Mówił o tym prof. Marek Dyżewski podczas grudniowego Wieczoru Tumskiego, w ramach wykładu "Historia Polski w zwierciadle kolęd". W drugiej części spotkania zebrani wysłuchali koncertu kolęd w wykonaniu Kameralnego Chóru Męskiego "Cantilena".
Prelegent przybliżył słuchaczom dzieje kolędy "Bóg się rodzi", która powstała w XVIII w. w Białymstoku. To tu, w starym farnym kościele z początku XVII w., znajduje się tablica poświęcona Franciszkowi Karpińskiemu, twórcy tekstu kolędy, z wypisanym charakterystycznym wersetem: "Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą...". W tym właśnie kościele po raz pierwszy zabrzmiały "Pieśni nabożne" F. Karpińskiego: "Kiedy ranne wstają zorze", "Wszystkie nasze dzienne sprawy" i "Bóg się rodzi".
Grudniowy Wieczór Tumski. Agata Combik /Foto GośćMarek Dyżewski wyjaśniał, że autor słów słynnego utworu związany był ze środowiskiem Izabelli z Poniatowskich Branickiej, wdowy po hetmanie wielkim koronnym Janie Klemensie Branickim. Była ona siostrą Stanisława Augusta Poniatowskiego. W postscriptum listu F. Karpińskiego do Marcina Poczobutta czytamy o wspomnianych pieśniach. - Ich cały zbiór ukazał się w 1792 r. nieopodal Białegostoku, w Supraślu, w oficynie księży bazylianów. Powstały w pierwszą rocznicę Konstytucji 3 maja i zostały podarowane Stanisławowi Augustowi jako prezent - mówił prelegent.
Ten zbiór liczy 49 pieśni. Pierwsza to "Kiedy ranne wstają zorze", za nią następuje pieśń adwentowa oraz "Pieśń o narodzeniu Pańskim", czyli "Bóg się rodzi", zwana królową polskich kolęd. W zbiorze znajdują się także m.in. "Wszystkie nasze dzienne sprawy" czy "Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba".
- Te pieśni to zarazem portret duchowy autora - człowieka głębokiej wiary, wiedzy teologicznej i talentu poetyckiego - podkreślił wykładowca. Wskazał na misterną konstrukcję słynnej kolędy, wskazującej na to, że we wcieleniu dokonują się "rzeczy niemożliwe" - ogień krzepnie, blask ciemnieje, a Nieskończony ma granice. - W formacie 32 sylab, więc w niezwykłej miniaturze, dał wykład największych tajemnic chrześcijaństwa - mówił prof. Dyżewski. - Prawda teologiczna jawi się tu w blasku piękna poezji.
Kameralny Chór Męski "Cantilena". Agata Combik /Foto GośćWyjaśnił, że tekst autorstwa F. Karpińskiego śpiewany był na różne melodie. Ta, którą obecnie znamy, przypisywana jest kompozytorowi Karolowi Kurpińskiemu, a oparta jest na polonezie koronacyjnym królów polskich. Patriotyczny wymiar tej kolędy - pisanej w czasie, gdy zbliżał się kolejny rozbiór Polski - wyraża się w ostatniej strofie, w prośbie, by Dziecię Boże błogosławiło ojczyznę.
- Cechą kolęd jest tzw. aktualizacja, przeniesienie zdarzeń, osób z czasów narodzenia Pańskiego w nasz czas... Jezus jest "Bogiem z nami". Jeśli wkroczył w historię człowieka, to znaczy, że wkroczy też w nasz czas. Przez polskie kolędy wieje wiatr historii - zauważył M. Dyżewski.
Przywołał wiele przykładów kolęd pisanych (bądź aranżowanych na nowo, z aktualizowanymi słowami) w nawiązaniu do ważnych wydarzeń historycznych - powstań narodowych, na progu odzyskania przez Polskę niepodległości, w trakcie II wojny światowej, w obozach, pośród więźniów, ale też np. w czasach stanu wojennego. Przypomniał o ulubionej kolędzie Jana Pawła II: "Oj maluśki, maluśki", którą - wedle relacji - śpiewał w swój ostatni przed śmiercią wieczór kolędowy 30 stycznia 2005 roku. Ukazał dzieje kolędy "Lulajże, Jezuniu" i różne jej wersje, inspirowane sytuacją narodu polskiego.
- Kolędy to portret duszy naszego narodu - mówił prelegent. Zwrócił uwagę, że "śpiewamy tak, jak wierzymy", ale też "wierzymy, bo tak śpiewamy" - pieśń kształtuje wiarę, ducha. Sprawia, że nawet w najbardziej dramatycznych dla narodu chwilach "niebo otwiera się nad nami", buduje więź między pokoleniami. Jak dziś moglibyśmy wyśpiewywać nasze kolędy? Moglibyśmy, zauważył, zwracać się o pomoc do "świętych mieszkańców niebieskiej krainy", a może także wołać: "Podnieś rękę, Boże Dziecię, ratuj nam ojczyznę miłą"?
Po prelekcji z koncertem kolęd wystąpił Kameralny Chór Męski "Cantilena" pod dyrekcją Mikołaja Szczęsnego.