O dotknięciu miłości Boga, autentycznym otwarciu dla Niego serca, budowaniu przestrzeni pojednania, pokoju, życzliwości mówił abp Józef Kupny w parafii pw. św. Andrzeja Boboli na wrocławskich Kuźnikach.
Metropolita ukazał dzień Bożego Narodzenia jako zaproszenie do radości - tej, która towarzyszyła Maryi, Józefowi, pastuszkom i aniołom, wielbiących Boga słowami.
- Razem z nimi chcemy pochylić się nad tajemnicą wcielenia, chcemy - jak Maryja i Józef - wziąć małego Jezusa na ręce, przytulić Go do serca i pozwolić, by nas objął swoją rączką, tak jak to dzieci zwykle czynią; byśmy poczuli dotyk miłości Boga. Ten dotyk miłości jest nam wszystkim potrzebny, byśmy odkryli w sobie na nowo godność dziecka Bożego - mówił abp Kupny.
Zdjęcia:
Tłumaczył, że trwające święta są objawieniem tego, co Pismo Święte nazywa filantropią Boga, czyli Jego miłości do ludzi. - Pamiętaj, Boże Narodzenie jest także dla ciebie. Jezus o nic cię nie pyta. Nie chce o nic pytać, swoim narodzeniem mówi, że cię kocha - zwrócił się do tych, którzy może po raz pierwszy od dłuższego czasu uczestniczą w Mszy św.
Podkreślał, że od chwili wcielenia jest On towarzyszem naszej drogi. - Idzie z nami, podtrzymuje nas w każdej chwili naszego życia, pomaga nam podnosić się z moralnych upadków, daje siłę do walki ze słabościami, pokusami, wspiera łaską wysiłek zachowania wiary i dawania świadectwa we współczesnym świecie - wyjaśniał, dodając, że z tym ostatnim często mamy problem. - Czy potrafimy dzielić się naszą radością z narodzenia Jezusa? - pytał.
Boże Narodzenie skłania do zaproszenia Jezusa w progi naszego serca, ale chodzi, jak zaznaczył metropolita, nie o zaproszenie grzecznościowe, zdawkowe, którego nie traktujemy poważnie. Chodzi o autentyczną otwartość, która zakłada gotowość uporządkowania swojego serca, przemiany.
- Jezus oczekuje od nas szczerości, tego, byśmy stawali przed Nim w całej prawdzie o sobie, z naszymi grzechami, słabościami... Byśmy potrafili powiedzieć: "Jezu, nie potrafię Ci oddać jeszcze całego mojego serca, nie jestem na to przygotowany, ale przyjdź, uprzątnij, napraw to, czego mnie się nie udaje naprawić...". Dzieciątko Jezus przez swoje narodzenie przynosi światu radość, nadzieję, miłość, pokój - zachęcał.
Przekonywał, że każdy, kto przyjmuje Jezusa do serca, powinien się dzielić z innymi miłością, radością, nadzieją i pokojem. Tego wszyscy bardzo potrzebujemy. Tego potrzebują nasze rodziny, parafie, a także nasza ojczyzna. Zauważył, że często jesteśmy w stanie pochylić się nad czyimś ubóstwem materialnym, ale o wiele trudniej nam próbować zaradzić czyjemuś ubóstwu duchowemu - gdy ktoś z naszego otoczenia coraz bardziej oddala się od Boga.
Podkreślił, że największą siłę oddziaływania ma osobiste i wspólnotowe świadectwo, a nie na pierwszym miejscu słowa czy uregulowania prawne. Moc przyciągania mają parafie, wspólnoty żyjące miłością; taką siłę przyciągania mają również księża z oddaniem przeżywający swoje powołanie.
Zwrócił uwagę, że wśród tych, którzy chcą wchodzić do naszych wspólnot, są też ludzie poszukujący dopiero doświadczenia wiary, są i osoby skrzywdzone przez przedstawicieli Kościoła, przez ich antyświadectwo, są pary żyjące w niesakramentalnych związkach czy osoby uwikłane w nałogi. - Otwórzmy się na nich, nie pozostawiajmy ich samych, dzielmy się naszą radością ze spotkania z Chrystusem, który stał się człowiekiem, a przez swoje człowieczeństwo zjednoczył się z każdym człowiekiem. Starajmy się być ludźmi dobrej woli, gotowymi do podania ręki w geście pojednania każdemu, i to bez czekania, czy on zrobi pierwszy krok w naszą stronę - zachęcał abp Józef.
- Nasza ojczyzna, jej pomyślność, dobro potrzebują ludzi dobrej woli. Niestety ciągle jej brakuje - mówił. - Pogłębiają się podziały, narastają emocje, które są złym doradcą przy wszystkich podejmowanych próbach rozwiązywania problemów. Pojawia się potem język agresji, w ślad za nim idą gesty, czyny wrogości... Czas Bożego Narodzenia jest dobrą okazją do tego, żeby to zmienić. Przecież w głębi serca wszyscy tęsknimy za pokojem społecznym, za sprawiedliwością, miłością. Budujmy zatem wspólnotę miłości. Wszelkie przejawy dobrej woli dają nadzieję, a my tej nadziei bardzo potrzebujemy, by spokojnie myśleć o naszej przyszłości - zaznaczył.