Jabłka św. Doroty, świąteczne stroiki, sierpniowe bukiety w dzień Wniebowziętej, bożonarodzeniowe choinki... Małe znaki "niebieskich ogrodów" prowadzić mogą dalej niż się wydaje.
Kiedy we wrocławskiej parafii trwały odpustowe uroczystości ku czci św. Doroty, kaznodzieja przypomniał scenę z życia młode męczennicy idącej na egzekucję. Zapytana, czemu z takim pośpiechem i tak radośnie zmierza na śmierć, odparła: „Bo idę do niebieskich ogrodów!” Wkrótce te słowa miał potwierdzić kosz pięknych kwiatów i owoców, który cudownie się ukazał oczom cynicznego Rzymianina. I to ten widok otworzył jego serce na łaskę wiary.
Owoce – jabłka – stały się jednym z atrybutów św. Doroty; jednym z wielu drobnych znaków – przedmiotów, symboli, dekoracji – które pojawiają się w kościołach i domach, na pielgrzymkach, marszach Wszystkich Świętych i orszakach Trzech Króli. Takie drobne znaki, obecne w pobożności ludowej, w nabożeństwach, tradycjach chrześcijańskich, na pewno nie są niczym kluczowym, niezbędnym, fundamentalnym, ale... czy warto je lekceważyć?
Czy to nie cudowny dar Opatrzności, że wielkie Boże sprawy, prawdy wiary, misteria zbawienia rozlewają się, przenikają w przestrzeń kultury, świętowania, także zabawy i tysiąca drobiazgów rodzinnej codzienności? Ile niosą zwyczajnej radości, ile barw, kolorów – jak czerwone dorodne jabłka w szary lutowy dzień!
Widziane tylko przez pryzmat dekoracji, mogą być niepotrzebnym dodatkiem, odciągającym od istoty spraw. Jeśli się jednak wczyta w ich symbolikę, można usłyszeć całą opowieść, jaka z nich płynie.
Choinki zaczną opowiadać o drzewie życia, pisanki wielkanocne o zmartwychwstaniu, jabłka św. Doroty o niebieskich ogrodach. Nadadzą kolorów każdemu kolejnemu tygodniowi. Zaproszą, by przeżywać go jak następny etap wielkiej przygody historii zbawienia, wędrówki przez zmieniające się krajobrazy roku liturgicznego – pełne wielkich spraw, rozległych widoków, ale i setek znaczących drobiazgów.
Czasem słyszymy, że nic, co czynione z miłości, tak naprawdę nie przemija; że kiedy nastanie nowe niebo i nowa ziemia, odnajdziemy – oczyszczone, przemienione, rozjaśnione – nasze większe i mniejsze „dzieła” wykonane za życia.
Może wtedy odnajdziemy tam także te okołoświąteczne drobiazgi, które pomagały przeżywać prawdy wiary? Może kiedyś, po tamtej stronie, naszym oczom ukażą się lasy bożonarodzeniowych choinek – które były świadkami radości z przyjścia Jezusa, świadkami rodzinnej miłości, dziecięcych zachwytów, obdarzania się życzliwością? Może odnajdziemy ogrody pełne kwiatów z miłością układanych w bukietach przy ołtarzach, składanych przy kapliczkach, sypanych w procesjach przed Najświętszym Sakramentem? Może okaże się, że aniołowie pieczołowicie strzegą nieporadnie zdobionych przez dzieci pisanek, kolekcjonują krzywe lampiony sklejone w pośpiechu przez zmęczonych rodziców, choinkowe ozdoby wykonane z serca?
Na drodze przyjaźni z Bogiem są sprawy wielkie i te malutkie, ale przecież Stwórca bezkresnych galaktyk, zna także każde ziarenko piasku i każdą biedronkę. Kto wie, co nas czeka w niebieskich ogrodach?