Dolnoślązacy pojechali na pogrzeb ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który odbył się w Radwanowicach. Kapłan był regularnym gościem np. w Wołowie, podejmując tam niejednokrotnie temat ludobójstwa na Wołyniu.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski zmarł 9 stycznia. Znany i zasłużony kapłan często bywał na Dolnym Śląsku. Nieraz opisywaliśmy uroczystości z jego udziałem. Szczególnie związany był z Wołowem. Mieszka tam bowiem wielu potomków Kresowiaków, m.in. z Huty Pieniackiej, która została zrównana z ziemią przez ukraińskich nacjonalistów podczas zbrodni wołyńskiiej. Ksiądz Isakowicz-Zaleski był potomkiem lwowian i działaczem środowisk kresowych.
W imieniu burmistrza Wołowa Dariusza Chmury z dolnośląskiego miasta na pogrzeb wybrała się delegacja kilku osób. - Zmarł człowiek, który bronił prawdy, dbał o tożsamość historyczną i pomagał potrzebującym. Prawda, historia i pomoc bliźnim - te wartości reprezentował. Jako mieszkańcy Wołowa czuliśmy się z nim związani, niektórzy przez swoje kresowe korzenie. Ja nazywałem ks. Tadeusza przyjacielem naszego miasta. Odszedł kapłan niezłomny. Takich ludzi dzisiaj bardzo potrzebujemy - mówi Piotr Oksanicz z gminy Wołów.
Na pogrzebie modlili się również członkowie Zarządu Stowarzyszenia "Odra-Niemen". - Dla naszego środowiska ks. Isakowicz-Zaleski pełnił ważną rolę. Zajmował się podobnymi tematami jak my, tylko o znacznie większym zasięgu. Był dla nas koordynatorem wielu działań. Głównie pod kątem kresowym. Walczył także o pamięć ofiar ludobójstwa na Wołyniu. To było dla nas bardzo istotne - zaznacza Ilona Gosiewska, prezes Odry-Niemenu.
Jak dodaje, ks. Isakowicz-Zaleski łączył środowiska patriotyczne przy różnego rodzaju inicjatywach. - Kiedy wysyłałam do niego prośby o zamieszczenie informacji o wydarzeniach upamiętnianych Wołyń czy Kresy, zawsze były przez niego życzliwie i z zaangażowaniem promowane. To był rzecznik naszych spraw, którego słyszeli wszyscy i z jego zdaniem się liczyli. A poza tym dla mnie osobiście to przykład wielkiego człowieka, który zbudował niezwykłą organizację społeczną praktycznie od zera - Fundację im. Brata Alberta - opowiada I. Gosiewska. Zmarły kapłan stał się dla środowiska Odry-Niemenu przykładem, jak skutecznie działać w trzecim sektorze i być przy tym niezależnym.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło kilkaset osób z całej Polski. - Co ciekawe, nie było tam ludzi z tzw. wielkiego świata polityki. Za to przybyło wiele delegacji środowisk społecznych, wolontariuszy i organizacji pożytku publicznego. To do nich trafiał ze swoimi ideałami ks. Tadeusz - uważa prezes Odry-Niemenu. - Szanuję go za to, że był odważnym duszpasterzem, mimo że wygłaszał czasem kategoryczne oceny, to nie umiał przejść obojętnie obok potrzebujących, słabszych czy ofiar - podsumowuje I. Gosiewska.
W pogrzebie uczestniczyli także zaprzyjaźnieni z ks. Isakowiczem-Zaleskim kibice Śląska Wrocław.