Salezjanie na wrocławskim Grunwaldzie obchodzili uroczystość św. Jana Bosko. Salezjanie współpracownicy odnowili swoje przyrzeczenia.
W salezjańskim kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego we Wrocławiu zebrali się na wspólnej modlitwie wierni i sympatycy salezjańskiej duchowości.
- Święty Jan Bosko to genialny wychowawca, ojciec i nauczyciel młodzieży. Żył z głębokim przekonaniem, że Bóg posłał go po to, by prowadzić ludzi do świętości. Uczył modlitwy. Wpajał swoim podopiecznym zasady postępowania oparte na Ewangelii. Prośmy, aby to jego dzieło w dalszym ciągu trwało w jego duchowych synach i podopiecznych - mówił na początku Eucharystii ks. Grzegorz Dłużniak SDB.
W homilii powiedział, że Jezus zadaje nam ważne pytania: czy chcesz zostać moim dzieckiem, czy mogę przyjść do ciebie? W Ewangelii zaś oburza się na dorosłych, którzy nie pozwalają dzieciom być dziećmi, nie pozwalają, by dojrzewały w swoim tempie. Dorośli nie widzą w dzieciach ich piękna, niewinności i czystości.
- Nieważne, ile masz lat, ale może chciałbyś przyjść do Jezusa, by cię przytulił, dotknął, pobłogosławił jak dzieci, które przyszły do Niego. Może ci się wydaje, że jesteś na to zbyt dorosły. Czasem trudno z kolei przyznać się, że jestem dzieckiem, które ma się źle i przychodzi do Jezusa, bo pragnie uzdrowienia - stwierdził ks. Dłużniak.
Ksiądz Bosko sprzeciwiał się mentalności swoich czasów. We Włoszech w II poł. XIX wieku dziecko stało się tanią siłą roboczą. Było pogardzane, zepchnięte na margines, odrzucone, co okazało się tragedią tamtego społeczeństwa.
- Dzieci odnalazły miłość św. Jana Bosko. On sprawił, że stały się ważne. On widział coś, czego nie widzieli inni, że wychowanie jest sprawą serca. Dzisiaj wiemy intuicyjnie, że dziecko jest bezpośrednie, ufne, ciekawe, otwarte na to, co nowe i piękne. Chętnie wchodzi w relacje z innymi, jest szczere i niewinne. Później nabywa skażenia poprzez społeczeństwo. W dziecku jest zdolność do zachwytu i kontemplacji. Ksiądz Bosko to widział. Chciał doprowadzać młodzież do świętości. Jezus też to widział. A czy ja to widzę? Ja rodzic, dziadek, babcia wychowawca, nauczyciel, salezjanin - wymieniał kapłan.
Uwrażliwiał też, że może straciliśmy tęsknotę za kimś, kto nas przyjmie i pokocha. Jezus przypomina, że jesteśmy dla niego ważni. On przyjmuje nasze cierpienie.
- Ksiądz Bosko miał proroczą wizję, jak prowadzić młodych do świętości. Także dzisiaj wszystko sprowadza się do jednego: do miłości Boga Ojca. On nas zaprasza, byśmy się stawali jak dzieci. Uwierzmy w dziecięctwo Boże, które mamy. Ksiądz Bosko przypomina o znaczeniu troski o młode pokolenie, które nabiera tożsamości. Mogę zawsze wpaść w objęcia Ojca i nic mi się nie stanie. Niech ta uroczystość wzbudzi nas tęsknotę za prawdziwą dojrzałością dziecka Bożego - zachęcał ks. Dłużniak.
W czasie Mszy salezjanie współpracownicy odnowili swoje przyrzeczenia. Po liturgii wszyscy przeszli do sali przy parafii na agapę, a później nastąpiło uwielbienie.