- Jeżeli zabraknie ducha miłości we wzajemnym odnoszeniu się do siebie, to na nic są te spotkania ekumeniczne - mówił abp Józef Kupny w katedrze prawosławnej podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Hasłem tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan są słowa z Ewangelii św. Łukasza: „Będziesz miłował Pana Boga..., a swego bliźniego swego jak siebie samego".
Zwieńczeniem ekumenicznym modlitw we Wrocławiu było nabożeństwo w katedrze prawosławnej (cerkiew katedralna Narodzenia Przenajświętszej Bogarodzicy). Liturgii przewodniczył abp Jerzy Pańkowski, prawosławny arcybiskup wrocławski i szczeciński. Homilię wygłosił abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.
Biskup tłumaczył, że wezwanie do miłowania Boga i bliźniego powtarzane jest przez autorów Ewangelii kilkakrotnie. Świadczy to o wadze, jaką Chrystus przywiązywał do tego przykazania. Nie jest ono obce naszej kulturze.
Arcybiskup Kupny przywołał słowa św. Bazylego Wielkiego, doktora Kościoła, ojca wschodniego monastycyzmu. Mówił on, że wszyscy mamy w sobie moc, umiejętność miłowania. Z natury pragniemy tego, co piękne i dobre. Nie potrzebujemy, żeby ktoś nas uczył miłości do rodziców i krewnych, jesteśmy życzliwi wobec tych, którzy nam dobrze czynią.
- Miłości Boga nie otrzymujemy przez nauczanie z zewnątrz, ona drzemie w sile umysłu. Jezus nie mówi: czyń drugiemu to, co on czyni tobie. To byłoby prawo odwetu. On mówi: czyń drugiemu to, co chciałbyś, aby drugi czynił tobie. Jezus za bliźnich nie uważa jedynie przedstawicieli narodu żydowskiego. Bliźnim jest każdy człowiek bez wyjątku. Jezus uważał miłość bliźniego za swoje przykazanie - mówił pasterz Kościoła wrocławskiego.
Zaznaczył, że wielu utożsamia chrześcijaństwo z przykazaniem miłości bliźniego. Pierwsi chrześcijanie tym różnili się od pogan, że starali się praktykować miłość zarówno w stosunku do najbliższych, jak i do obcych. To było novum, które świat pogański zadziwiło i przyciągało.
Kaznodzieja nawiązał do uczynków miłosierdzia wobec potrzebujących. To jeden ze skutków miłości, a nie miłość. Wyjaśniał, jaka ma być miłość bliźniego - bez obłudy i bez udawania.
- Można dawać jałmużnę z licznych pobudek, które nie mają nic wspólnego z miłością. Jedni dają, żeby robić wrażenie szlachetnych. Można czasem rzucić monetę, żeby pokazać się przed innymi, uchodzić za dobroczyńcę. A czasem wiele pomocy charytatywnej pojawia się z powodu wyrzutów sumienia, na przykład wobec krajów Trzeciego Świata, bo czujemy się odpowiedzialni za ich nędzę. Można nie okazywać miłości, pełniąc uczynki miłości. Brzmi to paradoksalnie, ale tak jest - nauczał apb Józef.
Tłumaczył, że chodzi o to, aby uczynki miały swój fundament w autentycznym poczuciu miłości i życzliwości. Miłość serca możemy wszyscy i zawsze praktykować. Nie zależy ona od naszego statusu materialnego i pozycji społecznej.
- Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do życia we wzajemnej miłości. Łatwo być dobrym i życzliwym wobec tych, których kochamy. Potrzeba nam pomocy Chrystusa, Jego łaski, umocnienia i wsparcia najbliższych. Miłości powinniśmy uczyć się w rodzinach. Trzeba poszerzać krąg objętych naszą siostrzaną i braterską miłością. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga. Za wszystkich Chrystus oddał swoje życie - przypomniał kaznodzieja.
Zachęcał, by budować ekumenizm na fundamencie miłości Boga i bliźniego. Także w rodzinie powinniśmy uczyć się postawy ekumenicznej, czyli otwartości na drugiego człowieka. Niezależnie od wyznania.
- Należy przerwać to ciągłe przenoszenie na kolejne pokolenia naszych uprzedzeń i stereotypów. Skończmy z ocenianiem. Nie pomogą Tygodnie Modlitw o Jedność Chrześcijan, jeśli zabraknie wsparcia ze strony naszych rodzin. Jeżeli zabraknie ducha miłości we wzajemnym odnoszeniu się do siebie, to na nic są te spotkania ekumeniczne. To nic, że może nie od razu uda się przekonać naszego środowiska do tej postawy. To wymaga czasu. Ale jest w miłości ogromna siła zdolna przemienić bliźniego - zachęcał metropolita wrocławski.
Uwrażliwiał, że brak miłości bliźniego jest brakiem miłości Boga.
Abp Jerzy Pańkowski podziękował abp. Kupnemu za głęboką, bezpośrednią i szczerą homilię, która wyraziła ducha wszystkich wyznań.
- Przy tych różnicach doktrynalnych nauka o miłości nas jednoczy, ciągle się jej uczymy. Miłość trzeba dobrze zrozumieć. Często mówimy, że najważniejsza jest miłość. Nie. Najważniejszy jest Bóg. Bóg jest miłością, ale nie każda miłość jest Bogiem. Jeśli będziesz miłował Pana Boga twego, wszystko będzie na swoim miejscu. Najważniejsza nie jest wiara w Boga, bo i demony wierzą w Niego i drżą, może bardziej w Niego wierzą niż my. Bóg, który kocha także demona, nie otrzymuje od niego miłości. On wierzy, ale nie kocha - mówił abp Jerzy.
Podkreślił, że celem i sensem naszego życia jest miłowanie Boga bez oczekiwania korzyści. Miłość Boga nigdy nie opłaca się w tym świecie. Jest miłością ofiarną.
- Nasze dzisiejsze spotkanie jest przejawem miłości do Boga i prośbą do Niego, aby pomógł nam widzieć w drugim człowieku siebie - podkreślił ordynariusz prawosławnej diecezji wrocławsko-szczecińskiej.