Wojna oczami i kredką Artura Grottgera

"Pójdź ze mną przez padół płaczu". To tytuł wystawy rysunków z cyklu "Wojna" Artura Grottgera, którą do 16 czerwca można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Tytuł pochodzi od pracy otwierającej cykl. Przedstawia artystę w pracowni, pogrążonego w zadumie, smutku. Mrok wnętrza rozjaśnia postać pojawiającej się muzy, która zaprasza go do wędrówki przez smutną rzeczywistość wojny. Na kolejnych rysunkach widzimy ich oboje, ukazanych jako alegoryczne postacie, śledzące ludzkie dramaty. – Artysta reaguje emocjonalnie, natomiast muza pozostaje opanowana, spokojna, jakby świadoma nieuniknionego – mówi kuratorka wystawy Natalia Sienkiewicz.

Wojna oczami i kredką Artura Grottgera   Kuratorka Natalia Sienkiewicz. Agata Combik /Foto Gość

Cykl „Wojna” został zaprezentowany na wystawie światowej w Paryżu w 1867 r. – Poprzednie cykle twórcy, jak „Lithuania” czy „Polonia”, skupiały się na apoteozowaniu wydarzeń związanych z powstaniem styczniowym. W przypadku „Wojny” Grottger chciał stworzyć dzieło, które będzie uniwersalne, ponadczasowe, adekwatne dla każdego okresu historii. Bohaterowie ukazani na rysunkach są tu anonimowi, a sceny wykreowane w wyobraźni artysty mają przedstawiać okrucieństwo wojny i jej konsekwencje – wyjaśnia.

Na kolejnych rysunkach rośnie napięcie. Najpierw widzimy pozornie sielankową scenę w parku. Spokój przebywających tam osób burzy zapowiedź nieszczęścia – lecąca kometa. Kolejne dzieło ukazuje „losowanie rekrutów” – z młodzieńcem wyciągającym swój los z urny, zapowiedź śmierci na polu bitwy. Na rysunku pt. „Pożegnanie” młoda kobieta z dzieckiem odwraca się tyłem do mężczyzn jadących konno na wojnę. Pełna bólu i strachu nie jest w stanie najwidoczniej spojrzeć w ich stronę – choć jeden z nich unosi rękę w geście pożegnania.

Na rysunkach dostrzec można pożar miasta, zniszczone domostwo i głodne dzieci, dekonspirację szpiega i ponurą scenę na pobojowisku, zatytułowaną „Ludzie czy szakale”.  –  Widzimy osoby, które w desperacji obdzierają ciała poległych z resztek dobytku – mówi kuratorka. – Na rysunku „Już tylko nędza” dostrzegamy wnętrze, gdzie doszło najwyraźniej do brutalnej walki. Wracające do domu małe dzieci widzą martwych członków rodziny. Zdaje się, że jeden z zabitych mężczyzn stanął w obronie kobiety, z poszarpanym ubraniem. Zapewne padła ofiarą napaści.

Kolejny rysunek obrazuje sprofanowaną świątynię. Krucyfiks został obwieszony i obstawiony bronią, widać szable, karabiny, ładownice. – Obok niego odbyła się alkoholowa libacja. Świadczą o tym puste butelki po alkoholu, kieliszki, fajki, karty do gry – opowiada.

Ostatnia praca to spojrzenie na artystę, który w swojej pracowni, po swojej wewnętrznej, duchowej podróży, przystępuje do pracy. Zaczyna szkicować sylwetkę rozgniewanego Boga Ojca. Zło, krzywdy i niesprawiedliwości będą miały swoje konsekwencje.

Grottger poświęcił swoje dzieło narzeczonej, Wandzie Młodnickiej (Monné), umieszczając nawet na rysunkach dyskretnie litery tworzące dedykację dla niej.

– Po światowej wystawie, która odbyła się w Paryżu w 1867 r., cyklem tym zainteresował się cesarz Franciszek Józef. Nabył go za 8 tysięcy franków – wyjaśnia N. Sienkiewicz. – Po śmierci cesarza rysunki artysty trafiły do jego spadkobierców. Z czasem zostały wykupione przez różne instytucje. Cykl w 1922 został scalony i przekazany do Galerii Narodowej we Lwowie.

W 1947 r. trafił do stolicy Dolnego Śląska, znalazł się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Wojna oczami i kredką Artura Grottgera   "Pożoga" z cyklu "Wojna" Artura Grottgera. Agata Combik /Foto Gość Wojna oczami i kredką Artura Grottgera   Portret Wandy Młodnickiej. Agata Combik /Foto Gość

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..