W 84. rocznicę pierwszej masowej zsyłki na Sybir abp Józef Kupny razem z wrocławianami modlił się za tych, którzy zostali wygnani na nieludzką ziemię. - Oddajemy hołd tym, którym nie było dane wrócić do ojczyzny - ofiarom sowieckiej zbrodni - mówił metropolita wrocławski.
Obchody 84. rocznicy pierwszej masowej zsyłki na Sybir rozpoczęły się od Mszy św. w kościele pw. św. Bonifacego. Eucharystii przewodniczył abp Józef Kupny.
Metropolita wrocławski wyjaśniał słowa z Ewangelii. Ludzie, który przyprowadzili do Chrystusa głuchoniemego, byli poganami. Jezus nigdy nie unikał spotkań z poganami i zawsze był na nich otwarty.
Ewangelista opisuje cud uzdrowienia człowieka głuchoniemego. Chorego przyprowadzono do Chrystusa z nadzieją na uzdrowienie. Jezus wykonuje symboliczne gesty. Wkłada palce do uszu człowieka i dotyka jego języka. Elementy te z czasem weszły do rytu chrzcielnego. Wraz z tymi gestami Jezus wypowiada słowo "Effatha". I zaraz otworzyły się uszy tego człowieka, język się rozwiązał i mógł on prawidłowo mówić.
- W tym przypadku aramejskie słowo "Effatha" odnosi się nie tylko do chorych narządów ciała, ale do całego chorego człowieka. Dotykanie zmysłów człowieka sprawia wrażenie, jakby Jezus dotykał całego jego życia. Jezus mógł przecież uzdrowić go ze znacznej odległości, ale dotyka go tak, jakby chciał dotknąć jego serca. "Effatha", czyli "otwórz się", stanowiło wezwanie do otwarcia się na Ewangelię i miłość, objawiającą się w cudzie uzdrowienia - tłumaczył w homilii abp Kupny.
Nauczał, że kiedy dzisiaj słuchamy słów Jezusa, jeszcze lepiej rozumiemy, że otwarcie się na Boga to najistotniejszy warunek przerzucenia mostu z Tym, który jest Życiem. To fundament otwarcia na świat, na dialog z ludźmi. - Przeciwieństwem tego jest zamknięcie się w sobie, odcięcie się od Tego, który jest dawcą życia i miłości. To zamknięcie oznacza brak wrażliwości na zło, które dotyka bliźniego, egoizm i upatrywanie w bliźnim wroga, odmawianie mu wszelkich praw, deptanie jego godności - wymieniał metropolita wrocławski.
Obchody 84. rocznicy pierwszej masowej zsyłki na Sybir przypominają największą bolszewicką zbrodnię, dokonaną na naszym narodzie. Historycy mówią o wywiezieniu nawet 1,5 mln Polaków. - Te uroczystości przypominają bezmiar cierpienia naszych bliskich, ich drogę krzyżową. W okresie komunizmu pamięć o tym przechowywano w rodzinie, w kręgu bliskich. Nie można było o tym mówić ani pisać. Dzięki Bogu w wolnej Polsce możemy już głośno mówić o martyrologii sybiraków. O losach Polaków zesłanych przez Rosjan na Sybir i w inne rejony Związku Radzieckiego - zaznaczył abp Kupny.
Przypomniał, że udało się zgromadzić i opublikować wspomnienia tych, którzy przeżyli. Dzięki temu możemy przypominać młodemu pokoleniu o wydarzeniach historycznych, związanych z martyrologią Polaków na Wschodzie.
Natomiast sanktuarium Golgoty Wschodu we Wrocławiu przypomina o heroizmie ofiar i bestialstwie oprawców, czyli postępowaniu wyjątkowo okrutnym, brutalnym, barbarzyńskim i sadystycznym. - Znamy to z zapisanych wspomnień. Rok 1940, ostra zima, bolszewicy kolbami bili w drzwi, wchodzili do domów, budzili śpiących ludzi. Niewiele dawali czasu na spakowanie się. Co można było ze sobą do rąk zabrać? Szybko się ubierano. Później transport na stację kolejową. Tam czekały zimne wagony. Wpychano do nich ludzi, zatrzaskiwano drzwi, a pociąg ruszał dopiero po zapełnieniu wszystkich wagonów. Czytałem, że trwało to nieraz dwa dni. Tak wyglądała pierwsza stacja ich drogi krzyżowej - opisywał pasterz Kościoła wrocławskiego.
Ludzie jechali spragnieni, głodni, zmarznięci. Część poumierała po drodze. Droga przy torach była usłana ciałami umarłych. Po dotarciu na miejsce czekała na nich ciężka fizyczna praca w skrajnie trudnych warunkach syberyjskiego klimatu.
- Dzisiaj oddajemy hołd tym, którym nie było dane wrócić do ojczyzny, ofiarom sowieckiej zbrodni. Ojcom i matkom, którzy walczyli heroicznie o przetrwanie swoich dzieci. Sybiracy są przekonani, że to głęboka wiara w Pana Boga pozwoliła im przeżyć i powrócić do ojczyzny - mówił kaznodzieja.
Przyznał, że te słowa o wierze są znakomitym komentarzem do Ewangelii. Wiara bowiem motywuje do otwarcia się na drugiego człowieka, do pomocy w niesieniu jego krzyża. Tylko Bóg potrafi leczyć nasze rany. Tylko On może wypełnić pustkę serca niegasnącą nadzieją, napełnić je miłością, dobrem oraz przywrócić sens życia. Tylko z Nim możliwe jest zwycięstwo heroizmu nad bestialstwem i siły życia nad siłą śmierci.
- Słowo Jezusa "Effatha", czyli "otwórz się", pomimo długiego czasu, nic nie traci na aktualności. Zamknięcie się na Boga, na Jego słowo, na przykazanie miłości bliźniego stwarza przestrzeń, w której panoszą się zło i grzech. Bolszewiccy żołnierze, zaczadzeni komunistyczną ideologią, wyparli godność człowieka. Nie mieli współczucia dla transportowanych ludzi, których jedyną winą było to, że byli Polakami. Pozbawienie ludzkich odruchów w stosunku do dzieci, do starców, do chorych... - tłumaczył metropolita wrocławski.
Dlatego wezwanie Jezusa do otwarcia się na Boga i drugiego człowieka nie traci na aktualności. A w sytuacjach krańcowych prowadzi do zwycięstwa. - Dziękujemy Bogu za wszystkich, którzy ocaleli, a dziś dają świadectwo heroizmu swoich bliskich. Ich świadectwo demaskuje brzydotę zła i grzechu. Zła obłąkańczego i komunistycznej ideologii. A dla wszystkich, którzy utracili życie na nieludzkiej ziemi - nie wiemy nawet, gdzie zostali pochowani - dla nich prośmy o wieczną nagrodę w niebie - podsumował abp Kupny.
Po Mszy św. zebrani przeszli pod pobliski pomnik Zesłańców Sybiru na pl. Staszica, gdzie odbył się apel pamięci w ceremoniale wojskowym.