Bp Maciej Małyga przewodniczył ostatniej Mszy Świętej roratnej w sobotni poranek w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu. Po modlitwie wszyscy zebrani z dziećmi na czele zjedli śniadanie, przygotowane przez wiernych.
W Adwencie codziennie o godz. 6.30 na wrocławskim Gądowie odbywały się Roraty z "Małym Gościem Niedzielnym" pt. "Franciszkowy Plac Budowy". Cieszyły się one dużą popularnością wśród dzieci i rodzin. Po Mszy parafianie dostawali kawę, a dzieci zapraszane były na pyszne śniadania. Stoły uginały się od potraw.
Ostatnie Roraty odprawił bp Maciej Małyga, który wygłosił do dzieci kazanie, opowiadając o Janie Chrzcicielu.
- Dzisiaj bardzo piękny poranek, coraz bliżej uroczystości Bożego Narodzenia. Jezus przychodzi do nas na różne sposoby. Na Mszy świętej przez Ewangelię, pod postacią chleba i wina, także poprzez naszą jedność - mówił bp Maciej.
Przyniósł dla dzieci kawałek sierści wielbłąda z góry Synaj, by pokazać, w co ubrany był Jan Chrzciciel.
- Każdy prorok ubierał się w sierść wielbłąda, np. Eliasz i Elizeusz. Z dzisiejszej Ewangelii płyną trzy lekcje na Boże Narodzenie: oddawać cześć Bogu w duchu i prawdzie, nie narzekać i wierzyć w Bożą moc - nauczał bp Maciej.
Po wspólnej modlitwie w kościele przeszedł z dziećmi i rodzicami na wspólne śniadanie.
- Koniec wieńczy dzieło. Dziękuję księdzu biskupowi za obecność. Dziękuję księżom wikariuszom, którzy z wielkim zaangażowaniem podeszli do organizacji Rorat i pragnęli, aby jak najwięcej dzieci w nich uczestniczyło. Dziękuję wiernym z różnych wspólnot, którzy codzienne przygotowywali śniadania dla dzieci. Daliście piękny przykład przygotowań do Bożego Narodzenia - stwierdził ks. prał. Czesław Majda, proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana.
W rym roku Roraty stały się okazją do aktywizacji parafian z różnych wspólnot. W przygotowywanie posiłków dla dzieci zaangażowało się wiele osób.
- Te spotkania okazały się ważne dla budowania jedności między wspólnotami. Wcześniej widywaliśmy się w kościele, ale się nie znaliśmy. A w Adwencie współpracowaliśmy ze sobą i codziennie prowadziliśmy rozmowy. Część osób należy do parafialnego zespołu synodalnego, gdzie rozważaliśmy budowanie wspólnoty, więc to się fantastycznie pokryło. Jedna z pań, która mieszka na Gądowie od lat 70., stwierdziła, że pierwszy raz poczuła się zaopiekowana, bo ktoś jej pod kościołem podał kawę, ciasto i poczęstował ją dobrym słowem - mówi Maja Pietkiewicz ze wspólnoty Domowego Kościoła.
Podkreśla, że śniadania były obfite i bogate, a ludzie chętniej zostawali dłużej i rozmawiali ze sobą. Wcześniej w parafii po roratach rozdawano bułki słodkie i wierni brali je i uciekali do swoich obowiązków.
- Jednak ten ciepły posiłek jakoś zatrzymuje na dłużej. Przygotowanie śniadań wymaga trochę czasu, ale dzieliliśmy się zadaniami, Były dyżury, dlatego nie było to bardzo uciążliwe. Każdy dał coś od siebie - dodaje M. Pietkiewicz.
Pomysły na dania opracowywała grupa pań ze wspólnoty Benedictus.
- Roratnie śniadania dla dzieci i dla dorosłych sprawiały nam ogromną przyjemność i satysfakcję. Chcieliśmy wyjść do ludzi, pokazać, ze Kościół to nie jest tylko modlitwa w murach świątyni, ale także coś więcej. Kościół to drugi człowiek, który poczęstuje cię kawą i zamieni z tobą parę miłych zdań. Kiedy rozdawałam raz kawę, podszedł do mnie mężczyzna i z uśmiechem oświadczył, że on dla tej kawy przychodzi rano na roraty - opowiada Marzena Strojec z wspólnoty Benedictus.
Grupa zaangażowanych osób codziennie musiała wstać skoro świt i o 6 rano przyrządzała posiłek. Można było posmakować: jajecznicy, makaronów, parówek z serem, tostów, pankejków, naleśników, kanapek, ciasta, pierników, płatków z mlekiem, sałatek i tortilli.
- To prawda, że wstawaliśmy od 3 tygodni wcześnie, kiedy słońce jeszcze spało, ale radość dzieci, ich uśmiechy i codzienna modlitwa na Mszy Świętej nam to zmęczenie wynagradza. Tutaj pojawiali się wszyscy: dzieci, rodzice, młodzież, studenci, starsi. Tu jest Kościół. Budujemy jedność i chcemy, żeby to zaprocentowało na przyszłość. Żeby ludzie tu przychodzili z myślą, że to ich miejsce, w którym czują się dobrze - podsumowuje M. Strojec.
Wierni chcą, żeby poranne Roraty i śniadania stały się w parafii tradycją.