Ze wszystkiego Bóg może wyprowadzić dobro, a nasze "pustynie niezrozumienia" czy wykluczenia mogą stać się przestrzenią wzrostu. Mówił o tym o. Ryszard Dec OSPPE w sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła podczas uroczystości odpustowych ku czci patriarchy zakonu paulinów.
Jaki jest sens wspominania świętych, zwłaszcza tych żyjących w odległych czasach, w rzeczywistości innej pod wieloma względami niż współczesna? Jaki ich życie ma związek z naszym?
Zdjęcia:
Ojciec Ryszard wskazał na płaszczyznę, która umożliwia nam spotkanie z nimi: - To doświadczenie człowieka, który szuka, odkrywa Boga, jest przez Niego zapraszany do głębszej relacji; doświadczenie człowieka, który odchodzi, wraca, naznaczony jest słabością, grzechem, przybity brakiem miłości, niezrozumienia, którym szarpią różnego rodzaju uczucia, namiętności - czyli wszystko to, co nie jest i nam obce - mówił paulin.
Zauważył, że o św. Pawle nie wiemy zbyt wiele. Jego biografia autorstwa św. Hieronima ukazuje go już jako człowieka dojrzałego, uformowanego, ale nic nie mówi o początkach jego życia na pustyni, o jego wewnętrznych walkach, zmaganiach, które musiały być wtedy jego udziałem. Dlaczego pustelnicy żyjący na Węgrzech, zaczynający tworzyć zręby zakonu paulinów, obrali go za swojego patriarchę, patrona? - Wydaje się, że powodem jest właśnie doświadczenie naśladujących go mnichów, ich własna historia życia, niejednokrotnie trudna i bolesna - stwierdził o. Ryszard.
Pawłowi z początku towarzyszyć musiały naprawdę niełatwe emocje. Jako młody, wykształcony i zamożny człowiek nagle został osaczony przez szwagra, który, wykorzystując sytuację - prześladowanie chrześcijan - chciał zagarnąć jego majątek. Wydawało się, że siostra Pawła nie przeszkadzała tym działaniom. Paweł, bojąc się prześladowań, tortur, uciekł na pustynię.
Co musiał wtedy przeżywać? - Myślę, że świat jego uczuć to był jeden wielki emocjonalny kocioł. Być może czuł złość, a nawet nienawiść, wewnętrzny ból, rozczarowanie, chęć odwetu - mówił zakonnik. Zauważył, że mógł to być dla Pawła moment doświadczenia własnej słabości, kruchości, prawdy o sobie. Może nawet poczuł się tchórzem, niegodnym miana prawdziwego wyznawcy Chrystusa, którym przecież chciał być? Może zobaczył, że nie potrafi do końca kochać, przebaczać?
- To doświadczenie stworzył mu Bóg, by mógł odkryć prawdę o sobie i o Tym, który go na pustynię wyprowadził, aby mówić do jego serca; odkryć prawdę o miłującym Bogu, który kocha go w każdym momencie jego życia - stwierdził paulin. Przypomniał, że w końcu Paweł świadomie wybrał samotność, trwając w niej także wtedy, gdy prześladowanie ustało. Stała się dla niego środkiem do pogłębiania relacji z Bogiem, do pogodzenia się z prawdą o sobie, do otwierania się na piękno świata niewidzialnego. - Jaskinia, w której zamieszkał na pustyni, stała się swoistym seminarium, w którym Bóg formował go jako człowieka - tłumaczył. - Po okresie duchowej walki, prób, zmagań Bóg stał się jedynym bogactwem, najważniejszym jego przyjacielem, towarzyszem, którego obecność sprawiała radość, dostarczała ciepła miłości.
Podkreślał, że nie można kopiować świętych - każdy idzie do świętości niepowtarzalną drogą, ale święci mogą być dla nas inspiracją. "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - to jedna z myśli, którą ilustruje życie pustelnika.
Ojciec Ryszard zauważył, że sami w swoim życiu często możemy doświadczać "pustyni niezrozumienia" czy jakiejś formy izolacji, wykluczenia, nawet jeśli cały czas przebywamy pośród ludzi. Bywa, że możemy poczuć się zepchnięci na margines, odepchnięci. Pustelnik Paweł pokazuje, że taka samotność, dobrze przeżyta, może okazać się cenna. - Doświadczenie pustyni staje się miejscem rodzenia się naszej wiary i pokory - mówił.
Bóg wie, jak wszystko wykorzystać dla naszego dobra, zauważył.
Przed Mszą św. odbyło się specjalne nabożeństwo, przygotowane z myślą o dzieciach. W czasie Eucharystii paulini odnowili swoje śluby zakonne, a na koniec każdy mógł uczcić relikwie św. Pawła.