauważył, że można patrzeć na część członków Kościoła w Tiatyrze jako na "świętych egoistów", osoby, które się rozwijają, ale przestają widzieć obok siebie innych, przestają czuć się za nich odpowiedzialne. Dochodzi do zobojętniania, "wyziębienia miłości", pogodzenia się z tym, że część braci i sióstr została zwiedziona. Gdy Ewa "została zwiedziona", zaowocowało to rozłamem - między Bogiem i ludźmi, ale także pomiędzy samymi ludźmi.
Jak zachować jedność, nie zamknąć się w pułapce samorozwoju, przyjmując, że reszta świata "niech sama się martwi o siebie"? Biskup Małyga wskazał na Chrystusa, który przychodzi, "by zgromadzić rozproszonych z Izraela", a zgromadzony Izrael ma potem wyruszyć z misją do pogan. Także i my dziś mamy odnajdować "zagubionych z Izraela", tych, którzy przyjęli chrzest, sakramenty, a obecnie są daleko od Kościoła. Czy nie jest tak, że przestaliśmy się nimi interesować?
Sytuację Kościoła w Tiatyrze bp Maciej ukazał przez przypowieści Jezusa o soli, która traci swój smak, i o lampie schowanej pod korcem, która świeci tylko sama dla siebie. Kiedy sól utracić może smak? Same kryształki soli raczej smaku nie tracą, lecz przestaje on być wyczuwalny na przykład wtedy, gdy sól zostanie z czymś wymieszana, choćby z piaskiem. Taka sól zmieszana z piaskiem przypominać może kolosa o glinianych nogach ze snu Nabuchodonozora.
Jezus mówi Kościołowi w Tiatyrze: "Co macie, zatrzymajcie aż przyjdę". - Dane nam zostało bardzo wiele - mówił bp Maciej. Wspomniał, że św. Jan Paweł II, zapowiadając wielki jubileusz roku 2000, podkreślał, że Kościół od 2 tys. lat ma ten sam plan, który brzmi: "Jezus Chrystus, Syn Boży".
Wskazał na pytania stojące przed zespołami presynodalnymi w parafiach: Co, a właściwie Kto nas gromadzi? Co tę jedność buduje? Za czym mamy iść, a co przestaje mieć znaczenie, staje się ciężarem?