Jeszcze nie tak dawno temu okres po Bożym Narodzeniu kojarzył się nam nie tylko z zabawami karnawałowymi. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach popularniejsze były korowody kolędników. To zanikająca tradycja.
O kolorowych pochodach, fikuśnych strojach i maskach dla aktorów, którzy grali często wyimaginowane postacie, traktuje wystawa we wrocławskim Muzeum Etnograficznym (ul. Traugutta) pt. „Zaklinacze czasu. Kolędniczy teatr obrzędowy”. Odtworzone zostały na niej pochody kolędnicze z Dolnego Śląska, Małopolski, Górnego Śląska i Śląska Opolskiego. Ekspozycję wzbogacają zapisy dźwiękowe i filmowe, zarejestrowane jeszcze w XX wieku. Dorota Jasnowska, kuratorka wystawy, przekonuje, że ludzie z wyższych sfer bawili się podczas balów karnawałowych, natomiast korowody kolędnicze były jedyną formą rozrywki dla społeczności wiejskiej. Kiedy pojawiały się „istoty nie z tego świata”, hałasem, który robiły, i śpiewem zabawiały odbiorców swoich występów, a jednocześnie zabezpieczały funkcje rytualną i towarzyską.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.