Tuż przed Niedzielą Słowa Bożego w auli PWT we Wrocławiu można było usłyszeć o dążeniu do jedności między różnymi wyznaniami, budowanej w oparciu o Pismo Święte, ale także świadectwa o mocy słowa Bożego, której doświadczyli konkretni ludzie.
Podczas czwartkowego biblijnego świętowania zabrzmiały opowieści o tym, jak niemal 4-letnia lektura wszystkich ksiąg Pisma Świętego w ramach projektu "Słowo blisko Ciebie" (projekt wspólnoty Hallelu Jah, o którym wielokrotnie pisaliśmy) wpływała na życiowe decyzje, weryfikowała wybory, pomagała przetrwać trudne chwile. Wśród wielu historii niektóre dotyczyły życia małżeńskiego.
Zdjęcia:
Pani Joanna opowiadała, jak wkrótce po rozpoczęciu projektu wybuchła epidemia. - Zostaliśmy zamknięci w domu z piątką naszych nastolatków... Pierwszy moment był nie do zniesienia, a potem było coraz gorzej - mówiła.
Kryzys zaostrzył się, kiedy w Polsce rozpoczęły się protesty (związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego na temat aborcji). Okazało się, że domownicy mają różne zapatrywania na niektóre sprawy. - Różnica poglądów była bardzo widoczna. Byliśmy zamknięci na małej przestrzeni, nie mogliśmy "odpocząć od siebie", zwentylować emocji. W pewnym momencie nasz dom podzielił się na kobiety i mężczyzn, pomiędzy którymi wyrosła granica. Ja, jako matka, próbowałam biegać pomiędzy stronami i jakoś scalać. Ale im bardziej próbowałam, tym było gorzej - wspominała. - Doprowadziło to do dużego kryzysu między nami jako małżonkami. Mąż stał na stanowisku, że trzeba być prawdziwym, wiernym i mówić, co się myśli. Ja widziałam dzieci, które błądzą, i chciałam je przytulić, powiedzieć, że je kocham, mimo że się nie zgadzamy z ich poglądami. Pomiędzy nami powstała rysa. Mieliśmy inne stanowiska, a chcieliśmy być razem - tłumaczyła.
- Ratowało nas to, że codziennie wieczorem stawaliśmy razem do "Słowa blisko Ciebie". To była rzecz obowiązkowa, niezmienna. Nawet jeśli pojawiło się nieporozumienie, nieodzywanie się do siebie, kłótnie, to trwał rytuał, który wszedł w naszą wieczorną modlitwę: stawanie razem przy tym słowie i słuchanie go. To nas jednoczyło... Mam przekonanie, że to uratowało nasze małżeństwo - podkreślała, dodając, że po okresie izolacji wzięli udział w rodzinnej terapii, "przegadali" i uporządkowali wiele spraw.
Dla Joanny szczególnie ważny jest biblijny tekst o drzewie zasadzonym nad strumieniem wód, które przynosi owoc w swoim czasie. - Niesie nadzieję, że nawet jeśli jako rodzice stajemy wobec sytuacji, iż nasze dzieci nie wybierają tego, czego chcemy, to w swoim czasie Pan Bóg ich przyprowadzi, odnajdzie. To, co ja mogę zrobić jako rodzic, to nad tą rzeką dać się zasadzić, czerpać ze słowa, które jest źródłem - tłumaczy.
Tomasz opowiadał o tym, jak projekt rozprzestrzenił się w jego podwrocławskiej parafii, jak weryfikował podejście do spraw związanych z zarządzaniem pieniędzmi, jak spowodował zaprzyjaźnienie się z Biblią, ale zwłaszcza - jaką rolę odegrał w relacji z żoną. - Stworzyliśmy małżeński namiot spotkania w naszej sypialni. To był ostatni punkt dnia przed zaśnięciem - opowiadał. - Technicznie wyglądało to tak, że po naszych modlitwach wspólnych czy indywidualnych czytałem rozdział przewidziany na dany dzień, a potem rozbudowane wyjaśnienia. Moja kochana żona przy końcu tych wyjaśnień już czasem spała. Odkryłem, jak niesamowite jest to, że ostatnie słowa, jakie w danym momencie słyszała, to były słowa Boga, płynące z Pisma Świętego. Ostatnie słowa, które moje oczy widziały i moje usta czytały w danym dniu, to było Pismo Święte - dodał, wspominając, że jeśli żona już spała, kończył czytanie szeptem, a następnie całował kartę Pisma Świętego. Zaczął traktować Biblię nie jako coś, ale jako "Kogoś". Zaprzyjaźnił się ze słowem Pana.
Podzielił się innym małżeńskim zwyczajem. - Od kilkunastu lat nie mamy w sypialni żadnych elektronicznych rzeczy, typu telefon czy komputer. Polecam to każdemu - mówił. - To było kluczowe odkrycie, że ważne jest nie tylko, czym żyjemy przez cały dzień, ale i czym żyjemy przed zaśnięciem. Warto słowem Bożym zaczynać dzień, żyć nim w czasie Eucharystii, w ciągu dnia, ale właśnie nim także ten dzień kończyć, by potem nie było już niczego innego.
Wspomniał, że po zakończeniu projektu pojawiła się pewna pustka, postanowili więc podtrzymać regularną biblijną lekturę przed snem. Wrócili do "namiotu".
Podczas czwartkowego spotkania można było usłyszeć również konferencję ks. prof. Mariusza Rosika, wziąć udział w modlitwie uwielbienia i agapie.